Info
Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
licznik odwiedzin blog
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Styczeń5 - 42
- 2013, Czerwiec5 - 9
- 2013, Maj10 - 24
- 2013, Kwiecień11 - 44
- 2013, Marzec10 - 43
- 2013, Luty4 - 14
- 2013, Styczeń4 - 33
- 2012, Grudzień3 - 8
- 2012, Listopad10 - 61
- 2012, Październik21 - 204
- 2012, Wrzesień26 - 157
- 2012, Sierpień23 - 128
- 2012, Lipiec25 - 174
- 2012, Czerwiec31 - 356
- 2012, Maj29 - 358
- 2012, Kwiecień30 - 378
- 2012, Marzec30 - 257
- 2012, Luty26 - 225
- 2012, Styczeń31 - 440
- 2011, Grudzień29 - 325
- 2011, Listopad30 - 303
- 2011, Październik30 - 314
- 2011, Wrzesień32 - 521
- 2011, Sierpień40 - 324
- 2011, Lipiec34 - 490
- 2011, Czerwiec33 - 815
- 2011, Maj31 - 636
- 2011, Kwiecień31 - 547
- 2011, Marzec36 - 543
- 2011, Luty38 - 426
- 2011, Styczeń37 - 194
Dane wyjazdu:
68.77 km
63.00 km teren
04:16 h
16.12 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:179 ( 93%)
HR avg:159 ( 82%)
Podjazdy:636 m
Kalorie: 2305 kcal
Nawet nie wiem, czy to była jeszcze masakra, czy już coś gorszego, czyli Mazovia w Szydłowcu
Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 11.07.2011 | Komentarze 73
Ożesz qrwa! Trochę mam dylemat, ile PRZEJECHANYCH kilometrów mam wpisać, bo to dość dyskusyjna kwestia. Jestem maratonowym świeżakiem, ale szybko doczekałam mojego pierwszego wyścigu CHODZONEGO.Naprawdę. Już na dwunastym kilometrze przyszło mi do głowy, że przypnę do drzewa rower, mua zaś sobie samej do nogi przyczepię czip startowy i bez balastu ogarnę ten rajd. Z buta, w sensie..
No bo jak jeszcze do dziesiątego kaema było nawet śmiesznie, całe to czołganie roweru, schodzenie z niego i wchodzenie, tak potem nie wiedziałam już, jak przeklinać, żeby nie powtarzać się.
Mając w pamięci słowa Cezarego ze strony wewewe Mazovii, ŁO TE ŁO słowa „Bardzo ładny start po asfaltowych, szerokich drogach, po czterech kilometrach doprowadza nas do 6-kilometrowej mokrej sekcji kałuż, które są zarośnięte trawą. Sekcja ta ma jednak twarde podłoże.”, liczyłam na to, że gówno skończy się, niech i po dwunastu kaemach. Ale się skończy.
I owszem.
GÓWNO ZAROŚNIĘTE TRAWĄ skończyło się i przeszło w gówno odkryte, nie porośnięte niczem.
Były ZATEM koleiny wypełnione mazią, niekiedy jebiącą tak, że suty strajkowały. W tę maź, co ubożej obdarzone wzrostem jednostki wpadały po pas, ciągnąc w to szambo rower. Po kierę.
Były też nie koleiny, ale zalane całe odcinki. Tam też wpadało się po pas. I po kierę.
I zaprawdę – były tylko trzy przejezdne sekcje – dwa razy asfalt i jakiś zgórkowaty odcinek po trawie, gdzie przepraszałam Pana Jedynego za to, że wypiłam w swym życiu tak mało i że tak niewiele zła jeszcze zdążyłam wyrządzić – licznik pokazywał mi ponad 5 dych na godzinę, a klamkami hamulców pozbawionych już klocków mogłam se tylko palce poprzycinać, bo efektu pożądanego nie było. Czyli, jak to mówi Kazik, mogłam se już ch*jem gruchy obijać.
Zjazd ów i jeszcze jednen był techniczny wykurwiście, po kamieniach, po strumyku, po korzeniach i JA NIE WIEM, jakim cudem nie wyjebałam tam orła. Ani żadnego innego ptaka.
Jasne, będę się z tego maratonu nabijać długo, będę go też pamiętać długo, ale i wkurwiona będę długo. Bo orgom ewidentnie NIE CHCIAŁO się wytyczyć alternatywy. A te jebane kałuże po dupę nie zrobiły się na skutek jednego deszczu. Który zresztą lunął z nieba, chwilę po tym, jak z Arkiem, moim Panem Dyrektorem Sportowym wjechaliśmy do Szydłowca.
Z tego se lunęło, pół godziny przed maratonem - fot. Aleksandra Sobczak© CheEvara
No i start wyglądał tak:
Nawet nie ujechałam kilometra od startu, a w butach już Mekong:D© CheEvara
Te błota powstały przez ponad tydzień, od momentu, kiedy trasę wytyczono. W ciągu tego tygodnia mieliśmy w całej niemal Polsce LIPCOPAD i lało jak sam skurwysyn. Można było w piątek pojechać i zrobić objazdy. Zwłaszcza że istniały ku temu terenowe możliwości.
Ale żeby wytyczyć trasę drugi raz, trzeba ponownie zabulić miejscowym za ruszenie tyłka.
A nie o to w imprezie komercyjnej chodzi.
Dobre warunki do jazdy to było o to:
Gdyby trasa wyglądała CHOCIAŻ TAK;)© CheEvara
W porównaniu z tym, co pstryknął Niewe:
Nietrudno się domyślić, że to trasa maratonu rowerowego, nie?;)© CheEvara
(zdjęcie za zgodą Niewe podkradam;))
i w porównaniu z tym, co zapodała Anka Witkowska:
Ja nie wiem, jaki kolor powinien dostać tenże szlak;)© CheEvara
Trudno zatem nie ujebać się o tak:
Stanowczo to jest PRZED wyjebką po uszy w błoto;)© CheEvara
No ale trza się spieszyć, jak czekają, nie?
Ja tam się tarzam w spa, a Arek cierpliwie na mnie czeka:)© CheEvara
Tu już nie mam licznika, z kiery dynda mi urwany kabelek.
Nie wiem, ale rżę tu już chyba z bezsilności© CheEvara
Kolejny fakap – przyjeżdżam przed startem do biura zawodów, żeby dowiedzieć się, ile w końcu ma Giga i widzę, że limit wjazdu na tę pętlę kończy się o 14:15. Czyli jak w płaskiej Rawie, łatwym Legionowie... Już przed startem NIE WIEDZĄC, Z JAKIM TERENEM przyjdzie się mierzyć, miałam wątpliwości, czy zdążę. Bo podjazdy, podjazdy, podjazdy.
Na dwudziestym kilometrze – po półtorej godziny od startu – już wiedziałam, że ni chuja na rozjazd się nie załapię.
Najpewniej ustalili ten limit na pałę. „NAPISZ COKOLWIEK” - pewnie padło polecenie i efektem tej decyzji wielce organizacyjnej było moje ukończenie zaledwie dystansu Mega oraz wycofanie się Olgi, która gdzieś na dziesiątym kilometrze dogoniła mnie nie tyle na podjeździe, co na podejściu. (Z BUTA, OCZYWIŚCIE W BŁOCIE), a potem spotkałam ją tam, gdzie teoretycznie i POTENCJALNIE byłby rozjazd Mega/Giga, kłócącą się z kolesiami, którzy oznajmiali, że Giga już niet. Usiłowała nawet dzwonić do Zamany, po trzecim usłyszeniu w słuchawce efektu czarnej dziury (zero zasięgu, profeska, kuźwa!), zaklęła, że PIERDOLI TĘ MAZOVIĘ i na metę wbiła olawszy dalsze ściganie. Olawszy zresztą też mętę z matą. Bo zjawiła się obok, nie odpikując czipa.
JAK MOŻNA KURWA ustalić taki tajming przy takim terenie??
Pojechałabym to Giga, bo i tak uwaliłam się jak salceson w piachu, więc co za różnica? Byłabym o całe dwie godziny później na mecie. I chuj. Ale byłyby uczciwe punkty i podium. Podium i tak było, ale jakoś szczególnie szczęścia mi nie dało. Nie przyjechałam tych ponad stu kilometrów z Wawy po to, żeby ścigać się na Mega (o ile w ogóle można tę wczorajszą porachę nazwać wyścigiem).
Poza tym mam zajebistą radość najpierw z uciekania, a potem z gonienia Olgi, bo to ją uważam za swoją rywalkę. A nie Majkę Busmę, która jest zapierdalaczem sprinterem. No a na pewno moją rywalką nie jest Ola Dawidowicz, która stanęła na pierwszym miejscu kobiet open i pierwszym w K2.
- Na trening sobie przyjechałaś, co? - zapytałam z miejsca trzeciego, zadzierając łeb do góry.
Wytłumaczy mi ktoś, co zawodowcy robią na amatorskim wyścigu? Chodzi o podpompowanie swojego ego, czy o co?
Enyłej.
Wbiłam na metę, zła, uyebana i ponownie zła.
Miałam chyba podskoczyć© CheEvara
Czy ktoś tu w ogóle na mnię czeka?© CheEvara
Dobił do mnie Arek, który pojechał Fita, a w ogóle na starcie pomylił sektory i przycupnęliśmy, co by poobserwować następnych wjeżdżających. Nawet nie poszłam od razu po piwo, tylko zdjęłam buty, w których zebrało się trzy kilo błota – zbędna masa, którą Faścik zdjął ze Speca, znalazła się w obwodzie moich stóp. Skarpetki wyjebałam do kosza. One nawet po wygotowaniu nie rokowały, że wrócą choćby do szarości.
Na chwilę podbił mtbxc, ale zawinął się szybko, bo ciął gdzieś w Polskę na urlop.
40 MINUT – proszę odnotować – CZTERDZIEŚCI MINUT po mnie wjechał na metę Niewe, który też strasznie ubolewał, że mu zamknęli Giga:D Wymieniliśmy się IDENTYCZNYM komentarzem odnośnie trasy, który brzmiał „No kurwa” i polazłam po piwo. Koleś za barem jak zwykle NIEOGARNIĘTY orzekł mi, że z kija już nie ma, po czym wyjął mi spod lady dwie ciepłe Łomże. - Weź, bo cię jebnę – wysyczałam tylko – DAJ MI ZIMNE, NIE WIEM, SKĄD.
I dał. Za całe OSIEM pieprzonych złotych za puszkę.
Ale choć zimne.
Nie wiem, czy to prawda, że nie było pryszniców, nie korzystałam, bo – aby odróżnić się od czyściutkich Oli Dawidowicz i Majki Busmy – na pudło wlazłam DOKŁADNIE TAK ujebana, jaka wróciłam z trasy.
Podium baj Niewe
No trudno, żeby nie Ola Dawidowicz miała stać gdzie indziej© CheEvara
Podium baj Niewe egejn:
Ponieważ nie miałam bidonu, piwo też mi się skończyło, podniosłam łapę;)© CheEvara
Ale jeśli nie było pryszniców, a do wykorzystania było jedynie jezioro, w którym był ZAKAZ KĄPIELI ZE WZGLĘDU NA SKAŻONĄ WODĘ, to ja naprawdę serdecznie kurwa orgom gratuluję.
Poleźliśmy z Niewe pod wóz strażacki opłukać rowery z szitu:
Profesjonalna myjka krwa rowerowa© CheEvara
(- foto baj Niewe znów egejn)
i zebraliśmy tyłki do chat.
Nie na to nastawiałam się, jadąc do Szydło. Cały poprzedzający ten start tydzień tłukłam podjazdy, bo ryj mi się cieszył na górski maraton. A tu podjazdów było może cztery, z czego dwa to błotne podejścia.
Nie ujechałam się w ogóle, a zakwasy, które dziś mam, ewidentnie są po-podbiegowe & po-ciągnięciowe rower po błocie.
Speca może i wypucowałam, ale z zewnątrz, teraz trza go rozkręcić, wybrunoxować łożyska, o serwisie widelca NAWET NIE CHCĘ MYŚLEĆ. A i klocki w hamulach nie istnieją.
Szczerze mówiąc, średnio bawi mnie rozpierdalanie sprzętu przez kogoś, komu nie chciało się wyznaczyć po ludzku trasy. Wiem, że Cezary jechał Mega i mam nadzieję, że sam na siebie kurwił, jako i wszyscy uczestnicy na niego kurwili.
MTB? Mołntajn bajking?? Ani mołntajn, ani bajking.
Będę miała foty, wrzucę foty.
Dzięki glebie numer jeden rozorałam sobie kolano, które w czwartek rozpirzyłam wjeżdżając w innego rowerzystę.
Dzięki glebie numer dwa zalałam błotem wszystko, co miałam w plecaku, bo utonęłam w tym błocie po szyję (to akurat było nawet krotochwilne).
Dzięki glebie numer trzy urwałam kabelek licznika.
No i ło.
Kategoria >50 km, Mazovia MTB Marathon, zawody
Komentarze
wilk | 11:05 sobota, 16 lipca 2011 | linkuj
Pociesz się, że (choć ciężko w to uwierzyć) są jeszcze lepsze drogi - i to dla samochodów!
Rosyjskiej Highway from Hell to chyba nic nie przebije :))
Rosyjskiej Highway from Hell to chyba nic nie przebije :))
mors | 13:24 piątek, 15 lipca 2011 | linkuj
Zaiste. Jakem to zobaczył, natentychmiast mimowolnie krzyknąłem ;) "Che! Uwagaj! z tyłu!" ;)
... ale było już za późno... ;)))
... ale było już za późno... ;)))
WuJekG | 22:04 czwartek, 14 lipca 2011 | linkuj
O kurrr.. rzeczywiście... aż mu piana idzie z pychola...
Ciekawe czy Cze uciekła :P
Ciekawe czy Cze uciekła :P
mors | 21:10 czwartek, 14 lipca 2011 | linkuj
Na ostatnim foto ten blady, brzuchaty opos wyraźnie sposobi się do biednej, małej Che.
Jako ten wilk do Czerwonego Kapturka. ;)))
Jako ten wilk do Czerwonego Kapturka. ;)))
WuJekG | 17:39 czwartek, 14 lipca 2011 | linkuj
Aaaa, to Ty z tych ekologicznych jesteś? Fajnie. Sam wiozę ze sobą do mety śmieci, nie lubię bardzo jak ludzie wypierdalają masy papierków w krzaki. Jeszcze taki rów na wyścigu szosowym to pół biedy...
Wilcy się kręcili i przebrać się nie mogłaś? Alebo wstydziłaś?
Wszelkie spekulacje ucinam - nie krążyłem w tym czasie koło jakichkolwiek rowerzystek :P
Wilcy się kręcili i przebrać się nie mogłaś? Alebo wstydziłaś?
Wszelkie spekulacje ucinam - nie krążyłem w tym czasie koło jakichkolwiek rowerzystek :P
WuJekG | 12:45 czwartek, 14 lipca 2011 | linkuj
O ja pierd... a ja wtedy się opalałem na węgierskiej patelni :P
Znów żeś se ciuchów na zmianę nie wzięła? :P :P
I co to za żylak Ci na lewym udzie wyskoczył na mecie? :P
Znów żeś se ciuchów na zmianę nie wzięła? :P :P
I co to za żylak Ci na lewym udzie wyskoczył na mecie? :P
mtbxc | 15:33 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
Ad. Anonimowy:) Żeby była jasność nad jasnościami. Ja bardzo lubię jak pro są z nami amatorami na zawodach. Wiem, że im nie jest łatwo bo to dla nich praca a nie hobby jak dla nas. Nie znam osobiście Dawidowicz, ale faktycznie kontuzja nogi pewnie jej nie pomagała w takich warunkach, a tak poza wszystkim to mocno kibicuje CCC od dłuższego czasu. Ja raczej patrzę na to wizerunkowo. Byłoby fantastycznie, gdyby takiej klasy zawodniczka zrobiła ukłon dla amatorek - pasjonatek - pracujących inaczej:))) niż na rowerze. Inaczej jak startuje Paweł Urbańczyk, który jest pro z własnej wydeptanej latami ścieżki do formy i techniki z zacięciem do trenowania samego siebie metodą naukowo-doświadczeniową. Tutaj nie ma przebacz. To tak tylko w kwestii porównania. Poza tym myślę, że młodziki mają przez to szansę,żeby się pokazać jak jest 'pro'. Jeśli jakiś nastolatek dojechałby z niezłym czasem za "pro" to już jest wskazówka, że ma talent i trzeba o takiego latka zadbać. A tak zupełnie szczerze, to fajnie byłoby nie tylko z takim 'pro' walczyć na trasie, ale potrenować. Może Mazovia o tym kiedyś pomyśli. Póki co jak piszesz. Pro się stresuje, amatorzy się stresują i w sumie z takie promocji i okazji do poznania super kolarza mtb wychodzi taka średniej jakości papka. A tak poza wszystkim to ja i tak zazdroszczę Che, że stała na tym podium obok takiej elity. Jak dla mnie to mega wyczyn, a nie popylanie po ścieżkach:)))
tatanka | 10:02 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
to mi oczy wystrzeliwują, jak czytam co Wy wyrabiacie, dziewczyny ścigantki. Rekreacyjnie po krzakach to se każdy umie jeździć.
tatanka | 10:00 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
hehe - nikomu nic nie wystrzeli, bo mi się nie bedzie chciało pewnie tego opisać. Zeszłorocznych Bałkanów do teraz nie wpisałam.:/
MAMBA | 09:45 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
tatanka - każdy orze jak może, ty pewnie walniesz jakąś mega wyprawę, że oczy nam wystrzelą z orbit. A wymjatać to se mogę co najwyżej piasek spod czarnego (czyt. mojego rowera).
che - ach sponsoring w polskim wykonaniu to rozmowa na długi wieczór. JBG jest sponsorowane przede wszystkim przez JBG a kto jest właścicielem? Stary Brzózka. Kolejny przykład - Konwa.
Ja nie kwestionuje rozwiązania polegającego na osobnej klasyfikacji. Nie wiem, jednak gdzie ta granica przebiega. Dlatego też zapytałam o to Ciebie.
O greg ma zdecydowaną rację.
che - ach sponsoring w polskim wykonaniu to rozmowa na długi wieczór. JBG jest sponsorowane przede wszystkim przez JBG a kto jest właścicielem? Stary Brzózka. Kolejny przykład - Konwa.
Ja nie kwestionuje rozwiązania polegającego na osobnej klasyfikacji. Nie wiem, jednak gdzie ta granica przebiega. Dlatego też zapytałam o to Ciebie.
O greg ma zdecydowaną rację.
tatanka | 09:44 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
...bo jakbym miała 6, tobym pojechała w tę i w tamtę...:D
tatanka | 09:42 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
jasne;) ale ja nie mam 6 TYGODNI jak NIEKTÓRE OSOBY.:)
tatanka | 09:39 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
ah, no to wszystko tłumaczy rzeczywiście. :D
jak na razie, to przesuwają mi lot w te i w tamtę, już się nawet wyluzowałam.
jak na razie, to przesuwają mi lot w te i w tamtę, już się nawet wyluzowałam.
Anonimowy tchórz | 09:31 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
mtbxc jest mała różnica w tym co napisałeś Ola jest mistrzynią świata i europy U23 (2009) i zwyciężczynią pucharu świata (2009)...
ma kiepski sezon, jest po operacji...
i uwierzcie stresuje się bardziej w starcie z amatorami niż w profi, miałem przyjemność rozmawiać z nią o udziale w takich imprezach i nie tylko... :P
Co do startu na imprezach amatorskich zawodowców powinni być traktowani jako "gość specjalny" i np stawać na pudle z pierwszym amatorem lub tak jak proponował mtbxc
a tak w ogóle to się wszystkim nie dogodzi :]
ma kiepski sezon, jest po operacji...
i uwierzcie stresuje się bardziej w starcie z amatorami niż w profi, miałem przyjemność rozmawiać z nią o udziale w takich imprezach i nie tylko... :P
Co do startu na imprezach amatorskich zawodowców powinni być traktowani jako "gość specjalny" i np stawać na pudle z pierwszym amatorem lub tak jak proponował mtbxc
a tak w ogóle to się wszystkim nie dogodzi :]
tatanka | 09:25 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
zamierzam na wschój! Więcej nie powiem choćby mi po grdyce jeździli.
tatanka | 09:13 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
a, no właśnie. Zapomniałam, że sama nie chciałam/ i nie bardzo chcę nikomu powiedzieć, gdzie ja jadę. Ale na rowerze oczywiście jedziesz? Albo z rowerem?
Czarna Mambo - ja też jeżdżę, tylko to inna półka jazdy niż Twoja, Chevarowa i innych wymiataczek tutejszych. Ja zazwyczaj wymiatam w krzakach:D
Czarna Mambo - ja też jeżdżę, tylko to inna półka jazdy niż Twoja, Chevarowa i innych wymiataczek tutejszych. Ja zazwyczaj wymiatam w krzakach:D
tatanka | 09:09 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
no i ja we wrześniu, i to na samym początku września, dokładnie drugiego:D
tatanka | 08:35 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
no ja czytam, czytam, po prostu to zdanie mnie zmyliło:
"
Wytłumaczy mi ktoś, co zawodowcy robią na amatorskim wyścigu? Chodzi o podpompowanie swojego ego, czy o co? ":)
I ono tak znacząco zawisło w powietrzu, i się zaczęłam sama zastanawiać, co robią;) W wyobrażni przedstawiłam się sobie jako zawodowiec ze stalowymi mułami który wizytuje zawody gdzie wszyscy są , no, nie z tej półki, i tak sobie wyobraziłam, jak jadę jadę i wszystkim wsadzam po 40 minut czy ile tam najmniej, i próbowałam nastepnie sobie wyobrazić, czy mam z tego frajdę, no i wyszło mi że jakoś nie bardzo. :) Stąd dalsze dywagacje, które - moja wina - napisałam wcześniej, a było uważniej przeczytać komenty tudzież treść Twojego wpisu.
No, to miłego dnia! Juz za półtora miesiąca mam wakacje, babariba babariba jeah;)
"
Wytłumaczy mi ktoś, co zawodowcy robią na amatorskim wyścigu? Chodzi o podpompowanie swojego ego, czy o co? ":)
I ono tak znacząco zawisło w powietrzu, i się zaczęłam sama zastanawiać, co robią;) W wyobrażni przedstawiłam się sobie jako zawodowiec ze stalowymi mułami który wizytuje zawody gdzie wszyscy są , no, nie z tej półki, i tak sobie wyobraziłam, jak jadę jadę i wszystkim wsadzam po 40 minut czy ile tam najmniej, i próbowałam nastepnie sobie wyobrazić, czy mam z tego frajdę, no i wyszło mi że jakoś nie bardzo. :) Stąd dalsze dywagacje, które - moja wina - napisałam wcześniej, a było uważniej przeczytać komenty tudzież treść Twojego wpisu.
No, to miłego dnia! Juz za półtora miesiąca mam wakacje, babariba babariba jeah;)
mors | 23:03 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
Jak łatwo sie domyśleć, w rozlewiskach na trasie woda również była skażona. ;D:D
MAMBA | 22:40 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
Tatanka nie jeździsz a prawdę piszesz :)
Dokładnie tak jest.
Dokładnie tak jest.
tatanka | 22:03 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
aha, sorry, widzę że już w komentarzach padła odpowiedź. Można uznać że mojego komenta niżej nie ma;)
tatanka | 21:58 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
a to nie jest tak że zawodowcy jadąc w takim maratonie nie pompują swojego ego, tylko ego organizatora; czytaj: są zapraszani żeby podnieść ...hm...prestiż zawodów czy coś w tym rodzaju?
Ja się nie znam, się nie ścigam, więc być może piszę w tej chwili okropne głupoty, proszę wybaczyć jeśli tak, ale zawsze tak mi się wydawało...Najwyżej ktoś mnie z błędu wyprowadzi...
Ja się nie znam, się nie ścigam, więc być może piszę w tej chwili okropne głupoty, proszę wybaczyć jeśli tak, ale zawsze tak mi się wydawało...Najwyżej ktoś mnie z błędu wyprowadzi...
MAMBA | 21:48 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
serav - czytaj proszę ze zrozumieniem, albo choć sprawdź w profilu z kim rozmawiasz. Byłam na niejednym maratonie. Nie chcę robić tu dyskusji o wyższości gór nad nizinami, bo nie w tym mój cel, ale czy byłeś kiedyś na maratonie, gdzie przewyższenie było większe niż 1500m??? Nie umniejszaj więc wartości przeciwnika w dyskusji. Mijał cię kiedyś na 20% podjeździe doświadczony zawodnik? Kiedy ty ledwo pchasz rower do góry a on wjeżdża bez problemu?
Jeśli zeszłoroczny śnieg to nauka techniki od lepszych to gratuluje.
Zobacz to zdjęcie i subtelną różnice - 30% podjazd
https://picasaweb.google.com/Tadeusz2642/SILESIACUP2010III#5477536566282725762
i to
https://picasaweb.google.com/Tadeusz2642/SILESIACUPII#5477518147753030514
I zgadnij wjechał na młynku czy na blacie?
che - sorry ale ja granicy nie widzę, chłopcy z JBG2 sami płaca sobie za wszystko, sponsorem jest ich tata. To czy oni mogą na maratony, czy nie? Czarnota jest wystarczająco pro czy nie. A Rękawek? Nie zarabia na jeżdżeniu?
Jeśli zeszłoroczny śnieg to nauka techniki od lepszych to gratuluje.
Zobacz to zdjęcie i subtelną różnice - 30% podjazd
https://picasaweb.google.com/Tadeusz2642/SILESIACUP2010III#5477536566282725762
i to
https://picasaweb.google.com/Tadeusz2642/SILESIACUPII#5477518147753030514
I zgadnij wjechał na młynku czy na blacie?
che - sorry ale ja granicy nie widzę, chłopcy z JBG2 sami płaca sobie za wszystko, sponsorem jest ich tata. To czy oni mogą na maratony, czy nie? Czarnota jest wystarczająco pro czy nie. A Rękawek? Nie zarabia na jeżdżeniu?
powolny rodriguez | 20:18 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
p.s. sprawdzali wam na tym maratonie karty pływackie??
powolny rodriguez | 20:16 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
Są wyścigi gdzie elita jest klasyfikowana osobno, to jest najlepsze rozwiązanie i niech sobie w tedy robią co chcą i jeżdżą gdzie chcą.
mtbxc | 17:05 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
Che: focha nie ma, ale jest stamina per aqua w ilościach programowych i ponadprogramowych. A jesli chodzi o CCC, no to tak sobie myślę, że Dawidowicz powinno być wstyd, że dała się na to namówić. Stałem na parkingu obok jej merca z napisem v-ce mistrzyni U23 i przy nas żuczkach troszkę się pocieszyć wynikiem to jest mega słabe. Powinna zejść z podium, dać Ci puchar i zaprosić tą czwartą na podium. Rozumiem, że nikt nie podpowiedział takiego rozwiązania.
serav | 12:24 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
...jadąc fragment z "takim" zawodnikiem to możesz sobie uświadomić że obchodzi Cię on tyle co zeszłoroczny śnieg ...
serav | 12:22 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
mamba: I właśnie sobie odpowiedziałaś na pytania. Jakbyś pojeździła to byś zauważyła tą subtelną różnicę. Niech zawodowcy się ścigają ale można im zrobić oddzielną kwalifikację i nie stawiać ich na jednym pudle z osobami dla których rower nie jest zawodem. A ta różnica jest chociażby w sprzęcie i w tym co powiedziała Ewa: dietetyk, trener, zaplecze techniczne itd, itd ...
Muchozol | 11:33 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
no tak masz racje maraton byl chujowy !!!:D ale brakowało tylko piwa tak samo jak bylo w sieprcu mniam :D
mamba | 11:22 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
serav - ja nie jeżdżę na maratony, żeby się połechtać, takie rzeczy robię w innym czasie. Jadąc fragment z takim zawodnikiem, uświadamiasz sobie jak dużo ci jeszcze brakuje i nad czym popracować. Nie wiem, jak to jest na płaskich maratonach, ale sposób pokonywania technicznych przeszkód, stromizn i zjazdów przez osoby z czołówki może wiele nauczyć.
Fakt, najlepszym rozwiązaniem byłoby oddzielić zawodowców od amatorów ale powiedzcie mi proszę gdzie jest ta granica?
Jak na jednym wyścigu w sezonie pojawi się ktoś z ccc to dużo nie stracicie. No chyba że walczycie o jakieś złote majtki.
Fakt, najlepszym rozwiązaniem byłoby oddzielić zawodowców od amatorów ale powiedzcie mi proszę gdzie jest ta granica?
Jak na jednym wyścigu w sezonie pojawi się ktoś z ccc to dużo nie stracicie. No chyba że walczycie o jakieś złote majtki.
exocet | 11:10 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
kurde, panna, toś się wogóle nie ubłociła ;) ;), najważniejsze ze nie pyliło ..:)
obcy17 | 09:58 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
zaje focia: http://www.mazoviamtb.pl/galeria2.php?katalog=szydlowiec11zbyszek&foto=cov_3610.jpg&id=1335
serav | 08:48 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
czarnaMAMBA : no teraz to ja również nie wiem co chciałaś napisać. Nie wiem co w tym łechcącego że mija Ciebie osoba która zarabia na życie jeżdżąc rowerem...trochę inna klasa zawodnika. Jeśli już startują "zawodowcy" to zrobić inną klasyfikację dla nich i nikomu to nie będzie przeszkadzać.
A zresztą wszystko w tym temacie napisał: powolny rodriguez
A zresztą wszystko w tym temacie napisał: powolny rodriguez
josiv | 08:30 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
Zupełnie nie pamiętam tego zjazdu po korzeniach i kamieniach jakoś był gdzieś tam pewnie, pamiętam właściwie tylko dwa odcinki, błoto (gdzie pchałem /niosłem rower) i nie błoto (tam gdzie można było jechać)...
greq | 07:56 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
a może to orgowie zabiegają o występ zawodnika prfi??
co do warunków, to mnie też coś trafia jak czytam opis z trasy przed startem że jest sucho nie ma błota, a tu są fragmenty bagna takie że buty zostają, a o jeździe nie wspomnę, no i ten dystans, tu 5km a jak w zajebist upał przenieśli bufet z 42 na 55, eeee czas przywyknąć :)
co do warunków, to mnie też coś trafia jak czytam opis z trasy przed startem że jest sucho nie ma błota, a tu są fragmenty bagna takie że buty zostają, a o jeździe nie wspomnę, no i ten dystans, tu 5km a jak w zajebist upał przenieśli bufet z 42 na 55, eeee czas przywyknąć :)
MAMBA | 22:39 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
serav - ty chyba nie wiesz co piszesz, podnieść ego?
U golonki prosi zawsze wychodzą na podium.
Mi tam zawodowcy nie przeszkadzają i ciekawe jest porównanie siebie do takiej Szafraniec. A jeszcze lepiej, jak masz szansę zobaczyć, jak cie mija. To jest dopiero uderzenie obuchem w głowę.
U golonki prosi zawsze wychodzą na podium.
Mi tam zawodowcy nie przeszkadzają i ciekawe jest porównanie siebie do takiej Szafraniec. A jeszcze lepiej, jak masz szansę zobaczyć, jak cie mija. To jest dopiero uderzenie obuchem w głowę.
powolny rodriguez | 22:25 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
Ciężko czasem zrozumieć o co chodzi zawodowcom, ale Ty sobie przynajmniej podałaś rękę Oli. Ja ostatnio miałem podobną sytuację, na wyścigu stawił się znany zawodowiec. Oczywiście objeździł resztę, wyrzucając np. mnie z podium, ale ok, to nie problem, jest lepszy. Natomiast reszta historii to już farsa. Na dekorację nie czekał, bo po co? Przecież nie po to żeby podać rękę leszczom, pucharek zabrał jakiś jego znajomy, pewnie wyjebał do śmieci, ale to jeszcze nic. Gwoździem programu jest fakt, że on i jadący za nim gość skrócili sobie drogę do mety jadąc łatwy podjazd zamiast tyrać na pionowych ściankach, a na metę wjechali z drugiej strony!!!???, sędziowie udają, że wszystko jest super. Trudno to w ogóle nazwać. Skoro ma amatorów i regulamin w dupie, to niech se jedzie potrenować sam do lasu, a nie wkurwia ludzi co wypruwali sobie flaki, żeby coś osiągnąć. Nazwy wyścigu i imienia bohatera nie podaję, bo podobno jest oficjalny protest. Pewnie rozpatrzenie trochę potrwa, bo trudno jest stwierdzić, że jeżeli goście wjeżdżają od tyłu na metę (na co jest tłum świadków i zdjęcia), to coś chyba jest nie tak!!! Pewnie się okaże, że taka znana postać nie może być kanciarzem, a to musiało być jakieś nieporozumienie - Polska...
mtbxc | 22:04 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
No to ja was tylko serdecznie pozdrowie z nad Bałtyku :P Po tych 4 godzinach ujechania i ujebania, zaaplikowałem 6 godzin jazdy na wakacje. Od razu człowiekowi lepiej:)
Niewe | 21:32 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
Nie było 40 minut różnicy. Było pół godziny. Niecałe.
Kuźwa.
Kuźwa.
serav | 20:13 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
Nieźle. Ja cały czas zastanawiam się dlaczego w amatorskich maratonach biorą udział osoby jeżdżące w zawodach dla profesjonalistów, ale chyba właśnie po to by podnieść swoje EGO. Czekamy na zdjęcia.
k4r3l | 18:21 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
kierwa, toż to zdzierstwo, za 8 zyli to mam forpaka Lomzy w kafloku ;/ też zimnego, tylko na rowerze nie mogę se tam wjechać :)
klosiu | 16:59 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
Z fotografii wynika gehenna :). Zresztą, 27 sklasyfikowanych na Giga mówi samo za siebie.
Jakbyś się załapała na giga, byłabyś pierwsza i jedyna. Skargi na organizację u Zamany słyszałem już dwa lata temu, tak że ten maraton jakoś tego nie zakłóca. Choć nie mogę tego zweryfikować, bo nigdy nie startowałem. Ogórkowych płaskich maratonów mamy dość u nas ;).
To co, widzimy się pewnie na chociaż co niektórych maratonach Powerade MTB? :)
Jakbyś się załapała na giga, byłabyś pierwsza i jedyna. Skargi na organizację u Zamany słyszałem już dwa lata temu, tak że ten maraton jakoś tego nie zakłóca. Choć nie mogę tego zweryfikować, bo nigdy nie startowałem. Ogórkowych płaskich maratonów mamy dość u nas ;).
To co, widzimy się pewnie na chociaż co niektórych maratonach Powerade MTB? :)
klosiu | 16:31 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
No patrz, a ja jadąc przy trzydziestu dwóch stopniach w cieniu W TEN SAM DZIEŃ w Ustroniu tęskniłem choćby za maleńkim deszczykiem :D
Ale spoko, obeznani weterani twierdzą, że takiego błota jak w Szydłowcu nie było do tej pory nigdzie, więc już za parę dni, gdy minie wkurwienie, będziesz się szczycić, że jechałaś w tym legendarnym maratonie. Legendarnym przynajmniej u Zamany ;). Graty za ukończenie :).
Ale spoko, obeznani weterani twierdzą, że takiego błota jak w Szydłowcu nie było do tej pory nigdzie, więc już za parę dni, gdy minie wkurwienie, będziesz się szczycić, że jechałaś w tym legendarnym maratonie. Legendarnym przynajmniej u Zamany ;). Graty za ukończenie :).
Muchozol | 15:38 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
chyba jeden z najtrudniejszych wyscigow do tej pory na mazovia :D szacun że ci sie chciało to mega jechać :P ja miałem to szczescie i pojechałem giga:P
ppawel-removed | 15:36 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
w tym sensie masz 1000% racji. dla mnie wydłużenie trasy to rozbieżność pomiędzy info od orga a stanem faktycznym, ale u gg się przyzwyczaiłem
ppawel-removed | 15:31 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
nie została wydłużona? mega podobno miało mieć 58 a giga 85, a wg różnych relacji mega miało ok 66 a giga 100, czy coś mi się pomyliło?
ppawel-removed | 15:24 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj
to jest kolejny argument aby Panu C. powiedzieć "nigdy więcej". wydłużenie trasy w takich warunkach to szczyt głupoty, a niezareagowanie na takie warunki to kurestwo. Widać, że jemu zależy tylko na kasie i ma głęboko gdzieś uczestników. nawet gg w przypadku trudnych warunków kombinuje tak aby trasa była przejezdna jeśli umiesz jeździć. tego co się stało w szydłowcu nie rozumiem
Komentuj