Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
58.31 km 0.00 km teren
02:47 h 20.95 km/h:
Maks. pr.:39.40 km/h
Temperatura:6.0
HR max:166 ( 86%)
HR avg:140 ( 72%)
Podjazdy: 30 m
Kalorie: 1019 kcal

Prawdziwa kobieta z niczego zrobi sałatkę i awanturę

Piątek, 21 października 2011 · dodano: 24.10.2011 | Komentarze 18

Nie przeszkadza mi, że zimno, że pizga, że kurna upał żelżał jakby. Zelżał. Ale coraz bardziej rozumiem małe dzieci, które czekając na to, aż ich starzy w końcu zarzucą na siebie pulower, spodnium, paltot (świetne określenia, zwłaszcza PALTOT), drą ryje w wózkach ubrane w siedemset warstw jakichś tam body, na to bluzeczki, na to CWETERKI, na to kurteczka i w końcu kożuch i finalnie jakiś tam kombinezon.

Pogoda naprawdę mnie nie wpierdacza, bo ja wręcz strzygę dupą, że idę na rower. Ale ubieranie się, żeby wyjść, doprowadza mnie do klinicznego przypadku jasnej kurwi… CY. A potem, stoi se taki ludzik Michelin albo nawet i opity kleszcz i jest zmuszon do paru czynności. Niezaprogramowanych.

Bo samo wdziewanie tylu warstw na się nie jest tak wkierwiające, jak:
a) szukanie już w pełnym rowerowym rynsztunku a to okularów, a to kondona na telefon, a to kluczy – nie ma znaczenia, CZEGO się szuka – zawsze to jest rzecz, która uniemożliwia wyjście w końcu z tego pieprzonego domu w tych miliardach pieprzonych trykotów!
b) strasznie mocno odczuwana potrzeba wyszczania się przed wyjściem, zwłaszcza jeśli wdziało się już na dupę radosny wynalazek zwany spodniami z szelkami. A szelki są zarzucone na pierwszej warstwie góry. A na to mamy jeszcze bluzę i kurtkę. PRZYNAJMNIEJ.
c) zdanie sobie sprawy, że to, co przewalamy, szukając a to okularów, a to kondona na telefon, a to kluczy, jest NIEZAŁOŻONYM POD WŁASNE CYCE paskiem od pulsometru. Sytuacja jest dramatyczna w przypadku osób, które nie potrafią już jeździć bez pulsaka.

I do tych wszystkich sytuacji, które mi się przytrafiają – czasem wszystkie jednego dnia – dzisiaj doszło PRZYPOMNIENIE SOBIE (jak już stałam jak ta baryła, sapiąc i dysząc), że może bym wzięła strój APS-owy na wieczorne teamowe zakończonko sezonku w Centrum Olimpijskim, hę?

Wkurw mnie szarpnął szeroki, ale bez teamowych obcisków nie mogę jechać. Teraz tak: zdejmij kask, kurtkę, bluzę, żeby się nie zagotować, sapnij, idź do szafy, namierz trykoty, złóż trykoty, wpakuj do plecaka, zamknij plecak, włóż bluzę, nie, zdejmij bluzę, bo jeszcze obowiązkowe szczanie, gdyż na pewno okaże się pilne, gdy włożę kurtkę; teraz szczanie, po szczaniu włóż bluzę, załóż kurtkę, włóż kask, włóż rękawice, wrrrrróć! Szukaj rękawic, bo oczywiście jestem tajfun i nie mogę wszystkiego desantować z siebie w jednym miejscu, ja się muszę defragmentować i rozpierzchać na całej przestrzeni garsoniery. O, są rękawice, teraz jeszcze tylko kask, znalezienie pingli i mogę jechać.
Jezuńciu.

A spotkanko APS-owe bardzo przyjemne (kto LAJKNĄŁ APS na fejsbuku, se nawet foty może podejrzeć), krótki trening na stacjonarkach w Centrowo-Olimpijskim Zdroficie, potem wyżera, PRESĘTY i niesmak po tym, jak z całej siedmioosobowej ekipy tylko trójka zdecydowała się przedłużyć wieczór o ciąg dalszy. Ma się rozumieć, że partycypowałam w tym dziele następującego po sportowym spotkaniu zniszczenia (się).



Komentarze
Niewe
| 10:11 czwartek, 27 października 2011 | linkuj Niezła jazda :)
CheEvara
| 09:50 czwartek, 27 października 2011 | linkuj mors, rozmawiasz z dupą?
To znak. Nie wiem, dokładnie czego, myślę, że po prostu znak. Typowa znakologia.
Anonimowy tchórz | 08:15 czwartek, 27 października 2011 | linkuj "Jeźdź" to chyba jednak jedyna poprawa forma czasownika "jeździć", chyba, że myślisz o "jedź", ale to przecież od czasownika "jechać"...
mors
| 18:26 wtorek, 25 października 2011 | linkuj Chętnie, tylko która by się zgodziła? ;D
(jeździć) ;)
CheEvara
| 13:26 wtorek, 25 października 2011 | linkuj Przychylam się do koncepcji Niewe. Jeźdź (jedna z dwóch poprawnych form trybu rozkazującego drugiej osobie liczby pojedynczej czasownika jeździć) z gołom dupom.
mors
| 17:41 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj ja widzę, że ci krew od mózgu odeszła ;D:D:D
Niewe
| 17:19 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj To może się nie ubieraj.
Taki rozebrany jedź. Tak ja to widzę.
mors
| 17:09 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj To co ja mam powiedzieć?! ;p
Czasami, zanim ubiorę się w domu, dojadę i rozbiorę nad wodą, to słońce zdąży wzejść.
A w dzień to może sobie Niewe pływać, i tym podobni. ;))
Tak czy owak, 2 ubierania i 2 rozbierania, z czego połowa PEŁNE. ;p
CheEvara
| 14:58 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj limit, ja też mam dopracowane, przecie wszystko opisałam :D
To, że wiele punktów ma pragnienie pozostać z moim planem NIEZGODNYMI, nie jest kwestią dupowatości mojego planu, a raczej sprawą tych punktów wysoce rażącego kurestwa ;)

No i przy okazji do Twojej okazji: TAK MÓWIĄ:)
limit
| 13:06 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj Jakbym sobie w przeszłość spojrzał :-) Dawniej miałem to samo. Teraz procedurę wyruszania na rowerek mam tak dopracowaną, że jak wdzieję ostatni item rynsztunku, to jestem gotowy do jazdy. Nic do poprawienia. Co nie znaczy, że wkurw na wbijanie tego wszystkiego na siebie zaniknął.
Przy okazji: Twoje wpisy są znakomite na poprawę humoru :-)
Niewe
| 12:43 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj Muszę to jeszcze przetrawić.
CheEvara
| 12:23 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj Pod musztardę twardnieją, nie polecam, chyba, że masz ostrą, sarepską, to jeszcze sytuację uratujesz. A ja jednego sierścia przerobiłam na rzeszoto, trzy przerobiłam od deski do deski, dwa przerobiłam, nawracając na islam, kilka przerobiłam w Photoshopie. Uzbierało się.
Niewe
| 12:19 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj A na co je przerobiłaś?
Pytam, bo właśnie stoję przed dylematem co dziś na obiad, a przez okno widzę jakiegoś nowego powsinogę jak mi się szlaja po podjeździe.
Musztardę mam jakby co ;)
CheEvara
| 12:12 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj serav, nie odbiera, a chce odbierać. CZA się nie dać :)

k4r3l, ściągam. Pod SZAŁEREM bateryjki zamakają:D

artd70, oto i rażący dowód na brak sprawiedliwości na tem świecie! :)

Niewe, przerobiłam w życiu jedenaście kotów. Wszystkie punkty z Twojej listy działają i nie w nich ani grama nadużycia i przesady :)

Niewe
| 11:19 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj Ten opis przypomniał mi historię o tym jak skutecznie zapakować prezent w towarzystwie twojego domowego kota. Chyba trochę analogiczna to pakowania się w trykoty.
A jakby ktoś nie znał, a nie chciałoby mu się szukać :D

1. Posprzątaj stół, żeby przygotować miejsce na pakowanie prezentu.
2. Idź do szafki i weź torbę, w której masz prezent. Zamknij szafkę.
3. Otwórz szafkę i wyjmij kota.
4. Idź do kredensu i wyciągnij rolki papieru pakowego.
5. Wróć i wyjmij kota z kredensu.
6. Idź do szuflady i zabierz przezroczystą taśmę klejącą, wstążeczki,
nożyczki, naklejki, etc.
7. Połóż prezenty i wszystkie materiały na stole, żeby przygotować strategię opakowywania.
8. Wróć do szuflady, żeby zabrać sznurek. Wyjmij kota, który tam siedział od ostatniego otwarcia i zabierz sznurek..
9. Otwórz ponownie szufladę i ponownie wyjmij kota.
10. Wyjmij prezent z torby.
11. Wyjmij kota z torby.
12. Otwórz pudełko i sprawdź prezent. Wyjmij kota z pudełka i wsadź prezent z powrotem.
13. Połóż papier, żeby można go było pociąć.
14. Spróbuj ładnie wyprostować papier. Zdaj sobie sprawę, że kot jest pod
spodem. Wyjmij go.
15. Przytnij papier na wymiar, starając się ciąć po prostej.
16. Wyrzuć pierwszy papier, bo kot starał się złapać nożyczki i wszystko podarł.
17. Przytnij drugi papier na wymiar, umieszczając kota w torbie po prezencie.
18. Umieść prezent na wyciętym papierze.
19. Podnieś krawędzie papieru, żeby szczelnie owinąć prezent. Zastanów się dlaczego krawędzie nie sięgają i wyjmij kota, który jest między papierem i prezentem.
20. Umieść prezent na papierze, przycinając taśmę klejącą.
21. Kolejne 20 minut poświęć na staranne usunięcie taśmy z kota za pomocą pęsety.
22. Dociśnij papier za pomocą taśmy klejącej, ładnie wygładzając rogi.
23. Poszukaj rolki ze wstążką. Postaraj się złapać kota w holu, żeby odebrać wstążkę.
24. Spróbuj owinąć prezent wstążką w obydwu kierunkach.
25. Zwiń ponownie wstążeczkę i usuń papier podarty z powodu entuzjastycznej zabawy kota z końcówką wstążeczki.
26. Kroki 13-20 powtórz aż do ostatniego arkusza papieru.
27. Zadecyduj o pominięciu kroków 13-17, aby zaoszczędzić czas i zmniejszyć ryzyko utraty ostatniego arkusza papieru. Przynieś stare pudło kartonowe, o którym wiesz, że pasuje rozmiarem do arkusza papieru.
28. Umieść prezent w pudełku i przywiąż sznurkiem.
29. Usuń sznurek, otwórz pudełko i wyjmij kota.
30. Wsadź wszystkie materiały do pakowania w torbę i idź do pokoju zamykanego na klucz.
31. Będąc już w pokoju, zamknij drzwi i wyjmij ponownie wszystkie rzeczy..
32. Wyjmij kota z pudełko, otwórz dni, wystaw kota, zamknij drzwi na klucz.
33. Powtórz poprzedni krok tyle razy, ile razy okaże się to konieczne. Dopóki nie usłyszysz miauczenia za drzwiami.
34. Połóż ostatni arkusz papieru . (Wiem, że to trudne w małej łazience, ale spróbuj.)
35. Zdaj sobie sprawę, że kot już jest na papierze. Otwórz drzwi i przejrzyj różne kredensy w poszukiwaniu papieru z zeszłego roku. Przypomnij sobie, że nie ma już tego papieru, bo w zeszłym roku kot też ci pomógł.
36. Wróć do zamykanego pomieszczenia, usiądź na muszli i zastanów się, jak poskładać papier tak, żeby chociaż trochę nadawał się na opakowanie.
37. Owiń pudełko papierem i zacznij drobne naprawy za pomocą taśmy klejącej. Zwiąż wszystko tasiemką i udekoruj kokardami, żeby zasłonić najgorsze miejsca.
38. Podpisz ładnie prezent i usiądź wygodnie, podziwiając swoje dzieło i gratulując sobie zapału.
39. Otwórz drzwi, idź do kuchni, żeby zrobić sobie coś do picia i nakarmić kota.
40. Kolejne 15 minut poświęć poszukiwaniu kota, zanim zdasz sobie wreszcie sprawę.
41. Rozpakuj prezent, otwórz pudełko i wyjmij kota.
42. Zbierz wszystkie kawałki papieru pakowe, nakarm kota i powróć po raz ostatni do łazienki, upewniając się, że jesteś sam, a drzwi są zamknięte.
43. Znajdź ostatnie podarte i pogniecione skrawki papieru, starając się dopasować najbardziej pasujące do siebie.
44. Podejmij bezskuteczne próby owinięcia prezentu. Przewiąż wszystko wystrzępioną tasiemką i dodaj ozdoby w postaci pogniecionych kokardek. Podpisz i umieść prezent w torbie w obawie, że ktoś mógłby go zobaczyć.
45. W momencie wręczania słodko się uśmiechaj obdarowywanemu, kiedy będzie starał się ukryć zawód, spowodowany źle opakowanym prezentem.
46. Poprzysięgnij sobie, że w następnym roku opakowywanie zlecisz pani w sklepie.

:D
artd70
| 10:52 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj Kwintesencja moich doznań :D I tylko jeden szczegół, wersja menska może zrealizować "strasznie mocno odczuwaną potrzebę wyszczania się przed wyjściem" w szelkach na stojaka tylko w większym lub mniejszym pochyle ;)
k4r3l | 10:18 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj ściągasz opaskę od pulasaka? że tak wspomogę się odpowiednią ilustracją:
http://25.media.tumblr.com/tumblr_l8kzcsxoc81qc1ev7o1_r3_400.gif
nie no żart, też mnie ta cała procedura, przy której obsługa bo(i)nga siedemcztyrysiedem to pikuś, z deka irytuje :)
serav
| 09:48 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj Jakbym słyszał swoje wnerwienie przed tym ubieraniem, które odbiera wszelkie chęci wyjścia na zewnątrz :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dzieu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]