Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

pierd motyla, czyli mniej niż 50

Dystans całkowity:6371.20 km (w terenie 1049.92 km; 16.48%)
Czas w ruchu:307:53
Średnia prędkość:20.58 km/h
Maksymalna prędkość:62.70 km/h
Suma podjazdów:18683 m
Maks. tętno maksymalne:188 (166 %)
Maks. tętno średnie:175 (138 %)
Suma kalorii:151062 kcal
Liczba aktywności:180
Średnio na aktywność:35.40 km i 1h 43m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
47.32 km 5.00 km teren
02:20 h 20.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1466 kcal

I tu mam realny problem, bo nie kojarzę

Poniedziałek, 15 października 2012 · dodano: 31.10.2012 | Komentarze 6

Nic a nic.

Ewidentnie wybyłam do Warszawy i to raczej fullem.

Ewidentnie zapomniałam kupić baterie do pulsometru i do garminowego paska.

O. A może było inaczej? Pojechałam razem z Niewe samochodem i to z Bielan uderzyłam na Bródno, a stamtąd rowerem do Złego Domu?


Moje zapomnienie jest dwa punkty powyżej „skandaliczne” i jeden niżej „wpieniające”.

Ważne, że jest wpis. I że prawie nadgoniłam;).

A wiele mi nie zostało, bo cztery następne dni spędzę, słabując wielce z powodu grypy i czując się kiepsko na całe gardło.

Chorowanie-srorowanie.

Fał maksa nie wpisuję, bo nikt w 109 km/h nie uwierzy:)


Dane wyjazdu:
39.91 km 5.00 km teren
01:46 h 22.59 km/h:
Maks. pr.:31.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1311 kcal

Czas porzucić Speca

Piątek, 12 października 2012 · dodano: 31.10.2012 | Komentarze 0

Bo gdybym miała dżajka (dżajęta), ryłabym nimi w siedzenie. Przy każdej próbie ruszenia – np. ze świateł.
Tyle zostało z napędu.
Czas to najwyższy, bo za tydzień Harp, w związku z którym mam jaskrę analną. Czyli nie widzę na nim swojej dupy.

Wystarczy, że nie mam mocy, niech chociaż rower się sprawuje.

Wycieczka więc była w jedną stronę. Bo tylko do Airbike.

Przy okazji zrobiłam małe zakupy, odwiedziłam Wojtka, ale nie poplotkowaliśmy za wiele, bo gościł Andrzeja Piątka, więc pobrałam tylko fanty za piąte miejsce w dżeneralce Mazoviowej, na dekoracji której obecna nie byłam, bom się taplała w błocie Jury krak-czech i umówiłam się na niespieszny odbiór Speca. Żeby mieli chwilutkę należycie zająć się nim w serwisie.

Doprawdy.



Dane wyjazdu:
44.95 km 6.00 km teren
01:45 h 25.69 km/h:
Maks. pr.:43.20 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:106 m
Kalorie: 1999 kcal
Rower:

Dziś wymiękam

Środa, 10 października 2012 · dodano: 30.10.2012 | Komentarze 34

I zabieram się razem z Niewe oraz z Aniołże, które przed pójściem do przedszkola studiuje mapy zawodów na orientację.

Szuka punktów po kolei i skrupulatnie.

Szuka z rozmysłem i pilnie.

Na przykład zastanawiając się: „Po dziesięć jest dwanaście czy jedenaście… NIE JESTEM PEWNA”, co rozważa, kręcąc z atencją włosy swymi malutkimi palutkami.

Karci mnie, jak jej podpowiadam.

Opieprza, że „po dziesięć to jest jedenaście, bo przed trzynaście jest dwanaście, jak mogłaś nie wiedzieć EWECZKO??”

Nawet dziecko znajduje to, czego ja nie potrafię:D © CheEvara


Czemu zdecydowałam się zapakować rower do samochodu i startować dopiero z Bielan, nie bardzo pamiętam, być może był to brak mocy, a może to, że wiało wtedy jak na Kamczatce (info mam z pracy „Wiatry na Kamczatce, opracowanie zbiorowe pod red. Zbigniewa Wicherka, 2012).

Bez stetoskopu, prześwietleń, habilitacji i pomocy Buddy śmiało mogę stwierdzić śmierć napędu. No dobra, uprawnień mam na pewno dość, żeby zdiagnozować przedśmiertne rzężenie. Na pewno maczała w nim palce niedzielna orka w jurajskim błocie.

Klocki też wtedy wykończyłam, więc staram się przed każdymi światłami reagować na zasadzie „Jeden przystanek przed wysiadam”.
I ledwie temu jestem w stanie podołać, gdy jakiemuś szoszonowi przede mną, na Nowym Świecie WYLATA lampka. Zatrzymałam się, zgarnęłam, oddałam, bez okupu.

Po robocie mej mało brakowało, a bym przeprosiła się z ofertą Niewe zabrania się z nim do Domu Złego. Zaczęło lać. Ale mój szybki i fachowy LUK w niebiosa pozwolił uczynić wniosek, że PRZECIERA SIĘ i do domu dotarłam na własnych kołach.

Doznając spotkań z kutafonami wyjeżdżającymi z podporządkowanych i paczących tylko na samochody. Ośmiu takich wystarczy, żeby nienawistnie zechcieć wyciąć góry, zalać doły w ramach całkowitej likwidacji systemu będącej drogą do miłości.

W ogóle nie wspomnę o lemingach na Trakcie Królewskim, którzy nie chcą sobie obtłuc na wykopach swojego drogo spłacanego samochodu i napieprzają do końca MOIM pasem, myśląc, że uskoczę na trawę.

Kiedyś trafię na prawdziwego zjeba i tak skończy się moja irytacja.

Czy ja słusznie odnoszę wrażenie, że coraz wcześniej jest coraz ciemniej?


Dane wyjazdu:
13.70 km 10.00 km teren
00:41 h 20.05 km/h:
Maks. pr.:34.60 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

No żeby mnie nie sprawiało to radochy, to kurna!

Niedziela, 30 września 2012 · dodano: 25.10.2012 | Komentarze 6

Przybyłam z Istebnej.

Polazłam na rower. Ot, na taką krótką pojeżdżawę, żeby nie zapomnieć.

I nie dało się zapomnieć. Jak mnie plecy od wczoraj napindalają, tak dziś wczale a wczale nie było milej.

No bo jakby było miło, nie jechałabym tak ciotowatego dystansu.

W Kampinosie też piknie. Identyczne kolorki jak w górach.

Ale żebym ja przejechała tak mało i to wcale nie z powodu braku czasu! Muszę z tego powodu nadzwonić się na smutno.

Albo zapolować na nietoperze.

Fajnie się jeździ bez odczytu pulsu. Jakby mi ktoś pluszowe kajdanki zdjął:D


Dane wyjazdu:
15.52 km 0.00 km teren
00:50 h 18.62 km/h:
Maks. pr.:48.80 km/h
Temperatura:16.0
HR max:150 ( 76%)
HR avg:101 ( 51%)
Podjazdy:199 m
Kalorie: 491 kcal

Nie tak to miało wyglądać;)

Piątek, 28 września 2012 · dodano: 23.10.2012 | Komentarze 6

Nie tak TU. W Istebnej.
Bo ja miałam się wprowadzić na przykład. Wspólnie z Misiaczkami mieliśmy trochę pojeździć, a wyszło tak, że cała nasza trójca, mocno schędożona trasą (jazda samochodem tak mnie zamula, ale to TAK zamula, że nadaję się potem tylko do wzdychania, leżąc na SZEZLONGU) udała się na drzemkę.

Moja była mniej efektywna, bo telefon mi napierdalał, jakby niejasnym było, że JESTEM NA URLOPIE.

Jakeśmy zaspane zady podnieśli, było po 17-tej.

No to pojechaliśmy. Do czeskiego mostku i z powrotem. Trochę się wspinawszy (po asfalcie) i równie tyle zjeżdżawszy.

Na koniec podjechaliśmy zarejestrować nasze starty do biura i tyle nas widzieli na rowerach. Dystans oszałamiający. Więc;)


Dane wyjazdu:
43.66 km 9.10 km teren
01:54 h 22.98 km/h:
Maks. pr.:43.10 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (166%)
HR avg: (138%)
Podjazdy:140 m
Kalorie: 1401 kcal

Prze(po)twory

Środa, 26 września 2012 · dodano: 12.10.2012 | Komentarze 9

Znoooowu. Oram. Pode wiatr, dzięki czemu oszałamiające 26km/h to jest absolutny max, na jaki mnie stać. Nie posiadam tak zwanej melodii do jazdy i nawet... NAWET rozważam zawrotkę do domu i ponowną okupację łóżka. Ale mam do odbębnienia trening, świeci słońce i byłam namówiona z Panią Matką Niewiańską. Zatem mocna, stanowcza przewaga argumentów ZA.

Nie to jest jednak w tym dniu najistotniejsze. Nakupilim bowiem z Niewe mnóstwo darów de nejczer i na cały wieczór zniknęliśmy w garach.

O takich garach:

Najlepsze będą chyba ślywky z orzechamy! © CheEvara



Oznacza to, że z Bielan, gdzieśmy SPRAWUNKI (barrrdzo fajne słowo) czynili, wróciłam Z rowerem (w samochodzie), a nie rowerem.


Dane wyjazdu:
43.66 km 6.00 km teren
01:54 h 22.98 km/h:
Maks. pr.:43.70 km/h
Temperatura:18.0
HR max:166 ( 84%)
HR avg:138 ( 70%)
Podjazdy:141 m
Kalorie: 1401 kcal

A skoro mam treningowo wolne

Wtorek, 25 września 2012 · dodano: 10.10.2012 | Komentarze 4

Wychodzę przez bramę sąsiada (tylko nieliczni będą umieli odnaleźć w tym związek przyczynowo-skutkowy).

Jak już wyszłam, to pojechałam. Poniekąd do roboty, zahaczywszy o Włodarzewską i tamtejszy Universal Music. Niespiesznie, leniwie, bo mam wolne (i mogę wychodzić przez bramę sąsiada).

Mogę też zajechać po południu do Matki Pani, przetrząsnąć jej lodówkę, po czym ją zapełnić. Skoro mogę zaszaleć z bramą sąsiada, czemu nie powariować z lodówką?

A gdy już mi się wydawało, że tych szaleństw dość, że tak w życiu nie można sobie ważyć lekce, wymyśliło mi się, że a! Wrócę sobie samochodem z Panem Niewe.

Czemu, nie wiem:).


Dane wyjazdu:
46.23 km 7.00 km teren
02:05 h 22.19 km/h:
Maks. pr.:48.60 km/h
Temperatura:
HR max:176 ( 89%)
HR avg:146 ( 74%)
Podjazdy:154 m
Kalorie: 1437 kcal

Widziałam dziś trzech dżentelmenów w sandało-skarpetach!:)

Środa, 19 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 21

Dzisiaj mam parcie na sprinty, na trening, taki całkowity, pełen i kompletny mam parcie też mam, co z tego, skoro nie wchodzęże w strefęże.
Na tej fazie, tujowej takiej, przyspieszenia moje ulubione zrobiłam, ale między nimi nie wyCZymałam strefy drugiej.

Powieszę za jajca tych od wydolnościowych badań. Cały sezon hienie w DUPU!

A ponieważ ponadto nic ciekawego, będę pisać krót.


Dane wyjazdu:
45.84 km 9.00 km teren
01:57 h 23.51 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max:151 ( 77%)
HR avg:126 ( 64%)
Podjazdy: 80 m
Kalorie: 1235 kcal

Taki wyjazdowy pizdryk

Piątek, 14 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 0

Choć nie pada, do pracy nie jadę. Uderzam jedynie do Warszawy, gdzie mam parę rzeczy do ogarnięcia, odebrania i w sumie zamierzam na kałużach wczorajszych uwalić przemyty rano rower.

Trasa dostoliczna bardzo ładnie zrobiła mnie w ciula. W drodze powrotnej okazało się, skąd ta moja moc. Z wiatrem to i ocet za darmo, jak to mówią łysi Indianie w północnej Indianie.


Dane wyjazdu:
34.76 km 4.40 km teren
01:16 h 27.44 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max:174 ( 88%)
HR avg:142 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1044 kcal

Się wprowadziłam gdzie indziej, to i gdzie indziej się wprowadzam

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 19.09.2012 | Komentarze 0

A wprowadzam się w jutrzejszą Mazovię. A wprowadzam się w nią w okolicach Lypkowa lub też Stanisławowa. W sumie ładnie mi się to sypało, nawet całkiem, ale wszystko byłoby pięknie, gdyby kurwa nie te raty. I mistrzowie jednej długiej prostej.

W ramach tejże treningowej promocji zajechałam na Bródno, zobaczyć, jak smakują nowe ogórki Pani Matki. No powiem Wam, że zajebiście smakują. Może nie jest to najlepsza potreningowa pasza, ale jakby Friel wpadł do mojej Pani Matki na ogóra, to zaraz by zmienił wszystkie te swoje herezje makaronowe!