Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
49.00 km 43.00 km teren
03:44 h 13.12 km/h:
Maks. pr.:47.60 km/h
Temperatura:5.0
HR max:174 ( 90%)
HR avg:144 ( 75%)
Podjazdy:1065 m
Kalorie: 1688 kcal

Lans wśród chochołów, czyli Zakopanex dej pierwszy!

Sobota, 12 listopada 2011 · dodano: 18.11.2011 | Komentarze 20

Wszystko byłoby pięknie i cudownie i tak jak to sobie wymarzyłam, gdyby nie to, że w tym wyjeździe nie chodziło o zepsucie Gorowi i jego przyległościom urlopu. Tego brakowało mi najbardziej. Tego, że wracamy z terenu i niszczymy miłe, rodzinne pożycia.
No kurna, dziwnie tak jakoś.

Ale i tak, mimo to było zajebiście, a nawet ZAJEBIŹDZIE.

A zaczęło się od tego, że nie wiedzieliśmy z Niewe, jaki mamy plan. Znaczy się, plan mieliśmy – najpierw pojedziemy do Wojtka i prowadzonego przez niego AirBike’a (chyba pogadam z Mikołajem na temat dofinansowanie mnie za permanentną reklamę tu u mnie, na blogasku), a potem SIĘ ZOBACZY.

Prosty plan? Prosty jak wyprostowana motyla noga.

Prosty jak zasada działania ZACISKU TRZY ÓSME.

No to po obfitym, zupełnie niekolarskim śniadaniu i na pewno WZBOGACONĄ o pewien ustrojowy płyn jajecznicą (tak życzliwie tam na mnie spoglądano) ubraliśmy obciski – Niewe swoje i ja swoje – i skierowaliśmy nasze rowery w stronę Krupówek. Nie tylko po to, żeby pokręcić zadami przed oczami wylaszczonych turystów, ale też dlatego, że inaczej do AirBike nie dało się dostać.

Dupatamniedałosię. Dało. Ale być w Zakopcu i nie zakręcić zadem przed innymi na Krupówkach to jak być w Pizie i nie zjeść pizzy. Albo być ciotą i nie pić Monte Drinka. Albo być morsem i nie mieć kompleksu Niewego.

Wojtek poradził nam, abyśmy se podjechali Dolinę Chochołowską, Gubałówkę i wskazał nam swoim palcem na naszej mapie, gdzie można, a gdzie naaaaaat.
- A Murowaniec? Słyszałem, że zajebisty – zagaił z zapałem Niewe, na co Wojtek spojrzał na nas jak na dwoje debili, którzy dzień zaczęli od piwa. Słusznie tak na nas spojrzał.
- Eeeee, tragedia, męczarnia i kamole, bez sensu.

No to my już wiedzieliśmy, że tam pojedziemy.

Pożegnaliśmy się z Wojtkiem, dostawszy od niego wizytówNkę, która może i by się przydała parę razy, gdybyśmy byli w zasięgu i mieli pole dookoła.

No i pognalim pod Krokiew w te tłumy, gdzie Niewe nawiązał pierwszy kontakt ze swoim sprzętem, a mianowicie z…

ŁAŃCUCHEM, prosiaki, z łańcuchem.

Który WESZED w bliski kontakt z kasetą i tam postanowił pobyć. To użyliśmy kolektywnie argumentu siły, zrobilim porządek i podążylim pomęczyć się interwałowo. Bo prawdą było, co nam rzekł Wojtek. Będzie sporo podjazdów i zjazdów też, fajnie będzie. I taka też była ta traska pod Reglami.

"Lejowa w lewo!" - skomentował mi tę fotę Wojtek na fb © CheEvara



Tu sobie Niewe podjeżdża, se też świeci słońce, a ja pod to słońce nieprofesjonalnie focę;) © CheEvara



I kto tu kogo foci? © CheEvara




Troszkę nas strzelał chuj, bo ludzi było od cholery, a my ludzi nie lubimy (chyba ja bardziej, a zwłaszcza nie lubię tych ludzi, których nie lubię, bo ich nie znam i powodów, dla których zechcę ich lubić też nie znam). Postanowiliśmy zatem Dolinę Chochołowską podjechać najszybciej jak się da, równie szybko zjechać, ku przestrachowi rzesz ludzkich, napierdalających całą szerokością duktu. To my też mieliśmy plan napierdalać.

Zakazu dla rowerzystów nie ma? Nie ma. To napinamyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!

O, jak cudownie oni wszyscy się rozstępowali! O, jak czmychali na pobocza!
Nie jestem fanką i zwolenniczką takiego kretyńskiego nawalania na rowerze między krowami, które nie myślą o niczym. Ależ nawet moja cierpliwość i wyrozumiałość dla ludzkiego zdebilenia ma swoje granice.

Zatem zjechaliśmy se. Buff i kominiarka na twarzy oraz przejmujący szum opon na żwirze zrobiły swoje.

Jedziemy zatem rozpieprzyć system na Gubałówce. Świetny podjazd, sporo terenem, trochę asfaltem, trochę polem z rozrzuconą gnojówką, o takim, o na Butorowym Wierchu:

Piękna okoliczność flory i bukiet gnojówy:D © CheEvara



gdzie uczynny górolnik, czyli skrzyżowanie górala z rolnikiem, palcem swojem pokazał nam, że ŁO TAM ŁOJ wiedzie szlak. No to jak tak, to niech będzie ten szlak. Chwilę później byliśmy już na zatłoczonej w pipę Gubałówce. Spotkaliśmy kocurkę, z którą ja zaprzyjaźniałam się, gdy Niewe pomknął po piwo, a która mnie troszkę zlekceważyła i przeniosła się na nasłonecznione kamienie.

Wysprzęglić ci, oprawco ty?? © CheEvara



Tam wykonała imponujące leniwe przeciągnięcie, po czym dokonała doskonałego susa POD PUBLICZKĘ. Zero zaangażowania, po prostu absolutne minimum tego, czego ta tępa gawiedź może oczekiwać. Skok był naprawdę mistrzowsko na odpierdol.

Właśnie dlatego uwielbiam koty.

Aby zjechać szlakiem niebieskim, nie dla downhillowców (o którym mówił Niewemu napotkany przy schronisku w Dolinie Chochołowskiej emtebowiec, który tłukł tam podjazdy), a tym następnym, musieliśmy przemierzyć całą jebaną Gubałówkę. A wszyscy wiemy, JAKIE SZTUKI ludzkie tamtędy łażą. Niewe, jak mu powiedziałam, że to typ taki „donczjunołpamperap”, zrozumiał od razu. Wy powinniście też.

Białe kozaczki, rajbany, żeliki, kapturki z futerka, szpile, podróbki torebek LuiWitąu. Uwielbiam taki sort. Każdy facet, który jest donczjunołpamperap, gdy pochyli się, żeby zasznurować swoje białe laczki z krokodylkiem, ukaże światu gacie z gumką KelwinaKlejna. Każda pańcia ma kolorowy tips i niesie torebkę w zgięciu łokcia (jak te babcie, co na różaniec poranny dymają) i wszystkie w getrach i spodenkach, jeśli aktualnie taka konfiguracja jest modna. Tacy to tam fajni ludzie są. I potem se wszyscy po takim pobycie na Gubałówce wrzucają na nk.pl słitaśne focie z niedźwiedziem.

NO TO MY KURWA NIE BĘDZIEMY GORSIEJSI!

I o:

"Ty, Che, dawaj, SZCZELMY se fotę z misiem" - rzekł był Niewe © CheEvara



A gdyby się komuś wydawało, że to fotomontaż, to jest i ujęcie pod rękę z misiem:

Zmiana ujęcia oraz pozycji. Miś pozostał niewzruszony... ciota;) © CheEvara


A potem mieliśmy już tego towarzystwa pod hasłem DONCZUNOŁPAMPERAP dość, że jajebe! To i zjechalim tym niebieskim. Założę się, że ten szlak downhillowy był o niebo lepiej przygotowany. Tutaj można było z hukiem i widowisko spierdaczyć się do skarpy. Prawiem to zrobiła.

No i stawiliśmy się z ufajdolonymi rowerami w bazie, gdzie naprawdę brakowało nam Gora i jego przyległości, by jak w Dżałorkach zepsuć im urlop;).
Ale zupełnie jak w Dżałorkach po rowerowaniu postąpiliśmy zupełnie niesportowo.

I tylko ja wiem, że przez cały dzień wielce radowałam się tym brakiem zasięgu, bo istniało wielkie zagrożenie, że będę musiała wykonać tu, na wyjeździe jedną do roboty rzecz. Dobrze, że madżenta sieć nie dociera wszędzie;).


SIEDZĘ NA KONIU, BĘDĄC NA JACHCIE!



Komentarze
mors
| 23:30 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj małpa w czerwonym: widzisz, mordo Ty moja, ;)) JEDNAKOWOŻ picie M. D. gorszy i żenuje TYLKO CIEBIE! ;P;p;P;p;P;p;P
Reszta tylko powtarza, jak za Panią Matką.
Z resztą ta reszta to TYLKO Niewe.
Reszta reszty myśli samodzielnie. Albo wcale. ;))
Niewe
| 22:12 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Ja napisałem raz, ale weszło dwa razy :)
Niewe
| 22:12 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Ja tam wolę nie wiedzieć gdzie ty Go tam wciskasz na mój widok :)
obcy17
| 22:09 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj no i aby nie było 2*napisałem to samo aby Ci/Tobie to utrwalić :) moje wciskanie "Lubię GO"............
Niewe
| 22:06 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Ja tam wolę nie wiedzieć gdzie ty Go tam wciskasz na mój widok :)
obcy17
| 22:03 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj ale wiesz że zawszeć na Tfuj widok wciskam "Lubię GO" :)
obcy17
| 22:01 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj ale wiesz że zawszeć na Tfuj widok wciskam "Lubię GO" :)
Niewe
| 21:46 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Niby z tyłu, a ciągle przed tobą :P
obcy17
| 21:41 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Do landszaftu z misiem brakuje oscypków w otworach gębowych, czapki z piórkiem i ciupagi.......
Jednak TERAZ do mła dotarło że NIEWE z tym plecakiem - to jako żywo platforma transportowa wszystkich "przydasię". Na najbliższym maratonie też poproszę aby mi serwisowe części wiózł. W sumie i tak z tyłu jeździ :D
Jurek57
| 16:53 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj No nareszcie ! - poezja zaangażowana , rewolucyjna !!! taką lubię najbardziej

Kiedy przyjdą podpalić dom , ten w którym mieszkasz Polskę.
Kiedy rzucą przed siebie grom , kiedy ruszą żelaznym wojskie.
I pod drzwiami staną i nocą ,kolbami w drzwi załomocą.
Ty ze snu podnosząc skroń .Stań u drzwi bagnet na broń.Trzeba krwi.
Są w ojczyźnie rachunki krzywd .Obca dłoń ich nie przekreśli .
Ale krwi nie odmówi nikt .Wysączymy ją z piersi i pieśni.
Cóż że nie raz smakował gorzko,na tej ziemi więzienny chleb .
Za tę dłoń podniesioną nad Polską - kula w łeb .

pozdrawiam
CheEvara
| 16:04 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Chyba tylko Ciebie żenuje:P. Zapamiętaj se, JAKI zasięg ma mój blog, z którego upowszechniło, się, a przeto WIADOMYM JEST, JAKIE masz: pseudonim, stan umysłu, orientację i ciotowate nawyki żywieniowe:P
I se możesz tu fikać. Jak pchła na grzebieniu. Ciotowata pchła :P:P
mors
| 15:56 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj @czerwonooki wytrzeszcz i czerwonorowerowa czeewara: Po tym, jak wydało się, że dokręcacie do pełnych setek, już nic nie żenuje tak samo. ;p
Goro
| 15:00 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Dziękuję ładnie i rzeczywiście ogarnąłem sam początek ;)
Teraz nadganiam resztę.
CheEvara
| 12:54 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Ja się nie przymierzam, ale team się przymierza, co oznacza, że jednak ja też się przymierzam :D
exocet
| 12:42 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj A to nasze góry nie sa najpiękniejsze ;) ? Ewka przymierzasz sie na przyszły rok do Powerade ?
Niewe
| 11:57 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Bo tylko początek dajesz radę ogarnąć :P
CheEvara
| 11:57 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Podziękuj zatem teraz ładnie :)
Goro
| 11:51 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Lubię czytać o sobie na samym początku wpisu ;)
CheEvara
| 11:28 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Lądy i morza przemierzam, kulę ziemską z otwartym czołem. Polski mam paszport na sercu. Skąd, pytam, skąd go wziąłem? A wziąłem go z dumy i trudu, ze znoju codziennej pracy, ze stali, z żelaza, z węgla. A węgiel to koks, to antracyt.
Niewe
| 11:27 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj Miś! Miś! Świńska rura nie miś! Pińcet złotych! Pińcet złotych dla mnie nie ma, a sam forsą sra!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iedyn
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]