Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
111.52 km 74.61 km teren
05:47 h 19.28 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:168 ( 87%)
HR avg:137 ( 71%)
Podjazdy:114 m
Kalorie: 2211 kcal

Szwending łiwałt cel

Niedziela, 17 lipca 2011 · dodano: 19.07.2011 | Komentarze 14

Dobra, cel był. Rozjeździć naprzykrzający się głosowo suport, a raczej łożysko lewe (będę się przy tym upierać, ku podziwowi/podziwu/ciekawości/powątpiewaniu Puchatego). Kolejny cel był taki, żeby nie siedzieć na dupie, jak chciał mój wróg, Pan Lekki Kac. I jeszcze jeden cel był: stówka. Mało brakowało, a przez te skrzypienia i cykania, nie zrobiłabym nawet połowy tego, bo nerw SZCZELAŁ mnie.

Paczta, niby ŁIWAŁT, a jednak celów się namnożyło!!! Jak mrówków lub też koszatnic.

Aparejt zabrałam, ale nie chciało mi się robić zdjęć. Uszczeliłam jedynie domy (działki?) wzdłuż traski na wale do Nowego Dworu, a to dlatego IŻ ŻE są typowo mazowieckie, wiecie, takie dostosowane pod pogodę, opady śniegu, czyli mają skośne, spadziste dachy. Ci w górach pewnie zerżnęli patenty architektoniczne właśnie od Mazowszan.

Dżenereli traskę zaczęłam spod domu (no kurka wodna, nie może być!), czyli z el barrio, que se llama Bródno, stąd obrałam kierunek oraz wektor na Kanałek Żerański, TĘDYK do Zegrza Południowego, gdzie zrobiłam przystanek Brower, który jednak nie dał mię za wiele radości, bo a) sama pić nie lubię, b) nie był to Kasztelan, c) jedno piwo = wkurw. Także tego.

Napatrzyłam się na wieśniaków nadzegrzańskich z nabitymi barami i klatą, ale i wielkimi bebzunami, obowiązkowo w białych DZIANINOWYCH spodniach i czarnych dżaponkach (wydawało mi się, że ten TRYND już przeminął, ale najwidoczniej trzeba odwiedzić Zegrze, żeby zapdejtować wiedzę swą o modzie, szeroko rozumianej;)). Oraz nasłuchałam się opowieści jakiegoś kolesia, który ewidentnie zanudzał swoje towarzystwo opowieściami NA SUCHO typu „jak ustawić maszt”, „jak zrzucić grot”, „jak wyciągnąć cumę rufową”. Dlaczego myślę, że zanudzał? Wiele można było wywnioskować z nerwowego studiowania stadiów wzrostu własnych paznokci osób panu nudziarzowi towarzyszących. Założę się, że każdy z nas zna jakąś osobę, która musi dowartościować się pierdoleniem (tonem beznamiętnym, należnym zapowiadaniu opóźnionego pociągu z Tłuszcza do Radzymina) o tym, w czym w sumie jest dobra, ale sprzedać tej pasji ni uja nie umie.

Ja bym z tym gościem na łódkie nie wsiadła. Na wódkie też bym nie poszła. Chyba, że zaopatrzona w garotę, którą zadusiłabym już po kwadransie obcowania. Dżizzz.

Nawet ja, osoba CZECIA, tak zwana postronna, już miałam dosyć tego moralizatorskiego pieprzenia „i pamiętajcie, że aby coś tam, gdy cuma splącze się na polerze, inaczej coś tam”, więc wstałam i wyszłam, bo chamstwa nie zniesłam. No i o. Z Zegrza PŁD se uderzyłam szlakiem w kolorze blu na Poddębe i daley wałem na NDM. Traska zadżebista, bo ludziów prawie w ogóle. Tu, zaliczyłam bronka namber dwa, po czym przebiłam się na drugą stronę Vistuli i uciekłam w krzaczory do Kampinosu, zielonym do Czeczotek, asfaltówką do Wierszy i stąd czerwonym do Dziekanowa, upieprzając się, rower i buty na wylanym odcinku przy Długim Bagnie.

Patrzałam potem na Szpeca i bagno, zaiste, doprawdy, było długie. Możecie spokojnie temu dowierzać.

No i o.

Głód złapał mnie niemożebny, obrałam zatem kierunek na CheEvarowo, gdzie miałam wcielić w życie plan usmażenia naleśników, a gdzie, będąc już na miejscu, odechciało mię się. I to nagle mię się odechciało, raptowanie, dokładnie w momencie, jak tylko otworzyłam lodówkię, a tam w objęcia czułe wziął mnię Svyturys, litewskie piwko przywiezione przez kumpla z pracy oraz Czerna Hora, czeski browczyk zwieziony też przez kumpla, ale innego i nie z pracy.

No dalibóg, wzięlibyście się do smażenia jakichś tam PLOCKÓW, jak można klapnąć przy rowerze i myjąc go z bagiennych okruchów, sączyć sobie piwko?
Jeśli tak, to wiedzcie, że Was nie szanuję:D

I ssijcie pały bożkom swoim.

Ahhhhhh. Szpece ze stajni Speszjalajzda może i zdolni i zajebiści, ale za MOŻLIWOŚĆ dostania się imbusem do śrub, które CZYMAJĄ mostek z kierownicą powinno się nimi (tymi szpecami, nie śrubami) obwiesić drzewa, najlepiey jakieś smutne topole albo wierzby. Rzecz jasna, płaczące.

Com się oprzeklinała, to jajebe.


Komentarze
CheEvara
| 11:44 wtorek, 26 lipca 2011 | linkuj No właśnie! Czuję, że trochę się czepiacie!:)
puchaty
| 10:54 czwartek, 21 lipca 2011 | linkuj No właśnie! Widzę się często z Faścikiem ostatnio i zasadniczo nie wygląda na jakiegoś szczególnie wylizanego.
CheEvara
| 11:59 środa, 20 lipca 2011 | linkuj Szaleństwo:)
Żebym ja na wszystkich tak oddziaływała:D:D
CheEvara
| 11:41 środa, 20 lipca 2011 | linkuj Fascik, a czy ja kiedyś przestałam?? To że nie okazywałam, nie oznacza przerwy w dostawie, a jedynie brak wiadomości o przerwie w dostawie!
To tak jak z Monte.
Jeśli widzimy na biurku Che puste opakowanko po Monte, WCALE nie oznacza, że to Che je zeżarła. Nie, nie, nie. Bynajmniej, doprawdy.
Che je ZDEGUSTOWAŁA, dokładnie wylizuj...
A nie. Jednak nie.
To w sumie nie jak z Monte.

mors
| 10:57 środa, 20 lipca 2011 | linkuj Faścik, chyba do Zegrza, ;)
Jeśli kiedyś by coś zeżarło wpisy Che, to odtworzę je z głowy. ;))
Hipek
| 10:51 środa, 20 lipca 2011 | linkuj Przeprosin? O_O
CheEvara
| 10:18 środa, 20 lipca 2011 | linkuj Trudno, żebyś spodziewał się przeprosin.
Hipek
| 10:09 środa, 20 lipca 2011 | linkuj Nie wiem czemu, ale spodziewałem się takiej odpowiedzi. Nic to, uśmiechnąć się tylko pozostaje. :)
CheEvara
| 08:51 środa, 20 lipca 2011 | linkuj Właśnie SZKURWA! Nie podoba się, to nie wchodzimy nie komentujemy, nie krytykujemy. A jak wchodzimy, to jesteśmy łaskawi popaść w uwielbienie.
A jeśli czytamy, a się nie podoba, to nie wkurwiamy Che takimi komentarzami.
Fascik, Ty mój obrońco najmilejszy!:)
Hipek
| 15:20 wtorek, 19 lipca 2011 | linkuj Matko Kolorowa i Aksamitna! Ewa, zlituj się nad moimi biednymi oczami! Już tak rzucasz tą gwarą, wersalikami i fonetycznym ingliszem, że coraz gorzej się to czyta. Fajnie piszesz i bez tych paskudników w środku. Okaż litość!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa siedy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]