Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
59.80 km 2.68 km teren
02:39 h 22.57 km/h:
Maks. pr.:46.50 km/h
Temperatura:4.0
HR max:165 ( 85%)
HR avg:133 ( 69%)
Podjazdy: 23 m
Kalorie: 943 kcal

A jednak sektor numero uno, po hiszpańsku el primer sector albo la primera rama

Środa, 23 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 28

Cyklopedia na Mazovii wzięła i się zaktualizowała i okazuje się, że jednak zima jakoś tam ma się do lata i w Otwocku startuję z sektora pierwyjego, co niezbyt mi leży, a już na pewno niezbyt mi to stoi, a może nawet przystoi.
Ten pierwszy sektor albowiem.
Pewnie teraz na BS nastapiło rozejście się gwałtownych fal niedowierzania: CheEvara z pierwszego sektora? Chyba nie TA CheEvara? Chyba nie z TEGO pierwszego sektora??

A JEDNAK.

Anyway nie konweniuje mi to o tyle, że jestem osobą bardzo współczulną, której dużo rzeczy się udziela. Ignorujesz mnie? Odpłacę Ci się tym samym do kwadratu. Wkierwiasz mnie? Ooooo, ja już umiem zadbać o to, żeby Ci się włos na głowie i mymłonie zjeżył ze złości adresowanej do mnie. Tak mam. Dlatego też nie chcę, aby pierwszosektorowy pierdolec we mnie wstąpił, bo to oznacza niezdrowe przetworzenie naturalnych agresywnych skłonności na akty bezsensownej przemocy. A po co?
Wszak ja lubię radość, uśmiech, odtańczenie tańca słońca, zaśpiewanie kumbaya, przyniesienie ciasta i pozytywnego humoru.

Ale nad podaniem do orgów o przesunięcie do dwójki jeszcze myślę.


Wieje, Robaczki tak, jakby dziś ktoś na górze dostał misję urwania łba. Na przykład jakiejś niewinnej bajkerce ze stolicy. Trochę czuję się jak ofiara.


Na dziewiętnastu spotkanych porą wieczorową rowerzystów trzynastu nie miało świateł. No nic tylko sieknąć z plaskacza w potylicę. Bemzózgie yeti. Chwilami żałuję, że aby poruszać się po mieście na rowerze nie trzeba ukończyć jakiegoś kursu czy napisać pracy licencjackiej na temat na przykład konstruktywnego używania dyni, a nie tylko do założenia lanserskiej czapki z haczykiem.

A już najbardziej rozczula mnie BAJKER przez duże Be, przez duże A, przez duże J, przez duże K oraz przez równie duże E i Ry) na lansiarskim Bajku (przez duże Be), który ma wszystko: tarcze, 180 mm skoku, braina, mikser, udar i betoniarkę i jakość HD – czyli rower nie za półtora kafla, a za kafli siedem i pół. A jakby dla zachowania równowagi w przyrodzie oraz zdrowego w niej kontrastu wyposażenie BAJKERA (przez duże Be, przez duże A, przez duże J, przez duże K oraz przed równie duże E i Ry) wręcz bije skromnością. Bo ani jebanego kasku, ani choćby bieda-odblasku. Naprawdę dziwię się policji, bo jak dotąd nie widziałam, żeby zatrzymali takiego księcia ciemności. Sama nie miałabym litości i wypisywała druczek za druczkiem.

To może muzyczkę pod ten dywersyjny nastrój?



Guano Apes dlatego, że wydali nową (niestety kupiastą) płytę, w wakacje zagrają trzy koncerty w Polsce i też dlatego, że to jest jedyny rockowy zespół, w którym toleruję kobietę na wokalu. Fachowo drze swoje mouth;)


Komentarze
kantele
| 11:54 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Damian mógł mnie poholować ale postanowił "nie kibicować" ;)
CheEvara
| 09:58 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj A wyobraź sobie, że ja wczoraj holowałam (przez ostatnie 4 km) znajomego z Mazovii. I to wyszło całkiem spontanicznie, bo przed tunelem Wisłostrady peleton zatrzymał mnie jadącą do MPK i musiałam przeczekać, żeby dostać się na drugą stronę. No i ktoś tam japę na mnie rozdarł z tłumu;) Pewnie gdybyśmy się kojarzyły z widzenia, bym i Ciebie doholowała;)
Na zakwasy sauna jest miodzio!
kantele
| 09:54 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Nawet nie jest tak strasznie, myślałam, że nie będę mogła łazić, a tu wot, nawet na rowerku do pracy pomknęłam całkiem bezboleśnie :) Przy chodzeniu mam lekkie problemy, "zawiasy" mnie bolą ;) Ale nie jest tragicznie. Jeszcze się okaże jutro bo najgorsze zakwasy to zawsze mam dwa dni po.
CheEvara
| 09:15 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Ty kantele lepiej przyznaj się, czy żyjesz po wczoraj:)
kantele
| 06:51 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Oł jez, świetny kawałek, uwielbiam go :)
Gratulacje sektora :) Współczuję towarzystwa ;) Mam na myśli to, że wszyscy będą strasznie cisnąć, nie nawiązuję w żaden sposób do charakterów :)
No... gdyby Damian startował to bym nie współczuła tak bardzo, ale nie startuje więc współczuję ;)
Z tym BenGayem to uważaj, bo jeszcze się przepoczwarzysz w facia...
CheEvara
| 14:03 piątek, 25 marca 2011 | linkuj josip, ja bym izobronik wykorzystała, jak najbardziej w negołszijejeszyn - zaakcentowałabym, że nienaruszone, że praworządny ze mnie obywatel, że sportowiec, że to dla chorej na nerki suczki wiozę!:D
P.S. ¡Gracias!;)
josip
| 13:56 piątek, 25 marca 2011 | linkuj Enhorabuena campeona:-)!
Ja wczoraj też niestety byłem księciem ciemności (przynajmniej od frontu) bo mi bateria w czołówce wzięła i padła gdym powracał z basketu. Na wsli sluczaj wiozłem ją jednak na łbie, na wypadek pogawędek z policmajstrami. Z drugiej strony, 0,66 Żubra (zamknięte oczywiście) w koszyku niekoniecznie by pomogło w negocjacjach, he he.
CheEvara
| 10:17 piątek, 25 marca 2011 | linkuj DMK77, mam wrażenie, że czy będziesz startował z dziesiątego, czy z drugiego, czy z pierwszego i tak pewnie w końcu będę musiała Cię przepuścić na trasie:D Może jedź mega, co?:))
CheEvara
| 19:56 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Damian, tu akurat sporo uprościłam i mnóstwo określeń jest do przeczytania z przymrużeniem oka;). Ale faktem jest, że klimat w jedynce jest inny niż w tych dalszych. No w niedzielę nie czułam się w niej nawet jak na jednej trzeciej pikniku:D
P.S. Czyli dajesz mi fory?? :)
CheEvara
| 17:16 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Niewe, no Gossip bardzo mi leży, tyle, że nie grają rocka.
Za to, jaką lachę Beth Ditto kładzie na wszelkie starania głupich dupeczek, by móc ważyć się na wadze dla owoców w dyskoncie, ma laska u mnie rispekt i butelkę ostatniego Radegasta bym jej nawet oddała:D
Niewe
| 16:53 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj A Gossip? Nie pasuje ci ta kapela? Babka też się zacnie wydziera i do tego jest słusznej postury :)
To tak trochę dla odmiany od flejma o kaskach :)
Hipek
| 16:43 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Inna sprawa, że lubię łapać za słowa (w końcu moja praca polega na szukaniu dziury w całym) i czepiać się pierdół. ;-)

A "bezpieczny" od "bezpieczniejszego" dzieli naprawdę wiele, w kontekście znaczenia i mocy słowa :D
CheEvara
| 16:41 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj A ja tu kurfa pianę utaczam!!! :D:D
Hipek
| 16:39 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Nie generuję problemów, po prostu staram się jakoś spędzić ostatnie 22 minuty pracy :)
CheEvara
| 16:38 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Ale po co Ci czytać forum o kaskach? Byle helmet Speca, Meta, czy choćby Bella albo Kellysa nie wychodzi spod małych chińskich rączek bez atestu.
Czytanie opinii o kaskach to dla mnie takie samo marnowanie czasu jak dyskusja na temat proszku do pieczenia Oetkera a proszku do pieczenia Delecty. Jak to mówią sprzedawcy klientom stojącym przed wyborem: sajgonek czy gon bao - to jeden pies.
No i nie przedłużając - mnie dokładnie w kłykieć gila, czy jestem w kasku bezpieczna, czy bezpieczniejsza, dla mnie liczy się to, że jak walnę łbem w cokolwiek, to uszkodzę kask, a nie czaszkę.
Niepotrzebnie generujesz problemy.
Hipek
| 16:16 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj CheEvara, które uznałaś za wymówkę?
Jeśli to z kupowaniem kasku, to śpieszę poinformować, że wszedłem kiedyś na jakieś forum, a wyszedłem głupszy niż wszedłem, bo z tego wszystkiego wyszło, że ma to dopiero sens, gdy kask kosztuje mniej więcej tyle, ile kosztował mój rower. Trochę to z przymrużeniem oka piszę, ale przesłanie było takie, że pierwszy z brzegu kask kupiony w Lidlu czy Decathlonie to z założenia zły wybór.

Jeśli zaś pijesz do tego z byciem bezpiecznym w kasku, to dla mnie sens ma dopiero zdanie "mam kask, jestem bezpieczniejszy", a nie "bezpieczny". Z opinii publicznej (przynajmniej w moim otoczeniu) wyciągnąłem takie zdanie, że rowerzysta bez kasku ma szczęście, że żyje, a w kasku to można na czołówki z TIRami i Golfami się pchać i wygrywać!
CheEvara
| 16:06 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Wybacz hipek99, ale dla mnie nie ma żadnego EKSKJUZA dla niejeżdżenia w kasku, a Twoja wymówka to już totalnie załamuje ręce. Myślę, że pitolisz i tyle, tym bardziej, że każdy kask powyżej stówy spełni swoje zadanie sumiennie. Ja jeżdżę w Kellysie za 60 dych i choćby przy okazji ostatniego dzwona z pizdą w samochodzie przydał się bardzo i nawet nie pękł.

Pompka w szprychy uszkodzi rower, a od takich działań jestem daleko:P. Wolę solidnie pieprznąć po łapach. Będę się tego trzymać, o!:D
Hipek
| 16:00 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Ja ani nie bojkotuję, ani się nie lansuję, ani inne tam. Po prostu nie chce mi się kupra ruszyć i kupić kasku, bo na razie jestem na etapie szukania nowego roweru (nie dla siebie). Jak siebie znam, to pewnie wziąłbym pierwszy lepszy z jakiegoś Decathlonu, ale z drugiej strony - można dołożyć pięć dych i mieć atest, z trzeciej strony, trzeba przeczytać, czy taki atest, prócz sięgania do mojej kieszeni coś daje, z czwartej strony... A z dziesiątej strony lubię dopytywać, bo do mnie tłumaczenie "mam kask, jestem bezpieczny" trafia tak samo jak "mam poduszkę powietrzną, mogę jechać 200km/h nawalony jak messerschmitt".

Ja zamiast pompki po łapach (która to może zostać w Twoim przypadku źle zinterpretowana - jako końskie zaloty, w ostateczności), stosowałbym pradawną metodę, którą ojciec mój kiedyś na wsi praktykował, a której mnie nauczył. Zwie się ona "pompka w szprychy" ;)
CheEvara
| 15:51 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Kask nie jest otagowany w kodeksie jako ''zasrany obowiązek'';). Póki co, przynajmniej. A oświetlenie jest i z tym prikazem nie powinno się polemizować.
Za to powinno walić się pompką po łapach [strasznie przywiązałam się do tego mojego pomysłu, chyba z raz spróbuję].
Co do kasku, to wiesz hipek99, Twoja brocha, Twój interes, czy też Twoja głowa. Jak mnie piz*nął taksówkarz tak, że wylądowałam na krawężniku łbem, który trzeba było łatać, odechciało się bojkotów, lansów i pierniczenia o wygodzie, o zasadności i o statystykach. I nic teraz nie poradzę na to, że ktoś na rowerze bez kasku wygląda dla mnie niepoważnie. Kiwam z politowaniem głową i jadę dalej.
Hipek
| 15:42 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Mnie już bardziej rozśmiesza komandos w kasku, na wypasionym rowerze, ale mykający w chmurze cienia. Albowiem ten biedny kask go na pewno uratuje, gdy mu ktoś maskę pod brzuch wsadzi.

A sam też bez "jebanego kasku" jeżdżę. O. :)
CheEvara
| 15:25 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Nie wiem, czy Ci się to theli opłaci, bo za kopirajty faktury wystawiam:D
Co do tego pierwszego sektora, to myślę, że jak przebrnę w weekend przez ''Psy'', ''Rambo'' oraz ''Przygody Rumcajsa w żacholeckim lesie'', to będziemy mogli mówić o tym, że misja metamorfoza accomplished:D
theli
| 15:11 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Che: zmienię chyba stronę startową z pudelka na Twój blog - teksty masz bossskie ;)
Co do 1 sektora to już tam chyba pasujesz - nogi przecież golisz na glans (a jeśli nie to czas zacząć!). Pozostaje jeszcze zakup Ben-geja i nauka paru okrzyków bojowych :D
CheEvara
| 13:54 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj surf, mnie już nie wkurza to zjawisko, mnie to przeraża. Niech połowa z tych głąbów ma też prawo jazdy na samochód i jeździ samochodem tak jak rowerem. Może nie tyle bez świateł, ale na przykład bez wrzucania kierunkowskazów. O czym taki faflun myśli, idąc wieczorem na rower to nie jestem sobie w mocy wyobrazić.
surf-removed
| 13:50 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Bo to jest tak jeżdżac po ciemku, musisz postawic w stan najwyższej czujności wszystkie zmysły, żadnych słuchawek w uszach !. Wtedy zobaczysz wyłaniającego się z czeluści nocnych księcia ciemności, a może nawet go najpierw usłuszysz. jak wiesz jeżdżę w nocy, i to co opisujesz to niestety smutna rzeczywistość.
CheEvara
| 13:24 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj Myślę o giga, choć jeśli to będą trasy przeprawowe, a nie maratonowe, jak w ubiegłą niedzielę, to nie wiem sama. Miałam chwile, kiedy myślałam sobie ''i ja niby jestem pancerna??''
Szczerze mówiąc, to ja się jakoś specjalnie nie oszukuję i na wynik parła nie będę, właśnie dlatego, że śmieszą mnie ci z sektora pierwszego z tymi swoimi hard-fakin-brutal groźnymi minami:)
Muszę spróbować tego bengaya przed Otwockiem, może się przepoczwarzę i nie trzeba będzie podań do organizatorów:D
klosiu
| 13:16 czwartek, 24 marca 2011 | linkuj A jakie dystanse bedziesz pokonywac w Mazovii? Pewnie gigantyczne? ;)))
Dla wyniku chyba lepiej stac w pierwszym sektorze, i tak szybko poleca do przodu, bo nie oszukujmy sie, kobiety sa slabsze (ale tylko troszeczke! :))), a ty bedziesz miala wiecej okazji na zalapanie sie na jakis wyprzedzajacy pociag na odpowiadajacym Tobie poziomie.
Ale moze faktycznie po dwoch wyscigach staniesz sie wychudzona agresywna baba, smarujaca sie bengayem, lykajaca jakies tablety i draca ryja "z drogi kurrrwa!" na kazdego wolniejszego? :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa monci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]