Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

zwykły trip do lub z pracy

Dystans całkowity:19495.35 km (w terenie 1188.78 km; 6.10%)
Czas w ruchu:906:46
Średnia prędkość:21.37 km/h
Maksymalna prędkość:103.70 km/h
Suma podjazdów:34423 m
Maks. tętno maksymalne:193 (166 %)
Maks. tętno średnie:175 (138 %)
Suma kalorii:422939 kcal
Liczba aktywności:348
Średnio na aktywność:56.02 km i 2h 37m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
70.84 km 6.00 km teren
02:58 h 23.88 km/h:
Maks. pr.:45.40 km/h
Temperatura:21.0
HR max:179 ( 93%)
HR avg:149 ( 77%)
Podjazdy:197 m
Kalorie: 1242 kcal

Ale się najeździli!

Czwartek, 25 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 11

Znowu. Znowu, kuźwa znowu, znów! Miało być TAKIE jeżdżenie, TAKIE pedałowanie, TAKIE Zegrze, ja już se myślałam, że będę mogła wpisać sobie stówencję. TAKĄ stówencję!

A tu hui.

Doszliśmy z Niewe do wniosku, że to wszystko przez zbyt prosty plan.
Zbyt prosty plan zawsze kusi swoją wizją zjebania się w swojej prostocie.


Na tak zwanym grupowym czasie ustawili się na późniejsze popracowe jeżdżenie DŻANEK, Niewe, Goro end Aj.

Ile z tych ustaleń wyjszło, zara Państwu wyperoruję.

Miało być tak, że Niewe jedzie po Gora, potem obaj jadą po mnie. Czyli po Che, która po pracy udała się na górkie agrykolową popodjeżdżać se.
I w tak zwanym międzyczasie też pozjeżdżać.

Deszcz, który według ICMu spaść miał wszędzie, tylko nie w Warszawie, ale jednak spadł w Warszawie, zamiast we wszędzie, nie odstraszył mnie. I choć zmokłam już w drodze z pracy na Agrykolę oraz w trakcie katowania podjazdów, ciągle chciałam jechać nad Zegrze, na które to ŻEŚMY się z chłopakami namówili.

Plan się obsrał już na etapie ustawki Niewe z Gorem.

Epicko.

Na skutek tego deszczu, który według ICMu wiecie, gdzie padał Niewe przysiadł w knajpie zwanej Grappa przy Górczewskiej i jął tam przy piwku czekać na Gora. Napisał mi nawet mesydża zwanego krótką wiadomością tekstową, gdzie właśnie się znajduje.

Ja tego smsa, czyli tej tak zwanej krótkiej wiadomości tekstowej odebrać nie mogłam będąc w ciągłym ruchu, jak ta woda, która napotykając otwór, wypływa, bo albo właśnie podjeżdżałam, albo też właśnie zjeżdżałam.

Inna sprawa, że jebany taczfon z mokrym ekranem odmawia współpracy w zakresie odblokowania ekranu. Mokrego.

Chwilę później więc zadzwonił do mnię Niewe, aby zawiadomić o zmianie lokalizacji z Grappy na pizzerię na Barskiej. Dzwonił długo i cierpliwie, bo mój jebany taczfon z mokrym ekranem odmawił współpracy w zakresie odblokowania ekranu. Mokrego. i odebrania tym samym połączenia.
Zanim się do mnie DO... DO... DO... dzwonił, zdążyłam do połowy podjechać Agrykolę, spotkać zjeżdżającą w dół Izkę, zjechać z nią na dół i tam dowiedzieć się od Niewe, że gówno będzie dziś a nie Zegrze.
I gówno będziemy mieć, a nie kanoe!

Chłopaki bowiem już zamówili pizzę.

Nie mogło nas zatem tam zabraknąć:).

I pojechałyśmy. W deszczu, mokrymi Alejami Ujazdowskimi, potem wcale nie suchszymi Jerozolimskimi.

Ja odmówiłam posługi i pizzy nie tknęłam (nie było piwa, a ja nie jestem ciotą, żeby jeść coś bez piwa), nawet mimo że Niewe zamówił tę zajebistą z orzechami i SPINACZEM. Goro, który ględził, że znowu żarcie zamiast jazdy, znowu żarł zamiast jeździć, Niewe wciągał też, Izka też.

A ja na nich patrzyłam ze zgrozą, jak to tak można się spotkać i usiąść I JESZCZE DO TEGO JEŚĆ bez alkoholu.

Bez piwa.

BEZ PIWAAAAAAAAAAAAAA!!!!

Goro jeszcze jak Goro. Ale NIEWE??

Gdyby Niewe był na fejsie, wywaliłabym go z moich znajomych z NK.

Ale.

Pizze zostały wtrząchnięte, deszcz nakurwiał srodze, sowicie i SUTO i tematy naszych rozmów WRESZCIE zeszły na te fachowe: czyli picie, dupy i suty właśnie.

Dialog namber jeden. Izka do Che:

- a od czego masz zepsuty ten nadgarstek?
- jak to od czego? Od porannego drągala!

[tuuuututututuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!]


Dialog, a raczej monolog, a raczej PYTOLOG namber dwa.
Goro do Che:
- Che, a ty obtarłaś sobie kiedyś suty?

[tuuuuututututuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!]

Pozostałe dialogi nie nadają się – jakby kurna te powyższe się nadawały:D – do publikacji.

Ale przynajmniej deszcz przestał nakurwiać. Sroka, która przez niemal całą naszą posiadówkę POŻERAŁA GOROWE SIODEŁKO, też przestała rozkurwiać to pożeranie.

W końcu mogliśmy pojechać. Co nie oznacza, że POJEŹDZIĆ.

Ustaw się z Niewe i Goro, a twoje statystyki pójdą się ebadź.

Wyszło mi tylko 70 km. Zgroza!

Dane wyjazdu:
52.60 km 0.00 km teren
02:48 h 18.79 km/h:
Maks. pr.:42.80 km/h
Temperatura:24.0
HR max:174 ( 90%)
HR avg:140 ( 72%)
Podjazdy: 33 m
Kalorie: 993 kcal

Ja już chcę do tego Grójca!

Środa, 24 sierpnia 2011 · dodano: 31.08.2011 | Komentarze 19

No i wróciła do roboty.
Choć najchętniej wróciłaby na taki urlop.
Na przykład na RODOS - Radosne Ogródki Działkowe Obok Spożywczego.
Uruchomiłam Centuriona, z którego dobył się jeden wielki zgrzyt. Litości.
Przysmaruję go Monte. Bo mi na przykład Monte pomaga. Nie wiem, co na to powie Faścik lub też Marcin lub też Bartek, który dostanie Centuriona do odpicowania, no ale jak mi Monte pomaga? To Centurionu nie pomoże?

Jeszcze nie zdecydowałam, gdzie wleję piwo. Oczywiście oprócz własnego gardła.


Ooooo, szybkie pytanko, kto z Was jest fejsbukowy? Bo mnie doszczętnie rozpierdala lubienie se tego, co się samemu wrzuciło na tablicę. A Was?


Ale jak już w temacie to lubcie to:

&feature=channel_video_title

Bo przyjdzie Buka i zje Wam wszystkie rodzynki. Serio! Poważka!

Dane wyjazdu:
83.64 km 0.00 km teren
04:04 h 20.57 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:158 ( 82%)
HR avg:133 ( 69%)
Podjazdy: 35 m
Kalorie: 1246 kcal

Stara-dupa-estem

Wtorek, 9 sierpnia 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 9

39 postów na FB. 10 na GTalku i tylko cztery połączenia telefoniczne. Co jest z Wami, kurwa mać, ludzie, że mając numer mojego taczfona, wolicie napisać na pierdolonej tablicy odpierdalawcze STO LAT, niż zadzwonić?

Owszem. Nienawidzę gadać przez telefon. Ale cyfryzacji nie lubię o stokroć bardziej. I sprowadzania jednostki ludzkiej do poziomu jebanego awatara.


Jest wielce zastanawiające, kto będzie pamiętał, gdy usunę datę urodzenia z FB. A tak zrobię.

Takiemu mojemu hiszpańskiemu znajomemu zadzwonić chciało się. Mimo że mam go na fejsie srejsie i po taniości wyszłoby go odjebać łatwiznę z życzeniami na fejzbuku.



Enyłej. Pokręciłam po pracyz Karolajną w tempie nieco stacjonarnym, odprowadziłam ją do jej chaty, zrobiłam wkurwienną trasę nocnorowerową, po czym dałam się podpuścić stacjonującym w Warszawie innym hiszpańskim kumplom i wyjszłam na miacho spić się tequilą. Po której odpierdala mi szeroko na zwojach. Które najpewniej mi się prostują.

Aczkolwiek na okoliczność wzięcia dwóch tygodni urlopu – licząc od środy – powinno się wybić monety z moją podobizną. Jakbym przewidziała swój nazajutrzny stan.

Dane wyjazdu:
84.54 km 0.00 km teren
03:43 h 22.75 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max:165 ( 85%)
HR avg:133 ( 69%)
Podjazdy: 34 m
Kalorie: 1265 kcal

Dylematy-srylematy

Poniedziałek, 8 sierpnia 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 6

Ja to umiem zepsuć absolutnie wszystko. Oprócz psucia ludziom urlopu (vide: Dżałorky), potrafię też zepsuć metalową kulkę, nie umiem psu dupy zawiązać, zgubię każde okulary, rękawiczki, parasol, słuchawki, zepsuję matrycę laptopa i hamulce Avid Elixir. Wracałam z tego Zegrza na jednym ledwie chwytającym heblu. Szkiurwa. No to się rano wyjaśniło, czym se we w poniedział pojadę do roboty.

To się wyjaśniło samo. A teraz niech ktoś mi wyperoruje, po co faceci targają na spacerze ze swoimi dupeczkami ich torebki? Czy chodzi tu może o cipowatość i o to, że skoro jedna osoba w tej konfiguracji tak zwaną cipę posiada, to druga nią po prostu być postanawia?

Dane wyjazdu:
54.50 km 0.00 km teren
01:51 h 29.46 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max:168 ( 87%)
HR avg:143 ( 74%)
Podjazdy: 19 m
Kalorie: 789 kcal

Zjadłabym coś niezdrowego, może azbest?:)

Piątek, 5 sierpnia 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 5

No cóż, dedlajn-sredlajn, jak już wyszłam z pracy o chorej porze, to odechciało mi się wszystkiego (lub odwrotnie: nie chciało mi się już nic). Skutkiem tego, jak dostałam esemesiaka o treści „piwo?”, zrezygnowałam z nocnego tripa po łorsoł. Lepiej to, niż potem komuś ze złości przypierdolić.

A poza tym…
Tak naprawdę…
To ja nie lubię jeździć na rowerze.

O.
I co mi pan zrobisz?


No najwyżej możesz pan tak zatańczyć:D

&feature=player_embedded#at=122

hahaaaaaaaaaaaaaaa:D

Dane wyjazdu:
78.41 km 0.00 km teren
03:12 h 24.50 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max:170 ( 88%)
HR avg:143 ( 74%)
Podjazdy: 26 m
Kalorie: 1465 kcal

Mistrzostwa świara w myśleniu życzeniowym

Czwartek, 4 sierpnia 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 4

- Bardzo mi się podobasz, nie spierdol tego – powiedziała Che do jedynej słusznej pogody, jaka raczyła w końcu nastać.

No bo, ja się pytam, ile, ILE kurwa można!

No wolę, jak jest tak jak teraz, bo se można 7 dyszek SZCZELIĆ, nie napierniczać w dyszczu, z mokrym rowem i tak dalej (wersja dla morsa: z mokrymi sutami:D). A nawet itempodobne!

Dystansik TUDEJOWY zalicza wkurwienne poranne dopracowe 30 km, popracowe 23, wkurwienne takoż i nocne, wyluzowane, bezstresowe (pod względem spotykania jebanych bezmózgich ulungów), szybkie 25.

Matko, jak ja lubię to miasto, gdy nic w nim nie żyje.

Dane wyjazdu:
74.80 km 0.00 km teren
03:06 h 24.13 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max:167 ( 86%)
HR avg:140 ( 72%)
Podjazdy: 28 m
Kalorie: 1234 kcal

A w temacie superkompensacji...

Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 05.08.2011 | Komentarze 7

... to choćbym nie wiem, JAK się starała, chciała się zaprzyjaźnić z całą ludzkością, pokochać ją, czesać jak lalkę Barbie za trzysta dolców, NIE DAM RADY. Istna gehenna jechać w ciągu dnia gdziekolwiek na rowerze. Wszyscy mają jakieś pieprzone plamy na mózgu. A moja Pani Mama dziwi się, jak mi się chce wychodzić na rower około północy.

Tyle że tylko wtedy nie ma tych wszystkich krocionogów, którym wydaje się, że na świecie są sami, wszystkie dedeery są ich, a po każdej innej nawierzchni napiertala się szlaczkiem.

Szczela mnie.

Dane wyjazdu:
77.55 km 0.00 km teren
03:23 h 22.92 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max:176 ( 91%)
HR avg:141 ( 73%)
Podjazdy: 26 m
Kalorie: 1231 kcal

W których chrupkach jest tatuaż z rowerem?

Wtorek, 2 sierpnia 2011 · dodano: 05.08.2011 | Komentarze 3

Nie pokazuj języka, bo na zawsze ci tak zostanie... - przestrzegała mama małego Einsteina.

Skąd wiedziała, to pojęcia nie mam.
Nie mam też pojęcia, kiedy ta zajebista pogoda się zbiebrzy, choć już poranka dzisiejszego aspirowała do tego, aby doprowadzić mnie do klinicznego przypadku jasnej kierwicy.

Chociaż...
W sumie...
Jakby się zastanowił...

... to pogoda skisi się w czterech terminach:
1) w moje urodziny rano
2) w moje urodziny w południe
3) w moje urodziny wieczorem
4) podczas Mazovii w Ełku

Jeśli rzeczywiście tak się stanie, to ja podejmuję emigrację w głąb siebie, gdzie znajdę spokój i dziwne towarzystwo.

Dane wyjazdu:
75.84 km 0.00 km teren
03:13 h 23.58 km/h:
Maks. pr.:47.50 km/h
Temperatura:23.0
HR max:171 ( 89%)
HR avg:148 ( 77%)
Podjazdy: 27 m
Kalorie: 1420 kcal

JADŹMY z tymi wpisami!

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 · dodano: 05.08.2011 | Komentarze 6

Jakeśmy z dziada pradziada JADŹWINGI! :D

Proszzzzzz, tylko wyłączono lipiec i o! LAMPA i wreszcie pogoda taka, jaką lubię. Byłam już doprawdy bliska popadnięcia w depresję, a to skończyłoby się popełnieniem samobójstwa poprzez:
1) zalanie się w trupa alkoholem z butelki ze szlachcicem na etykiecie
2) napchanie się na sztywno Monte
3) obie te rzeczy naraz. Tuż po jeszcze jednej fajnej aktywności. Lub też przed. Ewenczułeli w trakcie*.


Ale jak widać, God Saves The Queen, która jest tylko jedna. I teraz mogie cieszyć się zajebistą pogodą poprzez:
1) wieczorne spożycie alkoholu z butelki ze szlachcicem na etykiecie
2) napchanie się na sztywno Monte.
3) obie te rzeczy naraz. Tuż po jeszcze jednej fajnej aktywności. Lub też przed. Ewenczułeli w trakcie*.


* o jazdę na Centurionie mi chodziło.
ŚWYNIE!

Dane wyjazdu:
65.48 km 0.00 km teren
03:04 h 21.35 km/h:
Maks. pr.:46.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max:179 ( 93%)
HR avg:153 ( 79%)
Podjazdy: 37 m
Kalorie: 1400 kcal

Się Mazovia krokami wielkimi zbliża

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 17

Ale nic to, czujem bowiem, że łyda ciągnie, a noga podaje. I Achilles w tym wszystkim pomaga, zwłaszcza ścięgnem swym. Jasne, wiem, że super Supraśl to nie mazowiecki płaszczak, tylko morena z prawdziwego zdarzenia, ale ta morena będzie mi tańczyć w niedzielę, jak zagram jej ja. W końcu BAILA, MORENA! śpiewa taki ">jeden.

Z pracy i do pracy, a w zasadzie chronologicznie odwrotnie, pomknęłam grzecznie, bez szaleństw, a na nocny rower wybrałam się tuż po tym, jak dałam się wyciągnąć Karolinie i jej Pani Mamie razem z moją Panią Mamą na szpaciren-gejen po Starówce i obczajenie fontann.

Strasznie dziwnie używa się nóg do chodzenia, zamiast do pedałowania.