Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

zwykły trip do lub z pracy

Dystans całkowity:19495.35 km (w terenie 1188.78 km; 6.10%)
Czas w ruchu:906:46
Średnia prędkość:21.37 km/h
Maksymalna prędkość:103.70 km/h
Suma podjazdów:34423 m
Maks. tętno maksymalne:193 (166 %)
Maks. tętno średnie:175 (138 %)
Suma kalorii:422939 kcal
Liczba aktywności:348
Średnio na aktywność:56.02 km i 2h 37m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
44.95 km 6.00 km teren
01:45 h 25.69 km/h:
Maks. pr.:43.20 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:106 m
Kalorie: 1999 kcal
Rower:

Dziś wymiękam

Środa, 10 października 2012 · dodano: 30.10.2012 | Komentarze 34

I zabieram się razem z Niewe oraz z Aniołże, które przed pójściem do przedszkola studiuje mapy zawodów na orientację.

Szuka punktów po kolei i skrupulatnie.

Szuka z rozmysłem i pilnie.

Na przykład zastanawiając się: „Po dziesięć jest dwanaście czy jedenaście… NIE JESTEM PEWNA”, co rozważa, kręcąc z atencją włosy swymi malutkimi palutkami.

Karci mnie, jak jej podpowiadam.

Opieprza, że „po dziesięć to jest jedenaście, bo przed trzynaście jest dwanaście, jak mogłaś nie wiedzieć EWECZKO??”

Nawet dziecko znajduje to, czego ja nie potrafię:D © CheEvara


Czemu zdecydowałam się zapakować rower do samochodu i startować dopiero z Bielan, nie bardzo pamiętam, być może był to brak mocy, a może to, że wiało wtedy jak na Kamczatce (info mam z pracy „Wiatry na Kamczatce, opracowanie zbiorowe pod red. Zbigniewa Wicherka, 2012).

Bez stetoskopu, prześwietleń, habilitacji i pomocy Buddy śmiało mogę stwierdzić śmierć napędu. No dobra, uprawnień mam na pewno dość, żeby zdiagnozować przedśmiertne rzężenie. Na pewno maczała w nim palce niedzielna orka w jurajskim błocie.

Klocki też wtedy wykończyłam, więc staram się przed każdymi światłami reagować na zasadzie „Jeden przystanek przed wysiadam”.
I ledwie temu jestem w stanie podołać, gdy jakiemuś szoszonowi przede mną, na Nowym Świecie WYLATA lampka. Zatrzymałam się, zgarnęłam, oddałam, bez okupu.

Po robocie mej mało brakowało, a bym przeprosiła się z ofertą Niewe zabrania się z nim do Domu Złego. Zaczęło lać. Ale mój szybki i fachowy LUK w niebiosa pozwolił uczynić wniosek, że PRZECIERA SIĘ i do domu dotarłam na własnych kołach.

Doznając spotkań z kutafonami wyjeżdżającymi z podporządkowanych i paczących tylko na samochody. Ośmiu takich wystarczy, żeby nienawistnie zechcieć wyciąć góry, zalać doły w ramach całkowitej likwidacji systemu będącej drogą do miłości.

W ogóle nie wspomnę o lemingach na Trakcie Królewskim, którzy nie chcą sobie obtłuc na wykopach swojego drogo spłacanego samochodu i napieprzają do końca MOIM pasem, myśląc, że uskoczę na trawę.

Kiedyś trafię na prawdziwego zjeba i tak skończy się moja irytacja.

Czy ja słusznie odnoszę wrażenie, że coraz wcześniej jest coraz ciemniej?


Dane wyjazdu:
60.74 km 12.00 km teren
02:46 h 21.95 km/h:
Maks. pr.:54.80 km/h
Temperatura:17.0
HR max:150 ( 76%)
HR avg:125 ( 63%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1869 kcal

Żeby było fajnie, to tak jak wczoraj

Wtorek, 9 października 2012 · dodano: 30.10.2012 | Komentarze 0

Czyli podobną trasą. Przez Radiowo, które lubię, bo to najbardziej terenowa opcja mojego przedostania się do stolicy (bym nie uwierzyła, gdyby nie napisy).

A że wieje dość sprawiedliwie, jedzie mi się miodnie w miarę. To znaczy miodnie wtedy, kiedy mam w zad. Bo w nogach nie mam dosłownie nic i trochę analizuję własną głupotę wyrażoną w zgodzie uczestnictwa w Harpaganie, do czego co i rusz namawia mnie Niewe;).

Pojechałam se do resztek mojej pracy, z których to wróciłam (głównie z braku weno-mocy) tą samą trasą, korzystając z tego, że w krzakach mniej duje.

I ślepych CHUJI za kółkiem tam jakby mniej.


Dane wyjazdu:
62.92 km 7.00 km teren
02:42 h 23.30 km/h:
Maks. pr.:44.80 km/h
Temperatura:17.0
HR max:154 ( 78%)
HR avg:126 ( 64%)
Podjazdy:128 m
Kalorie: 1845 kcal

Dlaczegóż lekki deszcz

Poniedziałek, 1 października 2012 · dodano: 25.10.2012 | Komentarze 7

jest lekkim, jak się na niego spoziera zza szyby, siedząc w pracy?

A dlaczegóż jest sporo mniej lekki, jak człowiek chce wybyć do domu? I wybywa, w której to chwili na łeb mu spada statystycznej wielkości wiadro wody?

Tak fizjologicznie pytam, bo z filozofii nigdy dobra nie byłam, a jak zdawałam na studiach egzamin, to mnie prof. Mikołejko o seks tantryczny wypytywał.

Udało mię się z pracy wybyć przyjemnie wcześniej, na tyle wcześnie, żeby zrobienie i wychlanie grzanego wina miało swój głęboki i rozpustny urok.


Dane wyjazdu:
82.43 km 6.00 km teren
35:03 h 2.35 km/h:
Maks. pr.:49.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (166%)
HR avg: (127%)
Podjazdy:165 m
Kalorie: 2371 kcal

Mała ta Warszawa!

Czwartek, 27 września 2012 · dodano: 12.10.2012 | Komentarze 2

Garmin oznajmia, że jeździłam, a więc jeździłam. Mówi też, że w obie strony tak samo. Nie mówi jedynie, że powinnam przez to rzygnąć lub też, że przez to rzygnęłam.

Ale Garmin ma też mapkie, z której czytam se, że byłam na Dereniowej. I teraz mi się odświeża hipokamp. Byłam z Niewe tamój tamże! Są bowiem zakusy na nowy rower, ale dzięki polityce Speca (Epic na 2013 r. tylko w wersji 29 cali) są też wątpliwości, czy go brzydko nie pozdrowić, olawszy tym samym.

DWAJŚCIA dziewięć - srajścia srewięć!

A ja jutro nawiedzam (jak święta Elżbieta) Istebniańskie okolice. Mlaskałabym!


Dane wyjazdu:
43.66 km 9.10 km teren
01:54 h 22.98 km/h:
Maks. pr.:43.10 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (166%)
HR avg: (138%)
Podjazdy:140 m
Kalorie: 1401 kcal

Prze(po)twory

Środa, 26 września 2012 · dodano: 12.10.2012 | Komentarze 9

Znoooowu. Oram. Pode wiatr, dzięki czemu oszałamiające 26km/h to jest absolutny max, na jaki mnie stać. Nie posiadam tak zwanej melodii do jazdy i nawet... NAWET rozważam zawrotkę do domu i ponowną okupację łóżka. Ale mam do odbębnienia trening, świeci słońce i byłam namówiona z Panią Matką Niewiańską. Zatem mocna, stanowcza przewaga argumentów ZA.

Nie to jest jednak w tym dniu najistotniejsze. Nakupilim bowiem z Niewe mnóstwo darów de nejczer i na cały wieczór zniknęliśmy w garach.

O takich garach:

Najlepsze będą chyba ślywky z orzechamy! © CheEvara



Oznacza to, że z Bielan, gdzieśmy SPRAWUNKI (barrrdzo fajne słowo) czynili, wróciłam Z rowerem (w samochodzie), a nie rowerem.


Dane wyjazdu:
43.66 km 6.00 km teren
01:54 h 22.98 km/h:
Maks. pr.:43.70 km/h
Temperatura:18.0
HR max:166 ( 84%)
HR avg:138 ( 70%)
Podjazdy:141 m
Kalorie: 1401 kcal

A skoro mam treningowo wolne

Wtorek, 25 września 2012 · dodano: 10.10.2012 | Komentarze 4

Wychodzę przez bramę sąsiada (tylko nieliczni będą umieli odnaleźć w tym związek przyczynowo-skutkowy).

Jak już wyszłam, to pojechałam. Poniekąd do roboty, zahaczywszy o Włodarzewską i tamtejszy Universal Music. Niespiesznie, leniwie, bo mam wolne (i mogę wychodzić przez bramę sąsiada).

Mogę też zajechać po południu do Matki Pani, przetrząsnąć jej lodówkę, po czym ją zapełnić. Skoro mogę zaszaleć z bramą sąsiada, czemu nie powariować z lodówką?

A gdy już mi się wydawało, że tych szaleństw dość, że tak w życiu nie można sobie ważyć lekce, wymyśliło mi się, że a! Wrócę sobie samochodem z Panem Niewe.

Czemu, nie wiem:).


Dane wyjazdu:
59.91 km 12.00 km teren
02:39 h 22.61 km/h:
Maks. pr.:55.80 km/h
Temperatura:19.0
HR max:164 ( 83%)
HR avg:127 ( 64%)
Podjazdy:181 m
Kalorie: 1774 kcal

Tym razem mnie

Poniedziałek, 24 września 2012 · dodano: 10.10.2012 | Komentarze 9

Rzężą pedałże.

Prawda jest taka, że jak trzy miesiące temu kupiłam nowe bloki, tak dwa miesiące i 29 dni temu rzuciłam je gdzieś i nie wiem gdzie i to tak naprawdę one rzężą. Z tęsknoty i z poczucia porzucenia.

Jak niechciany przeszczep jakiś.

Bardzo mnie rajcuje niespotykanie po drodze do pracy nikogo. Gdy podążam opcją klaudyńsko-radiową pod względem rowerowym dzieje się absolutne nic. Fajne to.

Identycznie rajcuje mnie spotkanie po pracy Niewe, z którym zupełnie spontanicznie umówiliśmy się, że zakupimy jakiś bardzo pożądany urodzinowy prezent Pani Matce Niewe. I w tymże celu udaliśmy się na Wolę, gdzieśmy z sukcesem rzecz nabyli, a także gdzie ja chwilę później zaliczyłam widowiskowe jebnięcie orła przy zjeżdżaniu z krawężnika (na mocy tego doszło do zwarcia mojego mostka z miednicą – też moją – oraz w oczodoły zajrzały mi jelita. Tak mnie zgięło). Po tym resecie zrobiliśmy jeszcze przystanek gerapa, gdzie Niewe wciągnął obiad, zawitaliśmy z prezentem u Jubilatki i ciemną nocą – a miało być jeszcze za tak zwanego dnia – wybyliśmy ku Domu Złemu.

Pożarówko.


A tak sobie zamuzyczę:



:)



Dane wyjazdu:
76.44 km 11.00 km teren
03:09 h 24.27 km/h:
Maks. pr.:43.10 km/h
Temperatura:21.0
HR max:177 ( 90%)
HR avg:136 ( 69%)
Podjazdy:269 m
Kalorie: 2298 kcal

Nowemi opłotkemi

Czwartek, 20 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 7

Aaaaaasepopodeżdzaam! Na Dewajtis, na prawie maksa, tak jak zjarać żyły sobie lubię. Nawet mi to to ładnie wyszło, łasam była na te sukcesy. Po tych wspinaczkach, w ramach dotrzymania drugiej strefy, pobieżyłam na Bródno, a potem – po zsynchronizowaniu podjazdów z Niewe, znalazłam się na Włochach, gdzieśmy doznali makaronowego poczęstunku.

Wracalim w trybie asfaltowym a także głośnym. Niewemu (lub też temu Niewu) pedałże nowy niemal WYLATAŁ, więc nie cisnęliśmy.

A ja zapoznałam niniejszy kolejną opcję zawitania do domu. Asfaltową, co prawda, ale po ciemaku całkiem przyjemną.



Dane wyjazdu:
46.23 km 7.00 km teren
02:05 h 22.19 km/h:
Maks. pr.:48.60 km/h
Temperatura:
HR max:176 ( 89%)
HR avg:146 ( 74%)
Podjazdy:154 m
Kalorie: 1437 kcal

Widziałam dziś trzech dżentelmenów w sandało-skarpetach!:)

Środa, 19 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 21

Dzisiaj mam parcie na sprinty, na trening, taki całkowity, pełen i kompletny mam parcie też mam, co z tego, skoro nie wchodzęże w strefęże.
Na tej fazie, tujowej takiej, przyspieszenia moje ulubione zrobiłam, ale między nimi nie wyCZymałam strefy drugiej.

Powieszę za jajca tych od wydolnościowych badań. Cały sezon hienie w DUPU!

A ponieważ ponadto nic ciekawego, będę pisać krót.


Dane wyjazdu:
73.75 km 13.00 km teren
03:28 h 21.27 km/h:
Maks. pr.:43.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max:170 ( 86%)
HR avg:143 ( 72%)
Podjazdy:191 m
Kalorie: 2403 kcal

Tak se o. Jak zwykleż w sumie

Wtorek, 18 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 0

Dziś jako i wczoraj trasą taką samą jadę se. Dzięki klaudyńskiej próbie uporządkowania lokalnej gospodarki wod-kan, taszczę rower dwa razy nad świeżo wykopanym rowem (gdybym była nadźgana, byłby on wielce prospoczynkowo kuszący). Ku uciesze robolskiego umysłu objawionej bezzębnym rechotem.

A z roboty pocisnęłamże poprzez Siekierki, gdzie na tamtejszych DDR-ach panuje zaiste łowełowa Marszałkowska. I wyścigi platformowców z spdziarzami. Na całe dwieście metrów, bo potem zawsze ktoś mięknie i puchnie.

Uprzejmie donoszę, że nad Wisłą całe mnóstwo wozów telewizyjnych, a mnie coś mówi, że od tych relacyj i od tego paczania wody nie przybędzie.

No i o. Trening sprintów nawet się zrobił, ale wytrzymałość po nim (chyba z głodu) już mi nie wyszła. W sklepie w Lipkowie obeszłam się smakiem po prawie już kupionym bananie, gdyż okazało się, że porfello-bum bum albom zgubiła albo zostawiła w pracy.

No to, miałeś chamie... żółty róg.