Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
76.27 km 20.55 km teren
03:23 h 22.54 km/h:
Maks. pr.:51.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max:172 ( 89%)
HR avg:141 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1144 kcal

Jade sobie jadę wozem, se przysypiam...

Piątek, 13 maja 2011 · dodano: 18.05.2011 | Komentarze 37

Jade sobie jadę wozem, se przysypiam...

A TU NAGLE! Szynszyla skrzeczy!



Aczkolwiek tylko biegła. O krwa, ale to jak! Ona napierała! I mam świadka.


Nie wiem, jaki związek z szynszylą mogłyby mieć placki z Samiry (Goro nazywa tę knajpę Samantą), ale świadek je wiózł, one się tłukły w sakwie, to pewnie i szynszyla się przestraszyła.

I biegła. O krwa, ale jak!

Ale do WODY. Bo potem będzie brzeg, ale aby do brzegu, trzeba do wody. Najsamwpierw (zajebiste słowo, swoją drogą).


Wyrobiłam w robocie CZYSTA SZEJSET procent normy i zasłużyłam na ludzkie, normalne, cywilizowane, kosmologicznie poprawne wyjście z pracy. Czekała mnie jeszcze wycieczka po rower, bo dzięki przepisom ppoż administrator budynku wyjebał stojaki HEN daleko na hale, gdzie łowiecki jedna drugą... podszczypywała. A wcześniej stały jak Budda chciał przy wejścio-wyjściu.
(Po niedzielnym maratonie w Legionowie, z którego foty zamieściłam na Afe!Zbuku, kumpel napisał mi: „Gratuluję, teraz możesz rower zaparkować obok śmietnika”. Bo taką lokalizację na stojaki uradziły jakieś mezmózgie yeti)

[W zasadzie yeti to on czy ona?]


I przeszedłszy (też fajne imiesłowo) się po bajsikla, pojechałam na Pole Mokotowskie, którędy ZUPEŁNIE PRZYPADKOWO przejeżdżać mieli Goro i Niewe.

Na tymże Polu (nigdy nie zrozumiem, dlaczego to jest jedno pole, jak ewidentnie są dwa – to PRZED kładką i tamto ZA kładką) działy się sceny dantejskie w ramach corocznej studenckiej rozpusty, czyli legalnego chlania w krzakach, czyli juwenaliów. Ale o ile spieszeni studenci mogli poruszać się najebani po nakrętkę jak arabski targ tanim szitem, tak zrowerowani już byli dokładnie kontrolowani przez patrole.

I jakem czekała na chłopaków, którzy ZUPEŁNIE PRZYPADKOWO mieli przybyć na TO Pole PRZED KŁADKĄ i którzy równie zupełnie przypadkowo wcześniej odwiedzili mekkę warszawskich cyklistów, czyli bar pod rurą, gdzie spożyli oczywiście, zaliczyłam cztery obserwacje spektakularnych zatrzymań rowerzystów przez czujne wielce patrole policyjne. Dwa z tych zatrzymań składały się z badania trzeźwości tych zbrodniarzy na rowerach metodą na CHUCH. Prawie obsmarkałam się ze śmiechu. No, profeska!

I w końcu przyjechali. Zupełnie przypadkowo. Niewe i Goro. Chyba chorzy, bo pod rurą wypili tylko po jednym.

Razem podjechaliśmy do tej Samanty po te PLACKI, co do których Goro wyraził wcześniej pewną wątpliwość skierowaną do Niewe:
I CO?! MOŻE MI POWIESZ, ŻE SAM BĘDZIESZ TE PLACKI WPIE$%&AŁ?!

Oświadczam, że Niewe nie jest tam jakimś Albańczykiem z Albanii, żeby samemu te placki WPIE$%&AĆ.

Obkupił się chłopak jeszcze w inne specyjały i obładowany jak jakaś chędożona beduińska karawana poprowadził naszą szanowną ekskursję do Bemola, ekskluzywnego lokalu z wyszynkiem, gdzie wypili jeszcze po piwie (czy po dwóch?) i gdzie nastąpiło rozstanie z Gorem. Załkałam oczywiście na to potajemnie, emocji starając się nie okazać (swoją drogą, zajebisty szyk zdania).

No i teraz czas na szynszylę.

Szynszyla, mili Państwo prezentuje się tak:

Jedzie sobie wozem, se przysypia... © CheEvara



Niestety nie znalazłam zdjęcia szynszyli w galopie lub też w cwale, musicie sobie zwizualizować taką szynszylę napierniczającą z naprzeciwka, a nie śpiącą.

No bo tak. Jedziemy se z Niewe, jedziemy, placki w sakwie skwierczą, sakwa na wybojach podskakuje, wyboje na drodze są, a droga po prostu prowadzi. Prowadzi też Niewe, który olewa moje wskazówko-zachcianki („jedźmy TERENEM, muszę se coś wpisać w kratkie”) i prowadzi przez asfalty. Kiedy ja mówię, że jedźmy jednak asfaltem, Niewe ZBACZA w teren. I w tym terenie walczy z lampką. Napierniczamy tymi duktami, wgapiając się w ciemność przed nami, kiedy

NAHLEEE!

Ale to tak najnahlej!

Nahle z naprzeciwka nadbiegła szurając niemożebnie SZYNSZYLA jakaś! Biegła w takim zapamiętaniu prosto pod koła! Biegła W AMOKU to mało powiedziane!
Ona, złociutcy moi – pardoą maj lengłyż – NAKURWIAŁA!
Na... dbiegała, jakby jakąś życiówkę biegła! Albo jakby umykała jakiemuś ZWIERZU ostatniemu w łańcuchu pokarmowym.

Ale mnie suka wystraszyła!

Aczkolwiek dyskutowałabym, czy to jednak była szynszyla.

Mógł to być:

Borsuk:

Jak to jest borsuk, to ja jestem Marit Bjoergen. To jest owca!:D © CheEvara


Albo pancernik (łacińska nazwa POTIOMKIN):

Jakbym tak wyglądała, też bym panowała na morzach poprzez wygrywanie bitew artyleryjskich i niszczenie wrogich jednostek nawodnych wszystkich klas. © CheEvara


albo też rosomak (ten na przykład z rodziny afgańskich):

Rosomak jest jednym z największych – obok wydry olbrzymiej i wydry morskiej – przedstawicieli rodziny łasicowatych © CheEvara


O pardą, jednak ten:

To jest jakiś kuguar raczej! © CheEvara



Nie wiem, co to było, ale szurało profesjonalnie!

Aż musiałam zeżreć PLACKI.


Kurna, taki stres!


------
O, właśnie dostałam maila:

,,W związku z licznymi prośbami najemców budynku Trinity Park I, dotyczących przywrócenia stojaków rowerowych na pierwotne miejsce znajdujące się przed wejściami do budynku, administrator informuje, że stojaki zostaną ponownie ustawione przed budynkiem, jednak w taki sposób, aby nie kolidowały z przepisami bezpieczeństwa pożarowego''.


Wiedzą, że z mistrzem (wersja na kontynent i dla Niewe: mistrzynią) się nie fika!:D
Lajkit!


Komentarze
puchaty
| 04:52 piątek, 20 maja 2011 | linkuj Czyj by bober nie był, jeśli świeży, to ja się piszę. Do tego masełko i pietruszka - palce lizać!
mors
| 22:06 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Nieprzekleństwa stymulują elokwencjointeligencję. ;p I mogą być zaczynem wielu rzutkich neologizmów. Osobiście muszę sobie przyznać, że nie zakląłem ANI RAZU od nowości. ;)
Hipek
| 12:56 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj To jest to, co bywa na weselach w ramach oczepin?
Niewe
| 11:10 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj "czyje to futerko" wymiata :D
CheEvara
| 11:08 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Konkurs "zgadnij, czyje to futerko" o wiele bardziej do mnie przemawia od turnieju "zgadnij, czyj to bober".
Definitli:)
puchaty
| 11:06 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Chyba nie zdobywaliście nigdy sprawności przyrodnika skoro macie tyle wątpliwości. Takie rozpoznawanie drzew po liściu, BORowik czy szatan, albo konkurs zgadnij czyje to futerko.
CheEvara
| 10:26 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Nie, nie, nie, nie, nie. BOR to ochrania te suki, co rządzą.
Raczej.
Hipek
| 10:24 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Borsuki też rządzą.
CheEvara
| 10:17 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Komentarz pod filmikiem "lyrics, please?" zniszczył mnie do szczętu:D:D:D
Niewe
| 10:14 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj A w ogóle to rządzą borsuki:
http://www.youtube.com/watch?v=i2G0Llp5-8U&feature=fvsr
:D
CheEvara
| 10:13 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Bo, tatanka, z każdego malusiego rosomaka zrobi się kiedyś coś większego. Taki rosomak rdzawy na przykład. Dorasta sobie taki rosomak, chciałby zostać parówką z Sokołowa, a jego wysyłają do Afganistanu, choć on bardzo nie chce. Bo parówki i w ogóle.
Niewe
| 10:13 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Do dopiero groza :)
tatanka | 10:10 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Che - czemu grozą? Jakby się do ręki zmieścil, znaczy byłby to jakis malusi rosomaczek...żąden ogier
CheEvara
| 10:10 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Ooooooooooo, na tym filmiku BÓBR ,,zamienił się w psa i odszczekuje się swoim prześladowcom":D:D:D
Hipek
| 10:06 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Grozą jest sama moda. Zakłada, że jakiś facet ubrany w różową bluzeczkę wie lepiej o tym, co mi się podoba ode mnie :D

Poza tym... bobry rulez: http://www.youtube.com/watch?v=P17pg55FbvA
CheEvara
| 10:06 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Niewe, dla mnie o wiele straszniejsze jest jednak BRANIE DO RĘKI ROSOMAKA:D:D:D
tatanka | 10:04 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj puchaty, i jeszcze musialbyś mieć dużą rękę, rosomak to chyba spore bydlę.:)
...co do yale...uswiadomiłeś mi że mam samiczkę! aj
Niewe
| 10:03 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Dla mnie grozą jest głaskanie bobra. Bobry są niemodne :P
CheEvara
| 09:55 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj To dziwny jesteś, bo dla mnie czapka z lisa w niebezpieczeństwosensytywnych okularach BIEGNĄCA MARATON jest obrzydliwie oddająca grozę. A nawet tę grozę wytwarzająca.
Ale może po prostu oglądałam zbyt lajtowe horrory :D
Hipek
| 09:52 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj "Biegnąca maraton" nie oddaje grozy sytuacji.
CheEvara
| 09:05 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Niewe, próbowałam nawet zedytować tę notkę i napisać, że ta szynszyla natyndapierniczalała, ale nijak to zdanie nie oddawało mi grozy sytuacji.

oelka, czosnek to jeszcze tak zwany pan pikuś, gdyby zatrzymany spożył jakiegoś kebaba z mięsem spod Dworca Centralnego, to by dopiero były wrażenia:D

puchaty, rozpierniczytyndoliłeś mnie tymi yeti-yale-płciami:D

Teraz wydaje mi się jednak, że to co nadTRUCHTAŁO nam pod rowery to była mocno niewypatroszona czapka z lisa, przynajmniej miała taki kształt. I to COŚ nie miało oczu (Ócz? Oczów? Ók?:D), bo nawet nie błysnęło z oddali. Albo miało na sobie niebezpieczeństwosensytywne okulary.
Dziwne w sumie. Taka czapka z okularami. I w dodatku nakurv... yyyyy... biegnąca maraton.
Hipek
| 07:41 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Głaskanie bobrów jest bardzo przyjemne!
puchaty
| 04:52 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Przepraszam za podwójny wpis ale jadąc do pracy przypomniałem sobie jak, będąc w harcerstwie, rozpoznawaliśmy nakurviające szynszyle. Odróżnia się je po falującym futerku oraz, że ma się ochotę je po nim pogłaskać. Bo np. bobra też, tylko trochę mniej. Że nie wspomnę o rosomaku, którego do ręki wziąłbym tylko jakbym musiał.
puchaty
| 04:26 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Wracając jakby do tematu, to sam nie wiem co tam mogło Wam nakurviać z naprzeciw, no ale yeti to jest on, bo ona to jest yale.
surf-removed
| 23:40 środa, 18 maja 2011 | linkuj Przydałaby się mapa alko checkpointów, strach na rower wyjść :)
oelka
| 19:11 środa, 18 maja 2011 | linkuj Pole Mokotowskie jest jedno, bo kiedyś nie było al. Niepodległości i dużo dłużej nie było kładki.
A w kwestii sprawdzania trzeźwości na chuch, to chciałbym zobaczyć minę pana władzy gdyby trafił na kogoś, kto zjadł tak na przykład około pół kilo świeżego czosnku :-))
Niewe
| 19:05 środa, 18 maja 2011 | linkuj Przekleństwa to jedno, ale to co robił ten borsuk to drugie. On naprawdę nakurwiał i ciężko tu o inne określenie.
Albo mamy po prostu zbyt ubogie słownictwo.
CheEvara
| 13:57 środa, 18 maja 2011 | linkuj Nawet nie zamierzam dać :P
Hipek
| 13:56 środa, 18 maja 2011 | linkuj E? To nie było na poważnie! Serio chciałbym kiedyś zobaczyć Twój wpis bez ani jednego bluzgnięcia :D Ale taki dłuższy niż jedno zdanie.

Dasz radę? Eee... pewnie nie dasz! :D
CheEvara
| 13:53 środa, 18 maja 2011 | linkuj A Ty znowu hipek99 wszystko na poważnie :P
Hipek
| 13:51 środa, 18 maja 2011 | linkuj Czasami, jak się trafią dwa dobrzy zawodnicy z TIRów, to potrafią się na radyjku tak pięknie zbluzgać bez ani jednego przekleństwa (!), ze człowiek gryzie kierownicę ze śmiechu. Może spróbuj wrzucić jedną notkę "CzeEvaraLajt"? :D

Poproszę link do notki z "niemal demokratycznym głosowaniem", jeśli jesteś w stanie ją znaleźć.
CheEvara
| 13:34 środa, 18 maja 2011 | linkuj Cieszę się, że jednak mogę;)) Z nieanonimowości też cieszę się.
A przeklinanie oczyszcza i to bardzo. Oraz dynamizuje. Podoba mi się, że się rozumiemy:)
Dynio
| 13:31 środa, 18 maja 2011 | linkuj I niech lud ma rację z drugiej strony to "oczyszcza" mnie na ten przykład dziś pomogło. Kurcze a miałem zostać anonimowy ech.... ;)
CheEvara
| 13:28 środa, 18 maja 2011 | linkuj Heh, jak znajdę kiedyś czas, założę sobie wersję CheEvara.bikestats.pl, na której nie będzie bluzgów. Obiecuję.
Póki co, czasu nie mam, a do tego kiedyś odbyło się niemal demokratyczne głosowanie w komentarzach pod inną moją niesmaczną notką i niejaka większość uznała, że przekleństwa mają być. Zmuszona jestem posłuchać ludu;)
Dynio
| 13:24 środa, 18 maja 2011 | linkuj Specjalnie się nie loguję ale ma prośbę czy można robić wpisy bez przekleństw ? Są super (Pani opisy) chętnie je czytam ale "przecinki" uważam że są niesmaczne a i wstyd żeby rowerzysta operował takim słownikiem feee :(
CheEvara
| 13:05 środa, 18 maja 2011 | linkuj Tym bardziej, że szynszyla w tym czasie spała, jak widać :D
Niewe
| 13:03 środa, 18 maja 2011 | linkuj Jak tak patrzę na te zdjęcia to mi wychodzi, że to nakurwiał borsuk jednak.
Faktem jest, że obsrałem sobie przez niego całą zbroję :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ylisz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]