Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

trening

Dystans całkowity:14785.24 km (w terenie 2792.50 km; 18.89%)
Czas w ruchu:678:23
Średnia prędkość:21.79 km/h
Maksymalna prędkość:63.00 km/h
Suma podjazdów:43280 m
Maks. tętno maksymalne:197 (166 %)
Maks. tętno średnie:175 (138 %)
Suma kalorii:330949 kcal
Liczba aktywności:216
Średnio na aktywność:68.45 km i 3h 08m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
67.12 km 0.00 km teren
02:21 h 28.56 km/h:
Maks. pr.:58.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max:172 ( 89%)
HR avg:140 ( 72%)
Podjazdy: 51 m
Kalorie: 974 kcal

Zasieję herezję, ale...

Środa, 27 kwietnia 2011 · dodano: 29.04.2011 | Komentarze 11

Ale.
Na Specu to ja naprawdę nie mam takiego paliwa rakietowego w zadzie. Centurion jest prawdziwym masterem of szybkość & zajebistość i jak tylko nadejdzie ten piękny dzień, kiedy dostanę w prezencie jakiś amortyzator, z marszu Centek staje się moim podstawowym rowerem maratonowym.

Naprawdę.

A propos w prezencie. Co prawda urodziny mam w sierpniu, ale kto powiedział, że macie czekać z tym, abym poczuła się miło i w ogóle glamór (na umór)? Już teraz możecie podrzucać mi drobne rowerowe prezenty. Jak na przykład cały napęd XT(R) albo widelec właśnie...

Dogadaliśmy się?:D

Dobra, kupię se.

Niechże w majówkie pogoda będzie najchujaszcza na świecie, z przymrozkami i w ogóle, co? Skończyłabym książkę, a raczej właściwsze byłoby: zaczęłabym kończyć książkę. Jak jeszcze kiedyś mogłam przyszczurzyć i pisać ją w pracy, tak teraz w kołchozie nie mam nawet czasu dobrze się odsikać.


Za R.E.M. mieszczególnie przepadam, ale na ten kawałek mogę się gapić i gapić. Mimo że niektóre przyruchy kolesia są tak pedalskie, że dusiłabym garotą. Ale w klipie jest sporo rowerów i to mi równoważy. Muzycznie też miło.



;)

Dane wyjazdu:
55.63 km 0.00 km teren
02:21 h 23.67 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:179 ( 93%)
HR avg:159 ( 82%)
Podjazdy:111 m
Kalorie: 1255 kcal

A sobota pechową była

Sobota, 2 kwietnia 2011 · dodano: 05.04.2011 | Komentarze 16

Rano wypadłam jak z procy na trening z kumplem, pozarzucać tylnym kołem na kampinoskich piaskach. Spóźniłam się, czego ta maruda nie toleruje i nawet cham i meliniarz nie poczekał na mnie. „Jadę czerwonym szlakiem, szukaj mnie” – dostałam ŁASKAWEGO smsa i w myślach obdarłam księciunia ze skóry, a jego flakami owinęłam jego, jego rower i dąb Bartek dookoła. Tak znam Kampinos, jak materiały termokurczliwe, więc jak już gościa dopadłam, to chciałam włożyć mu ze dwie szprychy w d… w dwa nozdrza.
Jak się, królu dostaje opierdol poranny od ślubnej, to na mnie się nie wyżywa potem, gamoniu:D.

Anyway. Pokręcilim, foch w powietrzu kręcił bączki, więc towarzyskie spotkanie zakończyłam przed czasem i pojechałam sobie asfaltówką wzdłuż trasy gdańskiej. A cięło mi sięęęę!!! No miodnie!
Gdy wtem jak cuś nie PIERDZIELNIE!!! Najpierw pomyślałam, że ktoś mnie z dubeltówki zdjął, ale wytracana prędkość i przyklejenie obręczy do podłoża zabrało cały romantyzm tej sytuacji – flaczor.

Nawet mnie wkurw nie szarpnął. Zdarza się. Lepiej dziś, niż nazajutrz, na maratonie. Zabrałam się za łataninę, na dętce dziura była, jakbym nożem ją przeciągnęła:

Do dętki pretensji mieć nie mogę © CheEvara


I – jaką mnie Panbócku wziąłeś i głupią stworzyłeś, taką mnie masz – ani przez łeb mi nie przeleciało, że to nie w dętce jest problem. Wyjęłam nóweczkę, zainstalowałam, pompuję, pompuję, pompuję.
I ZNOWU!!!’
Jak nie pizgnie SZCZAŁ w powietrze!!
Tym razem całkiem widocznie wywaliło oponę z obręczy i dotarło do mojej CKM (Ciężko Kapującej Mózgownicy), że o cuś innego chodzi.
Miałam jeszcze dwie dętki ze sobą, ale co mi po nich, jak w oponie dziursko??
O take, o:

Geax Easy Rider wcale nie nie jest taka easy © CheEvara




Kucnęłam, odliczając powoli do stu dziewięćdziesięciu dwóch, wstałam, rozejrzałam się, gdzie jestem, całkiem rzeczowo skonstatowałam, że w głębokiej rzyci i przełykając dumę, wyjęłam telefon i zadryndałam po sąsiada mojego najlepszego. Który – gdy wybywałam rano z chaty, ogarniał ogródek i minę miał ku temu niechętną. Jak nic, uratowałam go z niedoli.

I tak – można powiedzieć – zakończyła się moja historia z kręceniem sobotnim. Wieczornego wypadu do Decathlonu po parę pizdryków i oponę do Centa nawet nie ujmuję w zestawieniu, bo wyszło tyle, co bym se siadła przy odwróconym do góry kołami rowerem i pokręciła przednim przez pół godziny;)
Kategoria >50 km, trening


Dane wyjazdu:
24.35 km 0.00 km teren
01:26 h 16.99 km/h:
Maks. pr.:34.29 km/h
Temperatura:-5.0
HR max:165 ( 82%)
HR avg:142 ( 71%)
Podjazdy: 90 m
Kalorie: 386 kcal

Napęd do wymiany, dzięki Centek:/

Poniedziałek, 24 stycznia 2011 · dodano: 24.01.2011 | Komentarze 11

Brak mi, kurna, słów. Zęby o kierownicę, dupa o siodełko, CZY NIE MOGLIBYŚMY Z TYM DO WIOSNY POCZEKAĆ, hę?
Kategoria trening


Dane wyjazdu:
45.00 km 9.00 km teren
02:38 h 17.09 km/h:
Maks. pr.:41.40 km/h
Temperatura:7.0
HR max:177 ( 88%)
HR avg:144 ( 72%)
Podjazdy:137 m
Kalorie: 685 kcal

Niedziela wcale nie będzie dla nas

Niedziela, 16 stycznia 2011 · dodano: 17.01.2011 | Komentarze 0

CheEvara jest głupia od urodzenia i choćby uczyła się przez całe życie i tak durna zemrze. Po to w sobotę obudziła się z kacem, żeby na niedzielę załatwić się DOKŁADNIE tak samo:D. Ale tu za karę (takie kary to ja sobie całkiem chętnie mogłam wymierzać;)) postanowiłam skatować się nie tylko w terenie, ale też na spinningu - dwie godziny pod rząd w południe, potem powrót do domu po świeże rzeczy, pokręcenie się po stolycy i okolicach i dotarcie na ostatnią tego dnia sesję spinu.

Kalorie spalone ogółem podczas kręcenia pod dachem: 1519
HR max podczas zajęć 183 (91% MX)
HR avg - 149 (74% MX)

Ogólniem zadowolona, choć pod gołym niebem mogło wyjść więcej.
Kategoria trening


Dane wyjazdu:
51.00 km 51.00 km teren
02:40 h 19.12 km/h:
Maks. pr.:45.50 km/h
Temperatura:1.0
HR max:197 ( 98%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy:484 m
Kalorie: 1184 kcal

Dzień jak co dzień

Środa, 12 stycznia 2011 · dodano: 13.01.2011 | Komentarze 4

Standardowo trasa do pracy i z pracy, rano tylko 18 km, bo zaspało się rano (ciągle moje wielce ambitne plany docierania rano na siłownię nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości:D) i spieszywszy się, jechałam najkrótszą z możliwych tras. A wieczorem zrobiłam sobie pętelkę i drogę do domu wydłużyłam o 15 kilometrów, bo sucho było i całkiem miło. Nagrywanie trasy w androidowym My Track szlag trafił, bo najwyraźniej przeszkadza mu, że ktoś dzwoni do mnie - GPS wyłącza się wtedy, czego nie ogarniam.
Ponieważ wtorek miałam mocno podjazdowy, wczoraj zrobiłam sobie zjazdową środę, więc było więcej ścigania się niż pompowania pod górę. Trasa podobna do wtorkowej, ale zaatakowana z drugiej strony:)

Muszę obadać tego bikestatsa, czy da się dwa wpisy dziennie robić, bo wolę te dwie codzienne trasy rozbić pod kątem choćby wskazań pulsometru.
Kategoria trening


Dane wyjazdu:
37.00 km 0.00 km teren
02:08 h 17.34 km/h:
Maks. pr.:40.54 km/h
Temperatura:3.0
HR max:179 ( 89%)
HR avg:148 ( 74%)
Podjazdy:452 m
Kalorie: 687 kcal

Pospinningowe kręcenie

Wtorek, 11 stycznia 2011 · dodano: 12.01.2011 | Komentarze 0

Dało się do pieca wieczorową wtorkową porą:) Musiałam nadrobić poranne braki w kilometrach, bo nie jechałam do pracy z domu i dystans wyszedł mi kapkę krótszy, niż zwykle, jakieś 15 km (co należałoby dodać do wieczornych 37 km), co mnie przez cały dzień dręczyło;). No to najpierw pocięłam ze Służewia, po robocie na spinning do Zdrofitu na Stegnach i wyszłam całkiem przyjemnie skatowana. Według pulsometru maksymalny HR na tych zajęciach miałam 221, w co średnio wierzę, bo to stanowi 111% mojego ogólnego HR max, a raczej nie czułam tego wysiłku. Spin wyżarł ze mnie 527 kalorii i to wskazanie podoba mi się bardzo:). A na pewno jestem w stanie w nie uwierzyć.

No a potem dosiadłam Centka i pojechałam z tych Stegien na Bielany i stamtąd do domu, na Bródno, i do domu wpadłam moooocno zjechana, ale też megazadowolona, mimo cholernego wiatru w oczy. Po drodze wpadły mi dwa większe podjazdy - na Belwederskiej i na Podleśnej. Jak ktoś mądry objaśni mi, jak tu kurna blaszka załączyć gps track z tego wypadu, to z wielką przyjemnością to uczynię;).
Kategoria trening