Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2011

Dystans całkowity:1515.16 km (w terenie 53.48 km; 3.53%)
Czas w ruchu:72:41
Średnia prędkość:20.23 km/h
Maksymalna prędkość:43.25 km/h
Suma podjazdów:7444 m
Maks. tętno maksymalne:192 (96 %)
Maks. tętno średnie:154 (77 %)
Suma kalorii:29570 kcal
Liczba aktywności:38
Średnio na aktywność:39.87 km i 1h 57m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
57.90 km 0.00 km teren
03:03 h 18.98 km/h:
Maks. pr.:38.99 km/h
Temperatura:-5.0
HR max:173 ( 87%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy: 52 m
Kalorie: 1150 kcal

Nadrabiam weekendowe straty

Poniedziałek, 28 lutego 2011 · dodano: 01.03.2011 | Komentarze 7

Sobotnio-niedzielne Zakopane to mój ostatni incydent bez roweru. O ile jeszcze w sobotę byłam zachłyśnięta tym wypadem, to w niedzielę, już mnie nerw strzelał. Tym bardziej, że chłopaki - zaraz po tym, jak wróciliśmy ze słowackiej Tatrzańskiej Łomnicy, gdzie odbył się Red-Bullowy Zjazd na Krechę - poszli na narty, a ja zostałam sama na dole i jedyne, czym się mogłam zająć, to picie piwa (tu akurat narzekać nie będę:D) i obserwowanie lansu na stoku. Apogeum wkurwu i tęsknoty za rowerem osiągnęłam, gdym zoczyła rowerzystę u podnóża Polany Szymoszkowej.

Teraz chłopaki ciągną mnie na weekend do Szczawnicy, ale powiedziałam, że pojadę tylko pod warunkiem, że zabieram rower. Inaczej średnio mnie to jara. Tym bardziej, że w tym roku już nie dam rady dać się narciarsko zbajerować, bo garderoby nie posiadam.
Jednak jest to wypad jakichś pięćdziesięciu osób, w związku z tym w bagażniku będzie z tysiąc osiemset toreb, nie wiem, czy znajdzie się tam PLEJS dla mojego roweru. Znaczy się, ja nie widzę problemu, mogę go rozparcelować i złożyć tak, żeby gabarytami nie odbiegał od bagażu przeciętnej dziuni, która jedzie polansić się na Palenicy, ale już widziałam krzywe miny niektórych, że zabieram rower.

No.
Głód roweru sprawił, że nawet wiatr w oko mi nie przeszkadza i robię popracowe pętelki.
A we wtorek 5 godzin spinningu:). MMMMMMLASSK!:D
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
44.59 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:39.88 km/h
Temperatura:-11.0
HR max:192 ( 96%)
HR avg:140 ( 70%)
Podjazdy: 52 m
Kalorie: 891 kcal

Cmok Centuriona w mostek i w drogę

Piątek, 25 lutego 2011 · dodano: 28.02.2011 | Komentarze 11

Po piątkowej robocie myknąć musiałam szybko do domu, spakować się, na nieszczęście bez roweru i zrobić pociągowe ziuuuu do Zakopca. Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz.

Dane wyjazdu:
49.59 km 0.00 km teren
02:34 h 19.32 km/h:
Maks. pr.:39.87 km/h
Temperatura:-15.0
HR max:179 ( 90%)
HR avg:141 ( 71%)
Podjazdy: 35 m
Kalorie: 922 kcal

Radujmy się, alohaaaaaa!;)

Czwartek, 24 lutego 2011 · dodano: 25.02.2011 | Komentarze 11

Bo coś drgnęło w tym naszym zaściankogrodzie:
Nowe Prawo o Ruchu Drogowym


Pozostaje mieć nadzieję, że nie tylko rowerzyści zapoznają się z nowym PORD, ale ci wszyscy superważni goście w blaszakach też.


Będę miała teraz pierwszy KOMPLETNIE nierowerowy weekend (podążam roboczo do Zakopca) i ja nie wiem, jak to zniesę. Co prawda moje kolana radują się wielce (choć trochę przestraszone są, bo nie pamiętają, kiedy ostatni raz PRZESZŁY więcej niż kilometr), ale ja sama muszę przyznać, że niezbyt podoba mi się taka koncepcja i że też dotarło do mnie, iż nie mam innych zimowych butów niż Sidi (rowerowe:D).

Coś przekazać od Was wszystkim góralskim specjalistom od pogody?:D

Dane wyjazdu:
43.21 km 0.00 km teren
02:02 h 21.25 km/h:
Maks. pr.:39.86 km/h
Temperatura:-15.0
HR max:170 ( 85%)
HR avg:139 ( 70%)
Podjazdy: 33 m
Kalorie: 802 kcal

Ja już naprawdę nie wiem, od czego to zależy;)

Środa, 23 lutego 2011 · dodano: 24.02.2011 | Komentarze 19

No bo przy tej samej temperaturze i W TYCH SAMYCH RĘKAWICZKACH ręce jednego dnia mi marzną na kość, a innego w ogóle.
A już jak wracałam wieczorem do domu i zjechałam sobie z góreczki Agrykolowej, to kuuuuuuuuuuuuuuuuuurna, chciałam dostać się do samego piekła, do tego najbardziej bulgoczącego kotła u stóp samego Lucyfera, kotła, pod którym palnik hajcuje się na pełny zycher, a w którym warzą się papryczki jalapeno w sosie tabasco.
MOŻE by mnie to rozgrzało.

W sumie te mrozy by mnie tak nie wkierwiały, gdyby nie to, że czuję się jak stara, brudna szmata, o którą wszyscy wycierają uwalone nawozem buciory. Znaczy się, na rowerze tak się czuję - w wydolności mam minus sto do przeciętności.

Dane wyjazdu:
43.23 km 0.00 km teren
02:08 h 20.26 km/h:
Maks. pr.:39.58 km/h
Temperatura:-16.0
HR max:175 ( 88%)
HR avg:134 ( 67%)
Podjazdy: 62 m
Kalorie: 756 kcal

6 lat kurna sortuję śmieci...

Wtorek, 22 lutego 2011 · dodano: 23.02.2011 | Komentarze 17

...
...
...
i co dostaję w zamian od Matki Natury?? Kolejny poranek z minus piętnastoma stopniami na termometrze.
Wieczorem po pracy wytaszczyłam Centiego ze zrzuconymi przerzutkami i spuszczonym powietrzem. Próbuję sobie wyobrazić tego fiuta, który uczepił się mojego roweru - jak teraz nie można nic z niego zajebać (bo wszystko, co da się łatwo ukraść, ściągam), to trzeba inaczej mi dokuczyć - i nie wiem, za krótka jestem, żeby sobie imaginować radość, płynącą z takiego dowalania mi.
Jednakowoż wtorek był ostatnim dniem, kiedy rower parkuję gdzieś indziej niż przy pracowym biurku.

Wtorkowego spinningu użyłam tylko trzy i pół godziny (HR max: 200, HR avg: 152, kcal: 1442), ostatnią odpuściłam, bo do lekarza z kolanem udałam się. Ten zobaczył, że przyjechałam na rowerze i skwitował: ,,Ja bez badania pani wiem, że nic pani nie jest''. Jasne, mógł pomyśleć, że łzy na gębie to od mrozu i wiatru, a nie z bólu.

Nic to, twardym trzeba być, a nie MIĘTKĄ fają.

Dane wyjazdu:
47.57 km 0.00 km teren
02:35 h 18.41 km/h:
Maks. pr.:36.69 km/h
Temperatura:-19.0
HR max:161 ( 81%)
HR avg:131 ( 66%)
Podjazdy: 53 m
Kalorie: 873 kcal

Do pracy przy minus czternastu, z pracy przy - DZIĘKUJĘ BARDZO! - minus dziewiętnastu!

Poniedziałek, 21 lutego 2011 · dodano: 22.02.2011 | Komentarze 14

Niech ja tylko słowo od jakichś pseudonaukowców usłyszę o globalnym ociepleniu, kurna!
Samiuśka dziś ustawiam w domu i w pracy i w ogóle we wszystkich miejscach, w których przebywam w ciągu dnia dłużej niż dwie godziny, MASZYNY DO PĘDZENIA DWUTLENKU WĘGLA i gówno, a nawet GUZIK obchodzą mnie topiące się lodowce i ustępujące prekambryjskie zlodowacenia.

Zacznę wozić ze sobą krzesiwo, kanister z benzyną i podpałkę do grilla, bo wczorajszy ponadgodzinnny powrót do domu przyczynił się do tego, że miałam ochotę podpalić się sama, żeby lekutko się ogrzać.

Jedno, jedyne, co jest piękne w taką temperaturę, to skrzący się śnieg. A już nocą naprawdę wygląda to bajkowo.

Dane wyjazdu:
93.43 km 19.19 km teren
05:29 h 17.04 km/h:
Maks. pr.:37.87 km/h
Temperatura:-8.0
HR max:177 ( 89%)
HR avg:135 ( 68%)
Podjazdy:133 m
Kalorie: 2549 kcal

Było blisko

Niedziela, 20 lutego 2011 · dodano: 21.02.2011 | Komentarze 10

Mogłam niby dociągnąć do stówki, ale niestety nie miałam przy sobie siekiery, którą mogłabym sobie odrąbać zmarznięte palce górne i dolne. A było już krytycznie, więc zdecydowałam, że jednak wskakuję do domu. A w nim nie wiedziałam, czy gorącą herbatę wypić, czy się nią po prostu oblać.

Tym razem obyło się bez wywrotek, choć w Lesie Kabackim kilka podpórek uratowało mi dupsko. Zryta przez traktory ziemia, a potem przysypana śniegiem to piękne jajko niespodzianka. Przez całkiem durną koncepcję, aby zaliczyć Kampinos (założę się, że tam są moje płuca jeszcze, bo manewry w kopnym śniegu kosztowały mnie w cholerę wysiłku), prawie spóźniłam się na spinning na Stegnach (wartości: czas - 0:58, HR max: 181, HR avg: 146, kcal: 506), ale po tym, co chwilę wcześniej w nawiasie można wnioskować, że jednak zdążyłam.
Szkoda tylko, że został mi rower bez spd-ów, szkoda, że te wszystkie dziunie z dekoltami do sutów nie pomyślą, żeby zajmować rowery wyposażone wyłącznie w noski, no i szkoda, że podczas sprintu ledwo utrzymywałam się w tychże noskach. No ale dziunie nie po to przychodzą na rowery, żeby się spocić, nie po to, żeby dokręcać obciążenie, gdy pada taka komenda (uwielbiam ten ,,pusty'' ruch po pokrętle), myślę, że są tam po to, żeby zaprezentować - jak to mówią niektórzy - DEKOLD.


Z mało śmiesznych rzeczy, to blokuje mi się prawe kolano, a niestety doskonale pamiętam moje przejścia z kolanami 5 lat temu, które też zaczęły się do blokady, a skończyły operacją. Dobrze, że mieszkam w starej przedwojennej kamienicy, to może znajdę w piwnicy dubeltówkę. Jak usłyszę, że mam zsiąść z roweru, palnę sobie w łeb.
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
62.67 km 0.00 km teren
03:41 h 17.01 km/h:
Maks. pr.:42.16 km/h
Temperatura:-10.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:121 ( 61%)
Podjazdy:112 m
Kalorie: 1319 kcal

Jakoś tak bez koncepcji

Sobota, 19 lutego 2011 · dodano: 21.02.2011 | Komentarze 9

Taka traska kontrolna po Wawie, bez większych ciśnień i pomysłów.

Czy jazdę po nieskażonych pługiem, łopatą, przemysłowym odkurzaczem, uprzątaczem jakimkolwiek, drogach rowerowych można uznać za jazdę w terenie? Bo nie wiem, czy pole KM TEREN zostawiać puste:D

Masakrycznie się schetałam, 4 podwójne tulupy zakończone glebą zaliczyłam, do domu przywiozłam odmrożone końce (rozumcie sobie przez to, co chcecie:P) i moja myśl jest taka, że ja już kurna chcę wiosnę. I nie, nie mam na myśli samego słońca (w akompaniamencie mrozu). Chcę móc w końcu przestać przed wyjściem na rower pakować się w setki barchanów.
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
46.58 km 0.00 km teren
02:34 h 18.15 km/h:
Maks. pr.:39.89 km/h
Temperatura:-7.0
HR max:168 ( 84%)
HR avg:130 ( 65%)
Podjazdy: 57 m
Kalorie: 1045 kcal

Piątkowy poranek & wieczór (też piątkowy)

Piątek, 18 lutego 2011 · dodano: 21.02.2011 | Komentarze 2

Zachciało się Państwu wiosny, pfffffffffffff. W lutym! Dalibóg, co to, mamy jakiś miesiąc do wiosny, żeby MOŻNA BYŁO marzyć o niej. Szanowne Towarzystwo raczy sobie dworować.
Po pracy miałam zrobić nadprogramową pętelkę, ale czekały na mnie MIGDAŁOWE gofry z Brolką i Wioką, więc wiadomo, co wygrało. Psieplasiam cię, Centurionie;)

Dane wyjazdu:
60.74 km 0.00 km teren
02:54 h 20.94 km/h:
Maks. pr.:34.58 km/h
Temperatura:-4.0
HR max:169 ( 85%)
HR avg:138 ( 69%)
Podjazdy: 56 m
Kalorie: 1153 kcal

Odporność na zimno uniezależnia mnie od rosyjskiego gazu

Czwartek, 17 lutego 2011 · dodano: 18.02.2011 | Komentarze 13

Pod warunkiem, że nie mam ze sobą ochraniaczy na buty i marznę, a zrobiłam tak wracając z pracy. Neopreny radośnie zostały przy biurku. Nie przeszkodziło mi to jednak zrobić sobie prawie czterdziesto-kilometrowej pętelki (ze Służewca przez Wilanów na Sadybę, wzdłuż Wisłostrady na Żoliborz, potem Bielany i stamtąd na Bródno). Jakoś nawet nie byłam wściekła na ten opad atmosferyczny, bo w tej świeżynce jechało mi się całkiem miło. No i przez 3/4 trasy do-domowej miałam wiatr w zad. Więc taki powrót to ja rozumiem. Nie załapałam się na wczorajszy wieczorny spinning (grrrrrrrrrrrrrrr:/) z racji braki miejsc, więc przynajmniej w terenie sobie zafundowałam traskę.

A czwartkowe poranne (w sumie zaczęłam ten wpis od doopy sajtu) to normalny dopracowy dojazd.

A co tam u Was, Robaczki?;))))