Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
48.89 km 40.00 km teren
03:09 h 15.52 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-2.0
HR max:180 ( 91%)
HR avg:148 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1254 kcal

Mało jeżdżem, a i tak mam zaległości

Niedziela, 17 lutego 2013 · dodano: 04.03.2013 | Komentarze 7

TYPIKAL i prawdziwe to.

Zdarzyło się tak, że chyba mieliśmy wtedy na Mazovię do JABŁONNY (jak wanny, a nie JABŁONNEJ jak wannej) towarzysko pomknąć. Żeby tak o popaczeć na ludzkie (i luckie też, w razie gdyby jakiś Lucyjan startował) nieszczęście, takąż boleść i krzywdę. Przynajmniej ja (nie wiem, jak chłopaki) czuję się wtedy lepiej.

No i jeśli zaczynam wywód od tego, że coś tam mieliśmy zrobić, gdzieś tam MIELIŚMY jechać, to znaczy, że tego nie uczynilim.

Ktoś nam zegarki porozregulowywał i do tego podłożył pod łóżko maszynę do wytwarzania dodatkowej grawitaNcji. NIE DAŁO SIĘ.

Jabłonnę (jak wannę) więc odpuściliśmy. Goro przybył o (przesuniętym wcześniejszym telefonem) czasie i mogliśmy na tę okoliczność wybyć z domu. Nie omieszkał przedstawić nam dorodnego szlifa na przenajświętszym trykocie biskupim, który to był efektem konkretnie – nie bójmy się tego powiedzieć – wykurwionego kujawiaka prawie w ogródku, prawie witając się z nami, gąskami. Czyli niemal pod Domem Złym.

Oszczegałam go, że takich kujawiaków będzie więcej, chyba, że wyśle sms o treści KOLCE i mu jakąś oponę wypożyczymy (opłata dodatkowa). Marudził, że mu się nie chce.
To pojechalim. Niewe & mua na okolcowanym okapcieniu, Goro walczył na ZWYKLAKU.
Jechaliśmy to tu (w lesie), to tam (pod lasem). Marzliśmy.

Po pewnym czasie zażądaliśmy rozgrzewających przystanków. Zabita na głucho furtka w Białym Domku pod Łomiankami skierowała nas do Przystanku Młociny, prawdziwego raju pod względem wyrobów chmielowych.

Pojedliśmy, nagrzaliśmy grzańcami żołądki (a na grzejnikach odzież najbardziej wierzchnią), niektórzy się bardzo rozleniwili (tu byłoby zdjęcie, ale moja niestabilna platforma emocjonalna zadecydowała, że nichuia go nie budjet) i mogliśmy ruszyć zadki ku pętli ten dzień ZAKAŃCZAJĄCEJ (jak ZAKANSZAJĄCEJ, ogórkiem na przykład).

Fajnie i super było, ale ja to... JESTĘ LESZCZĘ.



Komentarze
CheEvara
| 18:17 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj Goro już jest papieżem. Papieżem wszystkich cukrów!:D
Jurek57
| 13:12 wtorek, 5 marca 2013 | linkuj No to Goro ma problem . My też !
W podartych trykotach (szatach) na konklawe ?
Pozdrawiam -:)
Niewe
| 08:49 wtorek, 5 marca 2013 | linkuj Do kieszeni je! Do kieszeni!!
CheEvara
| 08:43 wtorek, 5 marca 2013 | linkuj Czyli Gwiazdki tańczyły Ci na lodzie?;)
Goro
| 08:37 wtorek, 5 marca 2013 | linkuj smiechy, hihy, a ja gwiazdki zobaczyłem ;) Takie drobniutkie jak cukier ;)
CheEvara
| 19:52 poniedziałek, 4 marca 2013 | linkuj Wszystkie cukry świata łączcie się!
Niewe
| 19:46 poniedziałek, 4 marca 2013 | linkuj Gora szlif to kara za cukier. Tak ja to widzę :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ziejl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]