Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

całe goowno, a nie dystans;)

Dystans całkowity:10374.13 km (w terenie 1494.58 km; 14.41%)
Czas w ruchu:496:27
Średnia prędkość:20.84 km/h
Maksymalna prędkość:62.70 km/h
Suma podjazdów:22998 m
Maks. tętno maksymalne:189 (166 %)
Maks. tętno średnie:162 (138 %)
Suma kalorii:236662 kcal
Liczba aktywności:250
Średnio na aktywność:41.50 km i 1h 59m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
60.23 km 9.00 km teren
02:47 h 21.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max:162 ( 82%)
HR avg:132 ( 67%)
Podjazdy:144 m
Kalorie: 1931 kcal

Bez większych imprówmentsów

Środa, 12 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 5

Przynajmniej rano. Poza tym, że szlachetny mój zad podwiezion samochodem został – za sprawą taką, że nie mogłam się odkleić od łóżka. A że wyjęłam z pierwiastka dwa tangensy, wyszło mi, że pełnej trasy na kołach zrobić nie zdołam.

Acz przyznam, że jak Niewowy Aniołże, czyli owoc jego żywota przysmarował mię rano łańcuch, to zyskałam +6 do tempa.

Nie wiem tylko, z kim to dziecko jest w spisku, ale na pewno z kimś HJUDŻ, bo... jaka po robocie trafiła mnię ulewa, to pomyłujtie! Gdybym nie trzaskała trasy przez Sierkierki, to może i by udało mi się zmoknąć jedynie pod domem. Ale ja chciałam nabyć nieco wytrzymałości, no to nabyłam. Wody w majty, w skarpeciochy, wody pod paski garminowskie.

A że znajdowałam się na terenowej ście nad Wisłą, to dostawałam błotem w papę, zamieniając wytrzymałość w zadane na ten dzień sprinty.

Pomysł przebicia się na drugą stronę mostem Grota najmądrzejszy nie był, co dotarło do mnie, jak pełna zawartość pierwszej kałuży znalazła się na moim łbie chwilę po przejeździe tira. W przekonaniu tymże utwierdziły mnie trzy następne ciężarówki, dzięki którym byłam mokra doszczętnie – o ile mogłam być mokra jeszcze bardziej.

Stelepało mi kuper, odziałam się więc w lekko namokniętą, wiezioną w plecaku bluzę i z musu olałam regeneracyjne tempo zadane na przerwy między sprintami.

Prędzej SIEDNĘ do zamrażary, niż se poczłapię w tym deszczu w ciotowatym tempie.

Gdym była całe dwa kilometry od domu, padać przestało. Szkoorv

W kategorii osiąganych prędkości jestem MASTAH. Tym razem Garmin zaliczył mi 322 km/h. Idę na rekord.

A tymczasem popaczam w KRZYNKE, ile mam za to mandatów.

.

Dane wyjazdu:
58.70 km 10.00 km teren
02:39 h 22.15 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:148 ( 75%)
HR avg:125 ( 63%)
Podjazdy:128 m
Kalorie: 1786 kcal

Bardzo mi ta opcja pasuje

Wtorek, 11 września 2012 · dodano: 25.09.2012 | Komentarze 0

Ta dojazdu do pracy. Ta nowa. Nie spotykam na niej NIKOGUŚKO i tak mnie to jara, że choć dystansowo wychodzi mi to krócej, to jednak zostaniemy chyba żęmem i mążą. Czy coś w tę mańkię.

I bardzo jest też fajne, że można jeszcze na krótko, choć KLOŁTSY na długo mają już swoją grzędę w plecaku.

A tak właśnie w temacie niespotykania niemal nikogo na trasie mam sobie okolicznościowy song.




Jeszcze tylko wyciąć góry, zalać doły!;)

Znowu Garmę zlicza mi prędkość pociągów (91 km/h). Albo Cavendisha, który pewnie przejeżdżał też przez Radiowo i być może z tragarzami nawet.



Dane wyjazdu:
34.76 km 4.40 km teren
01:16 h 27.44 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max:174 ( 88%)
HR avg:142 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1044 kcal

Się wprowadziłam gdzie indziej, to i gdzie indziej się wprowadzam

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 19.09.2012 | Komentarze 0

A wprowadzam się w jutrzejszą Mazovię. A wprowadzam się w nią w okolicach Lypkowa lub też Stanisławowa. W sumie ładnie mi się to sypało, nawet całkiem, ale wszystko byłoby pięknie, gdyby kurwa nie te raty. I mistrzowie jednej długiej prostej.

W ramach tejże treningowej promocji zajechałam na Bródno, zobaczyć, jak smakują nowe ogórki Pani Matki. No powiem Wam, że zajebiście smakują. Może nie jest to najlepsza potreningowa pasza, ale jakby Friel wpadł do mojej Pani Matki na ogóra, to zaraz by zmienił wszystkie te swoje herezje makaronowe!


Dane wyjazdu:
50.59 km 6.00 km teren
01:53 h 26.86 km/h:
Maks. pr.:44.40 km/h
Temperatura:22.0
HR max:173 ( 88%)
HR avg:145 ( 73%)
Podjazdy:144 m
Kalorie: 1499 kcal

W sumie sprinty są fajne

Środa, 5 września 2012 · dodano: 19.09.2012 | Komentarze 11

Chociażby dlatego, że można w godzinę i dziesięć minut uszczelyć 36 kilometrów. Innych powodów dla tego, by udzielić temu treningowi mojej sympatii niestety nie znajduję.

Zwłaszcza że mam luzy na pedałże i wyrobione blokałże. Więc czasem mi noga z pedałże WYLATA.

Ale bardzo podoba mi się efekt wolnej głowy wywołany świadomością, że trening już ZDJEŁANY (i to tu, w Polszy!) i po pracy jestem wolna jak zielononóżka.

Co z tego, skoro nie najeżdżę się.
Do serwisu zatargałam wyścigówkę, głównie z uwagi na to, że od Izerskiej Wyrypy mam o kilka przełożeń za mało, no i te posrane hamulce wiecznie nie sztymujące ze mną.

Z Airbike na Dereniowej wydostałam się na Bielany metrem (co ci wszyscy ludzie tacy smutni, wracacie z pracy, kurna!), a potem podebrał mój zad do samochodu najlepszy Niewe na świecie!;)


Dane wyjazdu:
63.10 km 9.00 km teren
02:44 h 23.09 km/h:
Maks. pr.:38.30 km/h
Temperatura:20.0
HR max:167 ( 85%)
HR avg:133 ( 67%)
Podjazdy:154 m
Kalorie: 1841 kcal

Plany, plany, fajowa jazda!

Środa, 29 sierpnia 2012 · dodano: 18.09.2012 | Komentarze 13

A takeśmy mieli kampinosić z Niewe! I tu, i tam! I poprzez zaborowskie łąki. I przez różnokolorowe szlaki. Oho hoho!

Skończyło się na tym, że ja miejsce wyzysku człowieka, czyli stanowisko pracy opuściłam godnie, a zatem przed czasem po to, żebyśmy jednak nie pokampinosili.

Tyle pamiętam:)


Dane wyjazdu:
33.26 km 3.60 km teren
01:29 h 22.42 km/h:
Maks. pr.:37.70 km/h
Temperatura:21.0
HR max:165 ( 84%)
HR avg:133 ( 67%)
Podjazdy: m
Kalorie: 932 kcal

Dlaczego wczoraj nie jeździłam, nie wiem

Piątek, 24 sierpnia 2012 · dodano: 18.09.2012 | Komentarze 16

A może jeździłam, ale bez Garmęna?
A może z pieskiem?
Lub też może bez pieska?

A może nie jeździłam, bo głupio tak z dziurą zamiast gardła?

Tyle pytań...

Skromnie dziś kilometrażowo, bo taka jedna Violka, do której Wudżek Dżi-jaj-dżoł strzyka ze swoich ślinianek, a przynajmniej do jej zdjęcia, wzięła i wreszcie z sukcesem wyszukała sobie dżob, co należało uczcić.

Zatem ja po robocie porzuciłam rower na Bródnie, tamże czekała już w swojej cytrynie Vajola i pojechałyśmy do Domu Złego zniszczyć zdrowia nasze, ale z całkiem szlachetnej okazji;)


Dane wyjazdu:
43.01 km 15.00 km teren
03:07 h 13.80 km/h:
Maks. pr.:62.70 km/h
Temperatura:24.0
HR max:170 ( 86%)
HR avg:133 ( 67%)
Podjazdy:1370 m
Kalorie: 1972 kcal

To ja dodam treści więcej niż Niewe:) O tych Karkonoszach

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 30.08.2012 | Komentarze 18

Bo nawet pamiętam;) I śmiało mogę robić uzupełnienie do wpisu Niewe:)

Postanowilim wykorzystać instytucję długiego weekendu oraz to, że w sobotę zawierającą się w nim, dzieje się Izerska Wielka Wyrypa. Niewe jest maniakiem orientowym, ja ich dziewicą, tak więc mieliśmy to ostatnie zmieniać:D


Znowu zapakowani w samochód jak Cyganie wyruszylim przebyć te pińcet kilometrów dzielące nas od niejakiej Szklarskiej Poręby (węszę, że może mieć ona coś wspólnego z niejakim mtbxc;)), gdzie KTOŚ wymyślił, że będziem mieć bazę.

Jak już zajechaliśmy na miejsce i zobaczyliśmy, że tam są wszyscy ci, którzy normalnie są nad Zegrzem, w Auchan i na Krupówkach, spierdoliliśmy stamtąd oby rychło.

Nie znoszę kuźwa tłumów. I tych wszystkich wpierdalających na ulicy na zmianę: lody, watę cukrową, kebab, zapiekanki, chodzących bez celu, snujących się jak bezmyślne jełopy, które nie myślą o niczym.

Zapragnęliśmy stamtąd zwiać CZYM DUCH!

Wystarczyło przejechać granicę i nadłożyć 12 kilometrów, żeby znaleźć się nie tylko w piwnym raju (acz to okaże się wielce istotne i kuszące), ale też w raju rowerowym. W Harrachovie bowiem.

Dodatkową atrakcją był brak tłumów, jak i domostwa pozbawione ogrodzeń. Urzekało mnię to. I – choć na szczęście nie musimy się z tym liczyć, bo jesteśmy obrzydliwie bogaci – jak nam pewna pani w Szklarskiej zakrzyknęła za nockę dwie paki, obraziliśmy się śmiertelnie ze skutkiem korzystym, gdyż z kolei przemiła harrachovianka, do której trafiliśmy w ciemno, zaśpiewała nam całe 6 dyszek, zatem pozostałe 140 złotych mogliśmy przepuścić na alkohol.


A ten sprawił (w miejscowym browarze, czyli świeżyzna!), że dzień, w którym przybylim w góry, ostał się nierowerowym;)

Zresztą. To była całkiem zdrowa aklimatyzacja, wszystko na świeżym powietrzu!;)

Ale następnego dnia już było rowerowo. Miałam wyCZymywać wyCZymałość, co pod górę mogło być całkiem niełatwe. Ale kto przed się nie bierze takich wyzwań, ten torba!

Wyruszylim zatem zaliczyć sobie czeskie cyklotrasy, żeby potem wieczorem móc spokojnie wtranżolić wyprażany syr;)

Jak tylko wjechaliśmy na te ich szlaki, tośmy żałośnie załkali. Kurwa, nooooo! Uprzątnięte, czyste, ładne, oznakowane. Ubodzy krewni, my, Polaczki jesteśmy. Serio. Niestety, serio.

No to lecę fotami. Czyli idę na łatwość.

Nie wiem, jaką walutą ci ludzie nawozili ogród przy chacie, w kórej dostąpiliśmy noclegu, ale wyglądał zjawiskowo. Nie wiem też, ile czasu ci ludzie mają do dbania o każdy roślinny pizdryk, ale obstawiam, że mieli go całkiem w pytkę.

Można mieszkać fajnie, gdzie strymuk płynie z wolna?;) © CheEvara


I tak! Ma być STRYMUK!


Jak już się ponapawaliśmy i widokiem z okna (foto u Niewe), i brakiem ogrodzeń, i kocurami, pojechaliśmy JEŹDZIĆ.


Heja ho! Jedziem po ZUO!;) © CheEvara


Na powyższym zdjęciu jadę na przykład ja:).


A na poniższym jedzie na przykład Niewe:)

I wcale a wcale nie pozuje!;) © CheEvara


I znowu ja, żeby nie było, że jadę tyle samo. Jadę WIENCY!;):

To jest w innym miejscu! Naprawdę się przemieszczamy! © CheEvara


Minę mam taką, bo zobaczyłam, jak podjazdy pokonują dzieciaki (zjazdy zresztą też). To się nazywa robić nogę od szczeniaka!;)

I tak sobie oraliśmy (Orane, panie Konery!) pod górkę i pomykaliśmy w dół. I orka w górkę, a potem nieorka w dół. Fajna sprawa.
Jakeśmy zdobyli fajną przełęcz i ustalili, że trzeba by jakoś zaraz zjeżdżać, bo i chłodem po rajstopach ciągnie, i głód nas lekki dosięga, natrafiliśmy na budkę, w którym kopcący faję Czech ratował życie Holbą (ryzi pivo z hor!). Trzęsło nas, zapowiadało się, że cieplej już nie będzie i napytamy se biedy zjeżdżając tacy wychłodzeni siedzeniem przy piwku do Harrachova. Ale legenda jest legenda, obowiązkiem jest jej sprostać:

Na koniec zaspokajamy nasze potrzeby życiowe © CheEvara


W temacie naszego dosięgającego nas głodu próbowałam coś zdziałać, ale niestety zanosiło się, że będziem musieli wpitalać jednak ten SYR. Jak małpa kit.

Ja jeszcze walczę o jakieś jedzenie, ale obiad słabo reaguje na kicianie © CheEvara


Głupi TOT myślał, że chcę go pogłaskać. Nie po to wożę ze sobą dwie pajdy chliba, żeby potem nie przełożyć tego kotem, nieprawdaż.


I zjechaliśmy po tym wszystkim w dół. Dystans może nie szałowy, ale nałapaliśmy przewyższeń, pojeździliśmy, nawodniliśmy nasze boskie organizmy, wszystko po to, żeby jutro, czyli przed sobotą zrobić sobie całodniowy regen, a w sobotę zniszczyć rywali na Wyrypie. O.


Dane wyjazdu:
39.79 km 4.40 km teren
01:41 h 23.64 km/h:
Maks. pr.:36.50 km/h
Temperatura:23.0
HR max:162 ( 82%)
HR avg:136 ( 69%)
Podjazdy:135 m
Kalorie: 1311 kcal

Co ja se wyobrażałam, to ne wem

Wtorek, 14 sierpnia 2012 · dodano: 30.08.2012 | Komentarze 1

Się mię zaś wydawało, że jakem zmieniła miejsce zamięszkania, to teraz będę tłuc te kilometry bez litości. Po ryju, po nerach, bez opamiętania tłuc.

A póki co to jak nie przestoje weekendowe w jeżdżeniu, to jakieś takie li jedynie pizdryki kilometrażowe. Aż żal wpis robić;).



Dane wyjazdu:
47.21 km 6.20 km teren
02:06 h 22.48 km/h:
Maks. pr.:50.10 km/h
Temperatura:
HR max:155 ( 79%)
HR avg:126 ( 56%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1594 kcal

Aaaaaaby porzucić rower!

Piątek, 10 sierpnia 2012 · dodano: 30.08.2012 | Komentarze 0

Wybyłam z rańca do robo wariantem bielańskim, czyli dystansowo najdłuższym, bo wiedziałam, że dziś to ja się nie najeżdżę. Się miałam utowarzyszać z nierowerową Wiolką i to na zakupach, na szczęście spożywczych, więc i ja musiałam rower odstawić.
W związku z tem nawet pięć dyszek mi nie wstuknęło się TUDEJ, czyli żal i nędza oraz rympał.


W kolanach mi CZESZCZY jakby galeon walczył se tam ze szkwałem.


Dane wyjazdu:
63.29 km 7.30 km teren
02:39 h 23.88 km/h:
Maks. pr.:53.30 km/h
Temperatura:23.0
HR max:156 ( 79%)
HR avg:129 ( 65%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: 1846 kcal

A dziś wariant taki, żeby jechać jedną opcją...

Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 29.08.2012 | Komentarze 0

... a wracać drugą.
A że opcjów jak mrówków, to tym razem tylko Lipków miałam wspólny stykiem dla trasy do i trasy z pracy.

Nie nudziwszy się zatem.

Trudno i HADKO, żebym pamiętała, co kręciłam trzy tygodnie temu. Więc odpierdaczam wpis i o.

Także ten.