Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
88.45 km 70.00 km teren
06:50 h 12.94 km/h:
Maks. pr.:51.10 km/h
Temperatura:24.0
HR max:183 ( 93%)
HR avg:151 ( 77%)
Podjazdy:2943 m
Kalorie: 4261 kcal

Wąsy z GOLONKA gilają w podniebienie, czyli Che jedzie ścigać się w HORY!

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 24.05.2012 | Komentarze 32

Taki jakiś spontaniczny i niecny plan urodził się w głowie mojego pana Trenera Wojcia najukochańszego.

I dobrze, że się taki plan ułożył, bo zaraz bym starą panną maratonową została, co to nie zdążyła zadebiutować na wyścigu w górach.

Ja wiem, że wszyscy, którzy się u Golonki ścigają, nabijają się z płaskiego mazoviowego MTB, ale zaprawdę powiadam Wam, póki drogi będą tak wyglądały jak wyglądają, a jednym ze sponsorów mojego teamu nie będzie LOT albo jakiś Łiz-er, to wybaczcie, w ogromnej większości pozostanę chyba przy Mazovii. Osiem godzin w Erbasie to jest jednak znaczne przegięcie skutkujące plaskaczem dupy.

I choć było nam megawesoło w tym naszym wozidle, bo a to rozwiązywaliśmy (bardzo dużo powiedziane) krzyżówkę, albo oglądaliśmy komisyjnie i zespołowo skecze na moim kłomłórkofołnie, a to po prostu każde z nas było sobą, to jednak troszkę wolałabym spędzić ten czas z tym ludźmi na rowerze (tu z krzyżówką mógłby być jedynie problem:D).

Nie zawsze jednakowoż się da.

Do brzegu.

We Wałbrzy byliśmy w piątek okolicach dwudziestej. A ponieważ Wojciu miał jakieś koła dla GG, od razu wbiliśmy do biura zawodów, żeby przy tej okazji numery odebrać. Bo ścigać się miała nasza trójka: ja, Wojciu i Mati. Lofciałam tę myśl, że nie jadę zupełnie sama.

Swoją drogą, podoba mnie się CACUNIO system orientowania się, z jakiego sektora się startuje – się przykłada numer do projektora i tam jest wszystko jasne. Zmyślne i cwane!

No i o. Nocleg mieliśmy w Jedlinie Zdrój, nawet trasa maratonu tamtędy przebiegała. Na kolację dostaliśmy wypasioną... kolację i z lekka ociągawszy się poleźlim spać.

SPAĆ to też bardzo dużo powiedziane. Gdybym tak zebrała do kupy, cuzamen hunto, czas, którym przekimała, uzbierałabym może 5 godzin. Przy wielkim marginesie optymizmu;). Nie jest to już w ogóle śmieszne.

Rano mogłam poczuć się jak naprawdę NAPRAWDĘ PROŁ, bo jedyne, co miałam zrobić, to zjeść i się przebrać. Danielo zmieniał mi opony, Wojciu ustawiał hamulce... Macie tak?

Pewnie nie macie, bo opon zmieniać nie musicie, zawsze macie właściwe, a hamulce Wam nie szwankują:D

W każdym razie. Przed startem zrobiłam se lekutką rozgrzeweczkę, napotykając przy tym Faścika oraz tabun ludzi, którzy witali się ze mną machnięciem ręki. Większości nie rozpoznałam, za co SORRAS WIELGAS, moja sława przerasta mnie;). Nie wiem, kto mnię czyta i kto klika, że lubi to i na mocy tego nie rozpoznaję, przez co jedyne, co mogę robić, to grzecznie uśmiechać się i odpowiadać na wszelkie elo, elo, pozdro, joł, lub też...

Che, ty kurwo!

;)


Dalej do brzegu!;)
Nie będę opisywała kilometr baj kilometr maratonu, bo ja nigdy tego nie pamiętam:).

Zanim jednakowoż przejdę se do punktowania tego, co mnię zaskoczyło, wymienię tylko, że bardzo przyjemnie było mi zapoznać Wiolkę i jej kolegów z Gomoli, klosia, którego zadziwiło moje napiertalanie na zjazdach, oraz tasować się z ktone na trasie, który latał jak zły, lądując chwilami w rowach tak, że mnie aż ciary przechodziły. Ale mówił, że nic mu nie jest, więc trochę wyrzuty sumienia mam mniejsze.

Ale za tekst (klosiu, Ty już wiesz co!;D) „poznałem cię po tym małym rowerku” ktoś ma tu fangę w oko!


Co mi się podobało? W zasadzie wszystko!

Po pierwsze – wcześniejszy start Gigowców. Fajne dlatego, że mogę się zorientować, z kim się ścigam i dlatego, że nie ma dzikiego napierdalania na starcie (ale to raczej specyfika terenu, jak sądzę, doświadczeni golonkowo wiedzą, że będą jeszcze mieli, gdzie się ugrzać.

Dwa to – spokojny start. Wprawdzie na Giga GG nie robił rundy honorowej tak jak tym razem na Mega, ale podobało mi się to dostojne sunięcie w miejsce, gdzie w końcu zacznie się teren. I będzie można przycisnąć.

Dzięki temu nie uciekli mi wszyscy na asfalcie, co zazwyczaj się wydarza.

3) Atrakcją maratonu miał być przejazd przez najdłuższy kolejowy tunel w Europie (1,6 km). Czytam se na forum, że nie wszystkim się to podobało, bo ciemno i przez to niebezpiecznie. Dla mnie to było zajebiste, bo właśnie po to tunel był niedoświetlony (lampy orgi ustawili co 200-300 metrów), żeby stanowił jakąś różnicę dla przejazdu na przykład łąką w pełnym słońcu. A jak ktoś nie umie jeździć po kamieniach, nawet tych luźnych, to jęczeć se może sam na siebie.


4) Niektórzy jęczą też na forum, że za dużo było podejść. No kurwa. Coś mi mówi, mam naprawdę niejasne i być może niepoparte żadną logiką uzasadnienie, że w górach czasem jest stromo i choćby się człowiek zesrał, nie wszędzie da się wjechać. Dla mnie te podejścia były fajnym testem dla łydy. Podbiegam dość sprawnie:D.

5) Trasa ogólnie – dla mnie bajabongo. Nastawiałam się na bardziej techniczne w sumie zjazdy, kamienie jak telewizory (rozwiewam wątpliwość – nie jak plazmowe ani nie jak LCD ani tym bardziej LSD i SLD) i ogólnie takie takie – nastawiałam w sensie, że obawiałam. Podjazdów było na bogato i jak się odpowiednio człowiek przełożył i usiadł na rowerze należycie, to można było zdecydowaną większość wjechać. Jeśli chodzi o zjazdy, na dwóch dałam se siana, bo tak mi podpowiadał rozsądek oraz niespisany testament, resztę zrobiłam, co dziwiło klosia;)

6) Bufety. Tak naprawdę mogłam jechać bez mojego bukłaka. GG rozstawił PAŚNIKI co 12-13 kilometrów. Raz, że naprawdę są na wypasie, bo są i pomarańcze, i ciastka, i bakalie, dwa, że tutaj to naprawdę punkt zborny, gdzie ludzie ucinają se pogawędki. Absolutny jest to czad.

7) Śmieci. Dla mazoviowego KULARZA, czyli mnie, znikoma ilość ich na trasie ponad siedemdziesięciu kilometrów stanowiła taki szok jakościowy, że przyszło mi do głowy, że może już nie jesteśmy w Polsce? Naliczyłam sześć ŚMIECIÓW (tubek po żelak i butelek po Powerade'ach). I robiłam wielki ócz. Bo u Cezarego to najwięcej syfu jest między strefami bufetowymi. Żenada absolutna.

8) I ogólnie kulturka. Nikt tu nie sadzi się, nie każe nikomu spierdalać, wszyscy jadą swoje. Ale już nawiększyn zaskoczeniem dla mnie jest to, że dublowani megowcy NIE DZIWIĄ SIĘ, że ktoś napiera z tyłu. Oni cały czas mają na uwadze, że ktoś może chcieć wyprzedzić i oglądają się za siebie. Co chwilę. I wręcz przyciskają się do zbocza góry, żebyś na wąskim singlu miał jak przejechać. Z kolei Wojtek mi opowiadał, jak ktoś jego tam wyprzedzał, a raczej chciał – na singlu poprowadzonym wokół góry. No i Wojciu też chciał być wporzo i zaczął obejmować skałę. A wyprzedzający co?
SPOKOJNIE, POCZEKAM.

Ja jebię. Jeszcze długo będę się z tego wszystkiego otrząsać. Tylko patrzeć, jak na najbliższej Mazovii zrzygam się w traumie na kogoś. A konkretnie na wszystko.

Jedyna, mocno średnia sytuacja była taka, że właśnie na takim wąskim singielku, gdzie po prawej miało się zbocze góry, a z lewej przepaść, kolesia przede mną złapał skurcz. I on na całej szerokości tego singla jął to rozciągać. Najkulturalniej jak mogłam, poprosiłam, żeby się kapkę usunął, to jakoś się prześlizgnę (jak te pozostałe 15 osób za mną), ale on szerokości nie zmienił. Ja rozumiem cierpienie i ból. Trochę jednak miałam wrażenie, że on się rozciągał tak szeroko odrobinę na złość.

I o.
Jedyne, co mi się nie podobało to meta. OK, nie spodziewałam się fanfarów, ale metę stanowił tylko bus z matą sczytującą chip i praktycznie obecność jednego człowieka. Ani pół fotografa. Spoko, na Mazovii też czasem kończę giga i nie mam ani jednej foty z wjazdu na metę, ale tu przejechałam matę i w sumie nie byłam pewna, czy ja już skończyłam wyścig, czy mam jechać gdzieś dalej.


Na szczęście czekała na mnie ekipa Airbike'a, którzy wrzeszczeli do mnie na moim finiszu i to uznaję za super bum bum:) I za znak sygnał do kończenia ściganka.

Teraz fundamentalna w sumie kwestia. Czy jestem z siebie zadowolona? Średnio. Ze zjazdów jestem, bo zjechałam wszystko to, czego boję się na treningach Na podjazdy wjeżdżalne wjeżdżałam, młócąc szkitkami, choć mogłabym to robić szybciej. Ale zasadniczo, cieszyło mnie młynkowanie obok tych, którzy podchodzili.

Se myślę, że jak na start bez sektora, bom golonkowa dziewica, było całkiem nieźle. Zdobytego miejsca nie spodziewałam się, o czym niech świadczy to, że pojechałam po wyścigu rozjechać się i nie było mnie pół godziny. Jechałyśmy se z Kurką, kiedy zadzwonił któryś z chłopaków do niej i oznajmił, że jestem druga w K2, co skwitowałam tym, że za takie dowcipy będę wysprzęglać w ryj, niezależnie od tego, jaka jest skala mojego lubienia owego żartującego.

I tak ten tego,

Od Michaliny Ziółkowskiej z Krossa, która przyjechała jako pierwsza Open dzieli mnie przepaść. Jak mnie wyprzedziła za tunelem (za ten był na dwunastym, może 15-tym kilometrze), tak tylko mogłam podziwiać nogę, gdy młóci pod górę, bo zrobiła mnie na podjeździe. 3 minuty po mnie na metę wjechała nieznana mi dziewoja, która rozpierdalała koncertowo proste zjazdy, ale jak pojawiały się korzenie i kamienie, to się snuła, co dawało fory mua. Tak samo pod górę miała problem, gdy było nierówno, dzięki czemu i na ostatnich dziesięciu kilometrach odeszłam jej – na tradycjnym już wkurwie.



GIEneralnie było super extra, szkoda tylko, że mam tak mało fot z trasy (kiedy fotografery golonkowe wrzucają foty na stronę??) A parę razy lampa mi błyskała po facjacie, więc może po prostu się opindalają:).



Największą tragedią dla mnie były moje NAKURWIAJĄCE PLECY. Trochę przestałam w końcu być kreatywna, bo skończyły mi się pomysły na pozycje, w których te jebane tyły mnie nie bolą.

Jak przyjechałam na metę, oznajmiłam ekipie, że marzę o wannie wypełnionej lodem, żebym mogła tam znieczulić ten tępy ból.


Póki co instaluję tu tylko jedno zdjęcie, w sumie najfajniejsze;)

No trochę zacieszka jest!;) © CheEvara



Acz widoki urywały dupę, zwłaszcza w miejscu, gdzie oczom (mym) ukazała się panorama Karkonoszy. A ukazały, bo jebłam w pieniek i łapiąc się po drodze, wszystkiego co mogło mnie zatrzymać, starałam się nie polecieć na maxa w dół. W wilki jakieś.

I na tym filmiku będzie widać, jak było przepięknie:

&feature=youtu.be.


Zastanawia mnie tylko, czemu czas z wyścigu na moim Garminie mam zgoła inny od tego, który mam w wynikach - mój Garmę mówi, że wjechałam na metę z czasem 5:57, w wynikach jestem 13 minut później. Nie kurkumam.



I makaron na Mazovii lepszy!


Aaaaaa! Foty w Sportograferze jednak mam. PŁATNE, KURWA.


Pe.eS. Wpis uzwględnia i rozgrzewkę, i maraton & rozjazd. U mnie jak w wojsku, cyfra musi się zgadzać.



Komentarze
CheEvara
| 12:22 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj chrisEM, jeśli chodzi o wolę, to ja wolę na przykład Homole. I co? :D

siwy, jakie przemontowali? Ja tak jechałam :D

Kulisty, jak nie wiesz jak co, to może skalę podasz? Od jeden do trzech na przykład?;)
Kulisty
| 18:51 piątek, 25 maja 2012 | linkuj Nie nosz normalnie gratulayje jak nie wiem co.
siwy-zgr
| 09:06 piątek, 25 maja 2012 | linkuj Gratulejszyn Ewo! :) Fajnie Cię "przemontowali" na filmiku :)
chrisE//\ | 07:20 piątek, 25 maja 2012 | linkuj Ja bym wolał mieć foty za kasę a browar 4free :)
CheEvara
| 06:47 piątek, 25 maja 2012 | linkuj maratonka, a co to znaczy "rower do takich rzeczy"? Jasne, w cholerę ludzi jeździ na 29-rach i do tego fullach (w związku z czym mnie pękają oczy), ale skoro można jechać na takim jak mój Puky Race, to... APELUJĘ, ponoć nie xtry napędzają rowery;P

kondzios, nie rozumieta, o co mię lata. Foty se znalazłam, wkurwia mnie jedynie to, że trza za nie płacić:D
Wolałabym mieć te foty 4free, a pieniądze przepić :P
kondzios230
| 05:56 piątek, 25 maja 2012 | linkuj Gratulacje Che! Mamba prawdę mówi - Bikelife robią porządne foty ;)
I nawet mają wyszukiwarkę po numerze :P
maratonka
| 23:31 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj CZE- mowę mi odjęło jak filmik obejrzałam. Jestem strasznie napalona na takie brykanie po dźunglach, tylko jeszcze sponsora co mi rower do TAKICH rzeczy zafunduje muszę znaleźć. A że kryzys jest to prędzej sama sobie wytańczę tego MTBeka.
CheEvara
| 21:48 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Wudżek, esteta się ZNALAS, gomać!:P

chrisEM, skądinąd mogę wysnuwać przypuszczenia, że od celu może człowieka dzielić najbardziej dramatyczne 5 kilometrów w życiu:D
chrisEM
| 21:24 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Nie no jasne, że zapraszam to zapraszam. Ale nie wiadomo jak się taki obiad może potoczyć i lepiej mieć jakieś zaskórniaki ;)
WuJekG
| 21:18 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Czekej no, biorę telefon, ''memory'', ''fajnd''....

"Wujek.Gie."

I wsio jest jasne. Spodziewaj się.. :P

Niewe ja tam tylko stówkę wyłożę, chyba lepsza inwestycja, chociaż spodenki potrafiła zdjąć przed wejściem na pudło.. :P :P
CheEvara
| 21:07 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj chrisEM, skoro ZAPRASZAM, to te dwie stówcyny zachowam se na inną okazję :D
CheEvara
| 21:05 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Lea, takie zaproszenie to prawie jak adopcja, me like it! :)

Wudżek, wiesz Ty co? Cycki se usmaż :P

JPbike, aaaaa widzisz, dobrze myślałam, że to (również) do Cię macham na rozgrzewce.
Info o tym, że Michalina miała awarię mogłeś zostawić w tajemnicy, jest mi teraz jeszcze gorzej :D

Niewe, odbiór wyłącznie osobisty:D

Mamba, nie znam planów trenerskich, ale wydaje mi się, że niestety Karpacza w nich nie ma.
A btw, to przeklinaj, akurat ja nie mam nic przeciwko:D

klosiu, to czemu meta była tam, gdzie była, to jestem w stanie zrozumieć. Ale albo jestem ślepakiem, albo chyba nawet nie było tam balonowej bramki z wielkim napisem, że to TUTAJ;)
Teraz na Sportografie, to i ja się w bestach wyczaiłam;) A spróbowałoby mnie tam kurna nie być!:)

Jurek, to proste, ZAPIEKANEK SE NAKUPIĘ! :D
chrisEM
| 20:59 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Duże gratulacje! Fajne pagórasy do pojeżdżenia, bez 2 zdań.
Widzę, że 200pln jest, to zapraszam na kasztelana i obiad do Sk-ce ;)
Jurek57
| 20:18 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Zabrakło mi informacji w temacie przeznaczenia mamony z nagrody.
Czy te informacje są poufne ?
klosiu
| 20:05 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Zwykle jest normalna meta, tylko w Wałbrzychu i Głuszycy zawsze meta jest gdzie indziej, żeby się nie ścigać po ruchliwych drogach.
Che, a widziałem twoje zdjęcie na bestofie Sportografa. I ty jeszcze narzekasz, jeździsz do tyłu, zdjęcia w prestiżowych galeriach... ;P
MAMBA
| 20:00 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Po zdjęcia cza jechać do Karpacza. Tam będziesz miała telewizory :)
MAMBA
| 19:58 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj No przedszkolanki nie mogą przeklinać :D
Dbam o wizerunek.

A zdjęcia chciałaś z mety? No nie u Grzesia jakoś tak nie ma tradycji zdjęć na mecie.
A miło by było.
Niewe
| 19:05 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Ta za dwieście najfajniejsza. Chyba wysupłam ;)
JPbike
| 18:52 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Ładny debiut u GG i jazdę miałaś taką że nadal nie mogę uwierzyć że pokonałaś mojego teamowego rówieśnika klosia ;)
Dodam jeszcze że ... nawet miałaś szanse na zwycięstwo w K2, gdyby nie to że Michalina poradziła z jakimś defektem (dwa razy mnie wyprzedzała na podjeździe i raz ją mijałem spacerującą z rowerem na banalnym odcinku) :)
WuJekG
| 18:06 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Jakby Ci fundnęli ładniejszą to być pewnie odsłaniała...koszulkę. :p
Lea | 17:57 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Za mało pokoi mam w domu na adopcję, ale jeśli kiedyś jeszcze wylądujesz przypadkiem w dolnośląskim, dawaj znać - można gdzieś się wspólnie pobujać po okolicy :)
CheEvara
| 17:46 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj tatanka, wszystko napisałaś wystarczająco ładnie, dzięki!;)

k4r3l, do Biedry dają piłkarzom:D

maratonka,


:D
Wudżek, paczy na spodenki, a pitoli o koszulce, która zasłonięta:P
Ssij :P

karla76, pani Che pojechała od tyłu i została bohaterem w swoim Wałbrzychu:D

klosiu, wysprzęglenie i fanga zawisły na Twoim koncie, bądź czujny :D

Jurek, może też kara pieniężna jest pewną motywacją do niesyfienia. O półtora kafla można zubożeć.
Sama z chęcią takiego fiutka bym podkablowała!

Lea, jeśli takie tereny masz na co dzień, to matko i córko, adoptuj mnie!;)

Mamba, no się nie znalazłam niestety.
Słowo "wpierdoliłam" w Twoim komentarzu zbiło mnie z tropu!:D
MAMBA
| 17:26 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Zdjęć szukaj na bikelife.pl. Sportograf się może schować.
Czas - u nas, na mega zazwyczaj jest o trzy min krótszy w wynikach niż na liczniku. Włączają pomiar trzy min po starcie.

klosiu - tunel może na giga był fajny, u nas jechało się go jeden za drugim i gdy nagle ktoś zaczynał hamować, to nie wiedziałam czy już wpierdoliłam się komuś na koło czy nie.
Lea | 17:06 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Hej.
Zawitałaś w moje rejony.
Jadąc w sobotę na wycieczkę mijałam między Głuszycą a Rybnicą Leśną potyczki między płcią brzydszą. Jechali zielonym szlakiem Strefy MTB (Głuszyca). Pięknie popierdzielali dziurawym asfaltem, by zaraz potem wpierdzielić się w teren.
Gratuluję podium
Jurek57
| 16:59 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Gratulacje !
Góry i MTB to jest to ...
A w kwestii śmieci to chyba jest tak.Że na takich niepłaskich maratonach jeżdżą tacy co zajęci są bardziej jazdą niż ładowaniem w bandzioch !
pozdawiam
klosiu
| 16:53 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Pół maratonu się zastanawiałem, gdzie ty się tak nauczyłaś zjeżdżać na tej Mazovii. Permanentne zdziwienie, dobrze że mi nie zostało na zawsze :).
Niewinną uwagę o rowerze nie bez powodu rzuciłem z bezpiecznej odległości ;).
Jednak podejść trochę za dużo było, wbrew pozorom na Powerade zwykle się tyle nie chodzi, a najczęściej wcale. A tunel faktycznie prima sort, po dłuższym zastanawianiu uznałem jednak, że mi się podobał, hehe.
karla76 | 16:32 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj ale tej jazdy tyłem to Ci ''''''''zazdraszczam'''' :)))
GRATKI:)
WuJekG
| 15:52 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Włączam ja sobie główną bikestats, patrzę na miniaturki zdjęć, a tam podpisane "Sze" i... o ja pierdykam, nie wierzę, to dziewczę przebrało się w końcu raz na pudło w miniówę i w końcu jakoś wygląda. Szybko klikam, nawet jak blondyna dwukrotnie, i co? I g...o, znów urąbana wlazła na podium... :P Airbike powinien Ci jakąś koszulkę bawełnianową,w rozmiarze xxxxs, uprząść, żebyś ładnie się prezentowała :P

To kiedy na Cyklokarpaty wpadniesz? Górskie MTB to kulturka, nawet ja, jadący jak ostatni leszcz, rzadko słyszę inwektywy pod swoim adresem.

Gratulacje wyniku!!
maratonka
| 15:32 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj
k4r3l
| 15:22 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj Widzę, że rzuciłaś jakimś szatańskim wersetem w stronę kamerzysty:) Pewnie jakby wyłączyć tą muzykę moglibyśmy usłyszeć: "eluic saw maiwardzoP" :D ps. te bony to by lepiej dali do Kauflandu czy innej Biedronki :)
tatanka | 15:21 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj i jakoś mało hejtu tą razą:)
tatanka | 15:20 czwartek, 24 maja 2012 | linkuj gratulacje! :D
Więcej się nie wysilę, bo nie mam pojęcia o wyścigach MTB żadnych, ale sobie wyobrażam, że to cięzki kawałek chleba, znaczy makaronu;) i jeszcze takie eleganckie miejsce.:)
Za chwile przyjdą ci bardziej obeznani....:D to ładniej napiszą.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zyzyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]