Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
19.06 km 0.00 km teren
00:57 h 20.06 km/h:
Maks. pr.:35.27 km/h
Temperatura:3.0
HR max:170 ( 85%)
HR avg:147 ( 74%)
Podjazdy:137 m
Kalorie: 447 kcal
Rower:

Jak to mówią... wmordewind

Piątek, 4 lutego 2011 · dodano: 04.02.2011 | Komentarze 15

No kurna, masakra i kosmos pod ten wiatr.
Rano po pierwsze zaspałam, po drugie łatałam DĘTKIE, po trzecie nie chciało mi się wychodzić i choć planowałam zrobić większą rundkę, to gówno, yyy, plasiam, GUZIK z tego wyszedł.

Jaką wczoraj pyskówkę odbyłam przed spinningiem w budynku, w którym jest klub, toż kuźwa dawno tak z nikim kotów nie darłam. Piętnaście minut kłóciłam się z cieciem o to, że nie zostawię roweru na parkingu, na którym w tamtym roku jakieś gnoje przecięły mi zapięcie, a poza tym to taki parking BEZ ani połowy stojaka dla roweru. On swoje, że mnie na górę nie wpuści z rowerem, bo rowery brudzą, ja swoje, że nie jest sztuką zakazać, wypadałoby coś zaproponować w zamian. I tak słowo przeciw słowu, agesor prawie urósł mi do takiego stopnia, gdzie bliska byłam powiedzenia mu, że dla mnie jest zwykłym cieciem, a póki nie przyjdzie do mnie jakiś krótki dyrektorek od administracji i nie powie mi w twarz, że cały hooi mogę, to ja nigdzie poza budynek tego roweru nie wyprowadzę.
I teraz niech mi ktoś powie, po co była ta kłótnia przez kwadrans, skoro w końcu gość otworzył mi drzwi do jakiejś pakamery, pozwolił wtoczyć tam rower, przypiąć do jakiegoś szpeja, zamknąć drzwi i ZABRAĆ ZE SOBĄ KLUCZYK. I jeszcze powiedział, że z Jurkiem (czyli z nim) wszystko da się załatwić.

Cieciu ty.


Komentarze
CheEvara
| 16:35 sobota, 5 lutego 2011 | linkuj Aaaaa, quartez, widzisz, ja juz sie przyzwyczailam, ze przynajmniej raz w tygodniu trafie na jakiegos trolla, wybitnie negatywnie nastawionego do rowerow. Ale uparlam sie i walcze z najbardziej zapartym gnomem,inaczej sie nie da:-) Takie cwiczenie ,,Harakteru“:-)
CheEvara
| 16:31 sobota, 5 lutego 2011 | linkuj Mnie kiedys tez jakis ciec wywalal z Powazek za jazde rowerem. Najlepsze,ze to byla siodma rano,zywej duszy - jak to na cmentarzuB-) - a ja nie zrobilam sobie z grobow hopek do skokow. Nie dalam sie wyprosic, zaproponowalam jedynie montaz stojakow,zeby zaistniala mozliwosc respektowania zasad i na bezczela podazylam w swoja alejke. Niektorzy sa naprawde cudownie posrani
surf-removed
| 00:23 sobota, 5 lutego 2011 | linkuj Ochroniarz nie chciał mnie na Powązki z rowerem wpuscić, jest tam taka wielka tablica, gdzie napisali, ze rowerów nie można wprowdzać. Spytałem więc grzecznie, co zrobi jak wejdę, on na to, że policje wezwie. Już miał na czubku języka żeby zaczął wzywać, ale skubany coś przeczuł, że łatwo nie będzie i wziął mi bajka do kanciapy. Cytując Mistrza "Chamstwu należy się przeciwstawić siłom i godnościom osobistom" .
Ksiegowy
| 22:32 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj nie znam Cie osobiście - ale opis godny pozazdroszczenia;) chciałbym zobaczyć scenę;) Ale pokutuje w naszym kraju takie gadanie i myślenie "se baba/facet wymyślił/a z tym rowerem" bo wg wielu trzeba wszędzie tłuc się piedzi-benzyniakiem;)

pozdro za Harakter!!
CheEvara
| 13:39 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj O matko i córko, nie spodziewałam się TAKIEGO podsumowania:))))))
angelino
| 13:38 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj Twój urokliwy, mocny, wyrazisty, traperski styl. Reportaże z przedsionka piekła.
CheEvara
| 13:24 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj Co masz na myśli Angelino?
angelino
| 13:23 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj Przecież to są cudowne teksty!!!
siwy-zgr
| 12:13 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj hehehe :)
CheEvara
| 11:48 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj Ja na odchodne rzucam jeszcze jakieś zaklęcie w bangladeskim dialekcie, żeby ostatecznie wyszło jeszcze bardziej na moje :D
siwy-zgr
| 11:40 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj Dokładnie tak...
Pamiętam jak raz chciałem wejść do małego sklepiku elektroniczno-elektrycznego. Koleś oczywiście naskoczył na mnie (a to w lato było, ładna pogoda!), że mam mu tu z rowerem nie wjeżdżać, bo on sobie nie życzy i nie rozumie jak to można, no chyba, że Pan do domu też z rowerem wchodzi... Obawiałem się, że jakbym mu powiedział, że wchodzę, bo rower mój wart jest tyle co jego 3 albo nawet 4 miesiące orania w tym sklepie, to by przeżył szok i padł na zawał :), więc odwróciłem się na pięcie i obiecałem sobie, że więcej tam zakupów nie zrobię chyba, że mnie przyciśnie niemiłosiernie jakaś potrzeba. Pojechałem do drugiego sklepu, o wiele ładniejszego, w centrum miasta i tam bez ciśnień mnie wpuścili... Wesołe jest życie bikera :)
CheEvara
| 11:20 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj Amen, Siwy, amen!
I prawie jak w ,,Misiu": to jest KIOSK RUCHU, ja tu MIĘSO mam! :D
A już serio właśnie dlatego jesteśmy w tak ciemnej dupie światopoglądowej. Właśnie przez takie panie z LOKALI, czy niedowartościowanych cieciów. I przez te same gęby, które nie chcą widzieć rowerów na ulicy, ale też jednocześnie wkurzają się na Masowiczów Krytycznych.
To, co mnie uderzyło w Czechach to fakt, że każda, nawet najmarniejsza speluna w mieścinie typu Kraliky jest wyposażona w stojak rowerowy, co prawda w klasyczną "wyrwikółkę", ale świadczy to o jakiejś świadomości w narodzie.
Najprościej kazać rowerzyście wypier*alać i mieć problem z bańki.
siwy-zgr
| 11:12 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj Ostatnio pojechałem puścić numerki w totka. Zajeżdżam wehikułem mym wspaniałym pod kolekturę, stojaka oczywista nie ma, więc otwieram drzwi na oścież i napieram przed się. Kiedy już załadowałem się do środka z rowerem i trzymając go za siodełko zamykałem za sobą drzwi, babka z okienka mówi do mnie dostojnym głosem "Proszę Pana, ale tu nie można wchodzić z rowerem, TO jest LOKAL". Mało się nie przewróciłem, tak mnie przygniotła wielkość i wspaniałość owego LOKALU :) Standardowy odzew, że na zewnątrz nie ma gdzie roweru zostawić, ale że kłócić mi się nie chciało, a zajechałem tam pokrakiem, to bez większych obaw postawiłem go pod LOKALEM ( :D ) opartego o reklamę lotto. Wszedłem, zrobiłem co musiałem i pojechałem. A teraz najlepsze... Ów LOKAL, tak szarmancko zaanonsowany przez kobitkę, to nic innego jak blaszany kontenerek o rozmiarach, pi razy drzwi, 6x3 m wyłożony nie kurna marmurami, tylko linoleum... :)
Śmiałem się z tego całą drogę powrotną, bo już nie do takich miejsc z rowerem wchodziłem. Widzę jednak podobną zależność jak w Twoim przypadku - im niższe, mniej ważne, stanowisko człowieczek zajmuje, tym bardziej się piekli ORAZ im mniejszy i mniej popularny jest przybytek, do którego z rowerem wejść chcemy, tym większy stawiają opór by nas tam wpuścić.
CheEvara
| 10:41 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj To wiem, jednak największą satysfakcję mam teraz ja, kiedy swoje osiągnęłam i ciągle mam go za nieuprzejmego kutafona.
Misiacz
| 10:37 piątek, 4 lutego 2011 | linkuj Czuł niedosyt władzy. Nasycił się i kanciapę otworzył. Tak to jest z maluczkimi ludkami.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa winam
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]