Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

>50 km

Dystans całkowity:26501.69 km (w terenie 4247.79 km; 16.03%)
Czas w ruchu:1265:01
Średnia prędkość:20.95 km/h
Maksymalna prędkość:1297.00 km/h
Suma podjazdów:62118 m
Maks. tętno maksymalne:196 (166 %)
Maks. tętno średnie:171 (127 %)
Suma kalorii:612046 kcal
Liczba aktywności:382
Średnio na aktywność:69.38 km i 3h 18m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
55.62 km 0.00 km teren
03:07 h 17.85 km/h:
Maks. pr.:40.98 km/h
Temperatura:-1.0
HR max:177 ( 89%)
HR avg:139 ( 70%)
Podjazdy:752 m
Kalorie: 1322 kcal

Miało być oglądanie i dosiadanie mojego nowego roweru, a było...

Piątek, 28 stycznia 2011 · dodano: 29.01.2011 | Komentarze 10

A było cmoknięcie klamki, bo ,,kapkie'' za późno wynurzyłam się z domu, a chłopaki ze Speca w piątki pracują wręcz godnie:D I po 16 mogłam sobie dokładnie obadać fakturę klamki zewnętrznej.
Generalnie może to i lepiej, bo jak twierdzi mój thebestofthebest serwismen, jestem niszczycielem i Specem powinnam jeździć tylko przy idealnej pogodzie. A jakbym go wczoraj wyjęła, zaraz bym pomknęła na śnieżne hopy do lasu.

Trochę się wnerwiłam i pojechałam natłuc kilometrów. Znaczy się i bez wk*urwa bym pojechała... Ku pognębieniu żeńskich użytkowniczek BS :D
Kategoria >50 km


Dane wyjazdu:
60.34 km 0.00 km teren
03:36 h 16.76 km/h:
Maks. pr.:35.86 km/h
Temperatura:-1.0
HR max:196 ( 98%)
HR avg:142 ( 71%)
Podjazdy:629 m
Kalorie: 1238 kcal

Sobotnie delikatne kręcenie

Sobota, 22 stycznia 2011 · dodano: 22.01.2011 | Komentarze 0

A miałam mieć taki wypasiony kilometrowo weekend... Planowałam zrobić stówkę, nawet olałam poranne dwie godziny spinningu, żeby pod niebem pokręcić. Pojechałam sobie radośnie, żeby po dwudziestu kilometrach ODKRYĆ luz na korbie, ale to taki, jakiego NIE odnotowano jeszcze w żadnym Guinessie. Ani żadnym Guinessem nawet nie wypadało tego luzu oblewać. Mój był rekordowy. Na tyle, że łańcuch ocierał o przednią przerzutkę. A korba latała jak starej kur... yyyy, dziwce noga na mrozie.
Ocierał i rzegotał, czego ja spod słuchawek wypełnionych Pearl Jamem nie słyszałam.
A zastanawiałam się natomiast, jak ci ludzie, którzy idą przede mną, mnie słyszą, że się tak rozstępuję (pewnie to nabite opony mi buczą - pomyślałam. Taaaaa - buczą, kurna, jak TRANZYSTOR!!:))
Szybki SMS do mojego najlepszego w świecie fachmena od rowerów i Guru wszystkich serwisów reanimował mi łożyska. Luz nie zniknął, bo to łożyska z odzysku (teraz Che do listy wiosennych zakupów dopisała jeszcze suport), ale przynajmniej nic się nie telepie, jak tej, no... no wiecie. Na mrozie.
Ale jutro się zemszczę i dokręcę!
Kategoria >50 km