Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

>50 km

Dystans całkowity:26501.69 km (w terenie 4247.79 km; 16.03%)
Czas w ruchu:1265:01
Średnia prędkość:20.95 km/h
Maksymalna prędkość:1297.00 km/h
Suma podjazdów:62118 m
Maks. tętno maksymalne:196 (166 %)
Maks. tętno średnie:171 (127 %)
Suma kalorii:612046 kcal
Liczba aktywności:382
Średnio na aktywność:69.38 km i 3h 18m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
65.60 km 0.00 km teren
03:02 h 21.63 km/h:
Maks. pr.:44.55 km/h
Temperatura:4.0
HR max:169 ( 85%)
HR avg:143 ( 72%)
Podjazdy: 42 m
Kalorie: 1372 kcal

A na Dzień Kobiet...

Wtorek, 8 marca 2011 · dodano: 09.03.2011 | Komentarze 15

... dostałam wieczorem złapaną gumę, a Wy, drogie BikeStatsowiczki?:) Co dostałyście?
Na szczęście tylko 3 kilometry od domu i choć nawet zabrałam się w miejscu zdarzenia za robotę, to jednak nie mogłam zmarzniętymi PALCYMA odkręcić śrubki trzymającej wentyl za ryj (swoją drogą, nawet w domu miałam z nią problemy pomógł przyjaciel Brunox). I z planu wyrobienia na wtorek siedmiu kilometrowych dyszek wyszło gówn... yyyyy, plasiam, wyszło kapinkę mniej.
Na spinning nie dotarłam, zrażona hasłem, że jestem na liście rezerwowej. To już wolałam pokręcić w terenie, niż dojechać do Zdrofitu, przebrać się na zajęcia i dowiedzieć, że nie ma wolnego roweru, bo wszyscy z listy podstawowej jak na złość zjawili się. Zresztą - mimo wiatru - za fajna pogoda wczoraj była, żeby darować sobie jazdę na zewnątrz. Inna sprawa, że na spinningu RACZEJ NA PEWNO nie złapałabym gumy:D
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
79.66 km 4.00 km teren
03:42 h 21.53 km/h:
Maks. pr.:42.77 km/h
Temperatura:2.0
HR max:165 ( 83%)
HR avg:142 ( 71%)
Podjazdy: 64 m
Kalorie: 1545 kcal

Słoneczny piątek był...

Piątek, 4 marca 2011 · dodano: 07.03.2011 | Komentarze 0

to i z pracy uciekłam wcześniej:) A rano do pracy standardowo pętelka z nadprogramowymi dziesięcioma kilometrami uczyniona. Wiosno, nap... yyyyy, wiesz, co masz robić!
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
73.22 km 0.00 km teren
03:08 h 23.37 km/h:
Maks. pr.:43.26 km/h
Temperatura:2.0
HR max:167 ( 84%)
HR avg:142 ( 71%)
Podjazdy: 87 m
Kalorie: 1213 kcal

Kręci się!

Czwartek, 3 marca 2011 · dodano: 04.03.2011 | Komentarze 20

Dobry, wszechmocny Niewidzialny Różowy Jednorożcu, spraw, proszę, aby na weekend pogoda raczyła się NIE spierdaczyć, bardzo by mi taka perspektywa konweniowała. Jeszcze bardziej bym rada była, gdyby już do jesieni pogoda utrzymała się w takim kształcie, oczywiście mile widziane są wyższe temperatury. W zamian będę grzeczna przez cały rok, aj promys.

W taką pogodę nie mogłam nie wydłużyć sobie drogi do pracy (teraz minimum jest to 30 km), wieczorem też nadrabiam. Mimo braku zimowych rękawiczek, które radośnie wielce i niefrasobliwie zostawiłam w zakopiańskim autobusie (fenks wery macz!!). No i się jeździ. Ależ się jeździ SIĘ!;)

Jak zaraz nie dostanę telefonu, że mogę jutro odebrać rower, to nie wiem, rozpłaczę się, zjem wszystkie Monte świata (uwielbiam Monte ku mojej dupnej zgubie), kupię łuk ze strzałą zwróconą ku strzelcowi i zrobię z tego użytek, albo wyjdę na Marszałkowską i maczetą pozbędę się całej ludzkiej populacji!! No! Kurna mać.
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
64.12 km 0.00 km teren
02:53 h 22.24 km/h:
Maks. pr.:40.25 km/h
Temperatura:-2.0
HR max:159 ( 80%)
HR avg:137 ( 69%)
Podjazdy: 66 m
Kalorie: 1128 kcal

Im bliżej niedzieli...

Środa, 2 marca 2011 · dodano: 03.03.2011 | Komentarze 12

... tym bardziej spada moja sportowa samoocena. Aż pewnie w sobotę o północy osiągnie imponujący poziom przeciętnego glonorosta:D I w niedzielę rano wypiję naparstek czegoś, co wywoła dezynterię (wszak sraczka będzie jednym z najbardziej sensownych usprawiedliwień dla niewzięcia udziału w maratonie:D).
A już serio, to szkoda, że ta Mazovia nie jest jutro, bo jestem w formie życia i nie tyle dotknęłabym pudła, co i mogła odkręcić wszystkie stare, zassane słoiki.

No nic.

Jeździ mi się na wypasie, pogoda przekapitalnie genialna, szukam roweru, na którym zacznę sezon ścigantowy... W kwestiach bicyklowych normalnie nie tyle miód, co cała pasieka. A poza tym szkoda gadać, ale wszystko co nie jest związane z rowerem, nie ma znaczenia jak spodnie u Hugh Hefnera. Rzekłam :D
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
64.70 km 0.00 km teren
03:02 h 21.33 km/h:
Maks. pr.:39.88 km/h
Temperatura:-3.0
HR max:159 ( 80%)
HR avg:142 ( 71%)
Podjazdy: 47 m
Kalorie: 1121 kcal

Wiosna jakby;)

Wtorek, 1 marca 2011 · dodano: 02.03.2011 | Komentarze 45

Teraz, jak sobie człowiek przypomni ostatnie minus dwadzieścia, to minus dwa jest jak dotyk Balearów:D
I jakoś mimo tego wiatru (bo wieje, wbrew temu, co bredzą głąby przed mapą pogodową) jeździ się świetnie, a może to ja mam jakiś niezły tydzień.

Na czterogodzinnym spinie też pocisnęłam sobie całkiem nieźle (czas: 4:06), HR max: 179, HR avg: 142, kcal: 1834). Mogę śmiało powiedzieć, że jedynym plusem nierowerowego weekendu jest to, że kolano mi odpoczęło i nawet mogłam podjąć wczoraj sprincik, więc zadowolonam bardzo.

Nie wiem tylko, po jaką kobylą pytę jest system rezerwacji w tym Zdroficie, skoro i tak się potem na wejściu okazuje, że nie ma mnie na liście. Noż do ch*ja Wacława, tak ciężko zapisać to i owo???
Tym sposobem w czwartek nie mam treningu na spinie, bo jakiejś dziuni nie chciało się użyć mózgu. SENKJU bardzo.
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
57.90 km 0.00 km teren
03:03 h 18.98 km/h:
Maks. pr.:38.99 km/h
Temperatura:-5.0
HR max:173 ( 87%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy: 52 m
Kalorie: 1150 kcal

Nadrabiam weekendowe straty

Poniedziałek, 28 lutego 2011 · dodano: 01.03.2011 | Komentarze 7

Sobotnio-niedzielne Zakopane to mój ostatni incydent bez roweru. O ile jeszcze w sobotę byłam zachłyśnięta tym wypadem, to w niedzielę, już mnie nerw strzelał. Tym bardziej, że chłopaki - zaraz po tym, jak wróciliśmy ze słowackiej Tatrzańskiej Łomnicy, gdzie odbył się Red-Bullowy Zjazd na Krechę - poszli na narty, a ja zostałam sama na dole i jedyne, czym się mogłam zająć, to picie piwa (tu akurat narzekać nie będę:D) i obserwowanie lansu na stoku. Apogeum wkurwu i tęsknoty za rowerem osiągnęłam, gdym zoczyła rowerzystę u podnóża Polany Szymoszkowej.

Teraz chłopaki ciągną mnie na weekend do Szczawnicy, ale powiedziałam, że pojadę tylko pod warunkiem, że zabieram rower. Inaczej średnio mnie to jara. Tym bardziej, że w tym roku już nie dam rady dać się narciarsko zbajerować, bo garderoby nie posiadam.
Jednak jest to wypad jakichś pięćdziesięciu osób, w związku z tym w bagażniku będzie z tysiąc osiemset toreb, nie wiem, czy znajdzie się tam PLEJS dla mojego roweru. Znaczy się, ja nie widzę problemu, mogę go rozparcelować i złożyć tak, żeby gabarytami nie odbiegał od bagażu przeciętnej dziuni, która jedzie polansić się na Palenicy, ale już widziałam krzywe miny niektórych, że zabieram rower.

No.
Głód roweru sprawił, że nawet wiatr w oko mi nie przeszkadza i robię popracowe pętelki.
A we wtorek 5 godzin spinningu:). MMMMMMLASSK!:D
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
93.43 km 19.19 km teren
05:29 h 17.04 km/h:
Maks. pr.:37.87 km/h
Temperatura:-8.0
HR max:177 ( 89%)
HR avg:135 ( 68%)
Podjazdy:133 m
Kalorie: 2549 kcal

Było blisko

Niedziela, 20 lutego 2011 · dodano: 21.02.2011 | Komentarze 10

Mogłam niby dociągnąć do stówki, ale niestety nie miałam przy sobie siekiery, którą mogłabym sobie odrąbać zmarznięte palce górne i dolne. A było już krytycznie, więc zdecydowałam, że jednak wskakuję do domu. A w nim nie wiedziałam, czy gorącą herbatę wypić, czy się nią po prostu oblać.

Tym razem obyło się bez wywrotek, choć w Lesie Kabackim kilka podpórek uratowało mi dupsko. Zryta przez traktory ziemia, a potem przysypana śniegiem to piękne jajko niespodzianka. Przez całkiem durną koncepcję, aby zaliczyć Kampinos (założę się, że tam są moje płuca jeszcze, bo manewry w kopnym śniegu kosztowały mnie w cholerę wysiłku), prawie spóźniłam się na spinning na Stegnach (wartości: czas - 0:58, HR max: 181, HR avg: 146, kcal: 506), ale po tym, co chwilę wcześniej w nawiasie można wnioskować, że jednak zdążyłam.
Szkoda tylko, że został mi rower bez spd-ów, szkoda, że te wszystkie dziunie z dekoltami do sutów nie pomyślą, żeby zajmować rowery wyposażone wyłącznie w noski, no i szkoda, że podczas sprintu ledwo utrzymywałam się w tychże noskach. No ale dziunie nie po to przychodzą na rowery, żeby się spocić, nie po to, żeby dokręcać obciążenie, gdy pada taka komenda (uwielbiam ten ,,pusty'' ruch po pokrętle), myślę, że są tam po to, żeby zaprezentować - jak to mówią niektórzy - DEKOLD.


Z mało śmiesznych rzeczy, to blokuje mi się prawe kolano, a niestety doskonale pamiętam moje przejścia z kolanami 5 lat temu, które też zaczęły się do blokady, a skończyły operacją. Dobrze, że mieszkam w starej przedwojennej kamienicy, to może znajdę w piwnicy dubeltówkę. Jak usłyszę, że mam zsiąść z roweru, palnę sobie w łeb.
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
62.67 km 0.00 km teren
03:41 h 17.01 km/h:
Maks. pr.:42.16 km/h
Temperatura:-10.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:121 ( 61%)
Podjazdy:112 m
Kalorie: 1319 kcal

Jakoś tak bez koncepcji

Sobota, 19 lutego 2011 · dodano: 21.02.2011 | Komentarze 9

Taka traska kontrolna po Wawie, bez większych ciśnień i pomysłów.

Czy jazdę po nieskażonych pługiem, łopatą, przemysłowym odkurzaczem, uprzątaczem jakimkolwiek, drogach rowerowych można uznać za jazdę w terenie? Bo nie wiem, czy pole KM TEREN zostawiać puste:D

Masakrycznie się schetałam, 4 podwójne tulupy zakończone glebą zaliczyłam, do domu przywiozłam odmrożone końce (rozumcie sobie przez to, co chcecie:P) i moja myśl jest taka, że ja już kurna chcę wiosnę. I nie, nie mam na myśli samego słońca (w akompaniamencie mrozu). Chcę móc w końcu przestać przed wyjściem na rower pakować się w setki barchanów.
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
60.30 km 0.00 km teren
03:12 h 18.84 km/h:
Maks. pr.:37.65 km/h
Temperatura:-1.0
HR max:161 ( 81%)
HR avg:136 ( 68%)
Podjazdy: 57 m
Kalorie: 1317 kcal

Pogoda na pewno jest kobietą!:D

Sobota, 12 lutego 2011 · dodano: 14.02.2011 | Komentarze 2

Sobotni poranek był przepiękny, a dodatkowym wyzwaniem była wszechobecna biel i... no niestety wiatr. Ale przecież bym nie przeżyła, gdyby, na rower nie wsiadła. Traskę zrobiłam raczej po mieście, kierunek OD domu umilał wiatr w plecy, ale DO domu to ja miałam rzeźnię życia. No i wpadłam w sam środek śnieżycy.
A pogoda na pewno jest babą, bo chwilę po tejże śnieżycy wylazło słońce. Tyle, że ja już musiałam spadać do domu, życie towarzyskie czekało:D
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
56.36 km 4.47 km teren
03:40 h 15.37 km/h:
Maks. pr.:34.68 km/h
Temperatura:-5.0
HR max:172 ( 86%)
HR avg:128 ( 64%)
Podjazdy:1236 m
Kalorie: 1422 kcal

Piękna, sucha sobota:!-)

Sobota, 29 stycznia 2011 · dodano: 29.01.2011 | Komentarze 4

Grzechem obrzydliwym byłoby siedzieć na zadzie!:-) Dziwne, że spotkałam tylko czterech rowerzystów, mróz ma taką odstraszającą moc??
Kategoria >50 km