Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
52.30 km 0.00 km teren
02:17 h 22.91 km/h:
Maks. pr.:43.50 km/h
Temperatura:3.0
HR max:177 ( 92%)
HR avg:136 ( 70%)
Podjazdy: 38 m
Kalorie: 824 kcal

Przegoniłabym takie pipy przez pole barszczu Sosnowskiego

Piątek, 25 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 18

Pewnie zawisnę na porządnym postronku w myślach i w mowie być może również niejednej dziewczyny, która to przeczyta, ale wszystko jest z życia, z prawdziwego życia, z prawdziwej drogi, leżącej w realnym mieście stołecznym. Zmierzam do tego, że te jebane, półmózgie BABY naprawdę potrzebują jeszcze tysiąca lat ewolucji do tego, żeby ich pokurczone fluidami i pudrami zwoje przystosowały się do takich skomplikowanych czynności jak myślenie podczas prowadzenia samochodu. Pyry obierać, ciemne kwoki, a nie za kierownice. Zdjął mnie prawie z drogi taki jeden kurwiszon, dokładnie przy okazji no naprawdę wielce skomplikowanego manewru jak skręcanie w lewo na pustej ulicy. Cudem fatimskim odbiłam w prawo, żeby nie zrównać się z ostatnią warstwą asfaltu.
I tego suce nie zamierzałam podarować.
Wyglądało na to, że wraca do domu, to jej postanowiłam umilić piątkowy wieczór.
Wkurwiona do ostatniego splotu własnego DNA, doścignęłam niewydarzonego kurwiszona, podjechałam pod samochód, szczerząc się, jak chora na łuszczycę jaszczurka gestem ręki nakazałam sobie otworzyć okno, i gdy to się stało, złapałam za łeb tego ulunga i wyperorowałam jej, za co ten uścisk jest. Nigdy po fakcie nie pamiętam, jaką dokładnie wiąchę puściłam, ale odjechałam zadowolona z siebie, czyli pewnie nie zająknęłam się.
Naprawdę, jestem zdania, że wszystkie babole, WSZYSTKIE, powinny być poddawane testom, zanim ktoś pozwoli im usiąść z przodu i to przed kierą. Kiedyś wkurwiałam się, jak mój ojciec komentował: ''babie to wiadro papy i gówno w łapy, a nie kierownicę''. Ale teraz uważam, że święta racja.
Jestem przekonana, że wiele lasek mózg ma i używa go do czegoś więcej niż do zostawiania go w domu, a zatem obroniłoby się w takim teście, ale większość… do gęsiów tłumoki!


Komentarze
misiak2101
| 17:08 sobota, 2 kwietnia 2011 | linkuj Wspolczuje przykrego zdarzenia...ale moze CIe pociesze faktem ze osobowki często wymuszają pierwszenstwo nawet na autobusach wiec prawdziwych kamikadze w Warszawie nie brakuje...to co to dla takich ludzi przykładowo odebrac pierwszenstwo rowerzyscie? Oni sie niczego nie boją i to jest najwiekszy bol...siedzą sobie wygodnie w puszce i uwazają ze rządzą na drogach...niestety rowerzysta w wiekszosci przypadkow jest na spalonej pozycji co jest przykre:(
CheEvara
| 12:18 wtorek, 29 marca 2011 | linkuj przemonr1, normalnie bym się ucieszyła, że wpis się podoba, ale kurczę, zbyt wielki wkurw mnie trawi. Dziś sporo jeździłam po mieście i to, co wyrabiają niektórzy ludzie za kółkiem sprawia, że denko mi się od d...y odrywa. Przydałoby się zrobić kopię zapasową tego padołu i zacząć wszystko od nowa, z nowym kontem. Niektórymi buraczynami obwiesiłabym drzewa, naprawdę.
przemonr1 | 19:50 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Ależ na niesamowity wpis trafiłem, kopiuję go, bo tak świetnego opisu zachowania niektórych pań za kierownicą jeszcze nie czytałem.

Święta prawda, wiem z własnego doświadczenia, a mam spore. Statystycznie podczas powiedzmy 50km na rowerze jakieś wymuszenie lub coś w tym stylu musi się trafić, ale w moim rankingu top 3 głupoty za kierownicą są same baby. Typowy przebieg zdarzenia: kobieta myśli, myśli i myśli po czym podejmuję tak absurdalną decyzję, że aż trudno uwierzyć w to, co zrobiła.

Ja mam taki system, jeżeli jestem na potencjalnym kursie kolizyjnym z autem prowadzonym przez kobietę, to kładę ręce na klamkach. Zasadę klamkową stosuję również w stosunku do dziadków, kierowców ciężarówek i aut dotkniętych agrotuningiem.
CheEvara
| 13:09 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Fascik, ja też znam dobrze jeżdżące babki, znam - dla równowagi - też prowadzące i parkujące masakrycznie źle. Moją przygodę z motocyklem zakończyła też baba za kółkiem, taki mam chyba flow wpisany w DeeNA.

chrisEM, jaki był ciąg dalszy historii?

emonika, nie no, qrva, aż mną zatelepało! Dobrze, że zapamiętałaś numery z blachy. I mam nadzieję, że to nie skończy się na zwykłym wykroczeniu. A jeśli tak, daj znać, cały BS skrzyknie się i spuści gnojom edukacyjny wpierdol.
emonika
| 12:52 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Masz rację.
A ja i tak świetnie prowadzę - nie tylko rower :D

Doskonale Cię rozumiem - mi się przytrafiło coś podobnego wczoraj http://emonika.bikestats.pl/index.php?did=449735
chrisEM
| 12:30 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Mnie kiedyś taki babol zdjął z roweru. Popylałem gracko tzw kolarzówą i na łagodnym zakręcie (w lewo!) poczułem lekkie pizgnięcie i już szlifowałem asfalt. Babka weszła z impetem w zakręt a że na dodatek nie miała wyczucia co do szerokości swojego bolidu to zostałem trafiony jej rakietą. Strach jeździć.
Hipek
| 11:24 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Fascik:
Odpowiedź już jest nudna, ale tekst oryginalny rządzi. Wysłałem przed chwilą mailem podziękowanie do kolegi redaktora (tak, podziękowanie, bo jeśli ktoś potrafi sprawić, że prawie leżę pod biurkiem ze śmiechu, to należy mu dziękować). Z drugiej strony bluzgi, czy też kulturalne uświadamianie mu, że w zasadzie w każdym zdaniu majaczy, niczego nie zmienią.
CheEvara
| 11:15 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj agavog, o tej pompce to i ja myślałam, choć nie sprawdzi się ona, gdy kutafon zdąży odjechać. A nie zawsze można ruszyć w pogoń za takim. Czasem mam chęć rzucić jakimś przyzwoitym kamieniem, na pamiątkę i po to, żeby mi ulżyło.

Fascik, jeśli bym miała rozróżnić przyczyny złego prowadzenia samochodu, jeśli chodzi o płeć, to zdecydowanie baby jadą jak ostatnie cipy dlatego, że myślą: a) o kupach dzieci, b) o za...kupach, c) o makijażu, który można by w lusterku poprawić, d) o tym, jak bardzo nienawidzą teściowej, e) myślą o wszystkim innym, co nie jest związane z prowadzeniem samochodu.
A faceci? Tu wchodzi w grę a) testosteron, b) kozaczenie, c) buractwo, d) dupa wieziona obok, której trzeba zaimponować, e) niechęć do rowerzystów.
Wydaje mi się, że między facetami a laskami w samochodzie różnica jest taka, że faceci (jasne, że nie wszyscy) rowerzystów na drodze nienawidzą, a baby po prostu się ich boją.

P.S. Linki zacne, aż żałuję, że sama nie mogłam temu bucowi odpisać.
Hipek
| 10:19 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Widocznie jeździmy innymi trasami. Bardzo innymi :)
CheEvara
| 10:11 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj KOCURIADA, no ja nie mam takiego wyboru:)
CheEvara
| 10:09 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby taki mnie najechał. Najczęściej albo to są dresmany albo półmózgie lachony.
Ja jednak najbardziej ''lubię'', jak o mały włos nie trafia mnie gość, który wiezie rodzinę. Z wielką przyjemnością wchodzę z nim wtedy w dyskurs i mu wytykam, że przy własnych dzieciach robi z siebie chama i idiotę.
KOCURIADA
| 10:06 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Otóż to, Che! :)))))))))))) I właśnie ze względu na higienę emocjonalną staram się nie wpierdalać bajkiem w miasto :P
Hipek
| 10:05 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Popatrz na drogę i zastanów się, czy szarżującym i jadącym jak idiota jest pan kierowca robol wiozący roboli do pracy? Bo często (częściej) jest to jakiś "prezes" w ładnym autku. Z IQ często wyższym niż 120.
CheEvara
| 09:55 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Ludzkość uległaby zdecydowanej poprawie, gdyby zrobić całej populacji test na inteligencję. Tym poniżej 90 IQ kazałabym wziąć łopaty, wykopać dół, wejść do środka i się zakopać.
Hipek
| 09:52 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Widzisz, ja z kolei mam to szczęście, że regularnie chcą mnie na swojej masce ułożyć faceci (nie wiem, cholera, ładny chłopak jestem czy co... ). Zawsze, kurka, to samo: widzę z daleka, że już się baran rozejrzał, widzę, że ślepiami szukał samochodu, a rowerzysta pewnie mu się z koszem na śmieci pomylił, lub ławką (bo i podobny trochę: druty, rurki, jakaś szmata na tym wszystkim wisi i powiewa), a potem mamy nagły błysk w oku mówiącu "ożkurwaatenskądsiętuwziął"...

Nie mogę sobie darować przedwczoraj: na rondzie koło Wola Parku zdjąłby mnie jakiś metrochłoptaś w odpicowanym BMW, z posadzoną na siedzeniu pasażera równie odpicowaną dupeczką (albo chłopakiem, ciężko teraz odróżnić). Odruchowo zwolniłem i minął mnie o metr... Żałuję, że nie przyspieszyłem widząc go z daleka. Albo urwałby sobie zawieszenie o krawężnik uciekając, albo porysował to lśniące cudo. Też, oczywiście, zauważył mnie, gdy byłem na wysokości jego bocznej szyby.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa awyma
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]