Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
72.32 km 19.57 km teren
03:21 h 21.59 km/h:
Maks. pr.:45.50 km/h
Temperatura:17.0
HR max:172 ( 89%)
HR avg:140 ( 72%)
Podjazdy: 77 m
Kalorie: 1266 kcal

Na niedzielę misz masz

Niedziela, 24 kwietnia 2011 · dodano: 28.04.2011 | Komentarze 34

Czy napierdalanie dzwonów kościelnych przed szóstą rano można podpiąć pod stalking, czy pod naruszenie ciszy nocnej, czy może pod pogwałcenie praw moich zaspanych bębenków? Na tej Niewiańskiej wiosce pewnie zaliczają się te trzy rzeczy naraz.

Małe przerażenie mnie dopadło, jak z rana zliczyłam kapsle walające się po kuchni Niewe, a że jeszcze z lekka byłam nieważka, to i w oczach mi się te kapsle czwórzyły (od dwóch jest dwoić, od trzech – troić, a od czterech i dalej?? Nie mówcie, że już multiplikować!), to i stres mi się zwielokrotnił. Liczba opróżnionych opakowań po Monte nakazała się uśmiechnąć i powtórzyć to, co żem już rzekła: co za debile:D

Zmyłam się w swoją stronę o ryku koguta, szczekaniu szynszyli i pianiu siekieradki, bo we Warszawie moja Pani Mama, czyli prywatna mać kumpeli (od której zimą pożyczyłam Wheelera) zapraszała na śniadanie świąteczne. No takie święta to lubię: pojechać na rowerze po coś, co ktoś już w całości zrobił. W sumie jakbym pojechała na swoje Podkarpacie na święta, to by wypadło tak samo, a miałam taki plan – pociąć kolarzówą na Rzeszów i, gdyby nie robota oraz lekutki brak zaufania dla naszych mistrzów bolidów marki polonez czy spimpowany golf trójka, pewnie ruszyłabym. Tyle że na czas okołoświąteczny nie planowałam sobie śmierci pod kołami zapierdalającego busa. Testament nie gotowy.

Trasę do Warszawki miałam pod wiatr. I tylko naparzające słońce uchroniło mnie przed zabluzganiem się na cacy.

U Karoliny owiniętej dookoła opatrunkiem, bo złamała sobie na rolkach łopatkę (:D:D:D) zjadłam niewiele, no bo... śledzi nie było, Monte nie było:D Była kawa, ale bez rumu.
Wyprowadziłyśmy jej sierściuchy na Pole Mokotowskie, nad którymi zebrały się czarne chmury i ja oraz moje lekkie skacowanie uznaliśmy wespół, że napylam do domu. A tam umarłam sobie pod pledem (co to jest kuźwa za słowo PLED???) na dwie godziny. Było to umieranie nieefektywne, bo pod moim oknem bawiła się kamieniczna bachornia i nie poważała w żadnym stopniu mojego stanu.

To wstałam i udałam się na bajerkę na fulliku. W Lesie Bielańskim jest parę miejscówek do podbicia Specucha, o kilku efektownych schodach do zjazdów nawet nie pisnę. Tak jak te muchi, które zeżarłam, jadąc z rozdziawioną dzięki pełnemu tłumieniu paszczą.

A jak on się swoim KULOREM odcina od otoczenia!
Fullik w Lesie Bielańskim © CheEvara



Ale wracałam w taki deszcz, że ja pierdylę. NIE LUBIĘ TO.

Chociaż późniejsze mycie roweru było takie przyjemnie odmóżdżające, że jakby mi podstawić las krzyż… tfu! Las rowerów, to bym ogarnęła.
Kategoria >50 km



Komentarze
CheEvara
| 10:39 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Poproszę o profesjonalną prezentację w PP:D:D:D
Niewe
| 10:36 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Opowiem Ci przy kawie :P
CheEvara
| 10:06 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Nie no panowie, opowiadajcie, bardzo jestem ciekawa waszych wzajemnych relacji :P:P
Niewe
| 09:46 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Przeca ci już z grubsza rok temu proponowałem.
Teraz to przepadło. :)
obcy17
| 09:32 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Niewe?? Jak tak wszystko robisz za wszystkich to może i ja z tobołkiem przyjadę?
CheEvara
| 09:28 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj No i właśnie dlatego, Niewe, łaskawie zgodziłam się przyjąć Twoje oświadczyny, bardzo mi odpowiadasz światopoglądowo :D:D:D:D
Hipek
| 09:27 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Proszę mi tu z piwnymi aluzjami dać spokój. Dziś wieczorem jadę w trasę, a jutro robię za kierowcę/tragarza, więc piwka napiję się dopiero w sobotę wieczorem. Szanujcie ludzi na głodzie!!!
Niewe
| 09:23 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Przepraszam, że się wtrącę, ale u mnie nawet tuje pasą się na Kasztelanie.
Wypraszam sobie jakąś tam gnojówkę ;)
CheEvara
| 09:17 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj To ja może odpowiem Ci skeczem i zapamiętaj sobie, gdzie jest miejsce mężczyzny:
http://www.youtube.com/watch?v=Qiil4sLeZQc&feature=related
:P:P:P
obcy17
| 09:14 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj wiesz że z racji mniejszych stóp kobieta może podejść bliżej zmywaka??? Może też rozpocząć naukę programowania........pralki. :)
CheEvara
| 09:10 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj :D:D:D
Raczej mam inną wizję, wiesz obcy17? Już zapoznałam się z jednym tarasowym leżaczkiem, na którym widzę się z książeczką, podczas gdy czekam, aż Niewe poda mi wreszcie tę cholerną kawę, którą mi obiecuje i obiecuje:D:D:D

Zresztą, co Niewe se [posadził, niech se sam podlewa, ja co najwyżej mogę pozostać w atmosferze pracy :D
obcy17
| 09:06 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj bez wiadra metalowego oporządzić obejścia się ni jak nie da :)
Będziesz Ty jeszcze Tuje u Niewe gnojówką podlewać :))))
CheEvara
| 09:04 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Nie no, jadąc na rowerze, czuję, że jadę na zajebistym rowerze:D:D:D
Hipek
| 09:02 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Czyli jadąc na rowerze wewnętrznie czujesz, jakbyś jechała karetą?
CheEvara
| 08:58 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj A ja z wiochy, ale nie przeszkadzało mi to odnaleźć w sobie arystokratę wewnętrznego :D:D
Hipek
| 08:56 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Wzuj/zezuj to owszem. A może i te meszty gdzieś u rodziny na wsi słyszałem... Ja chłopak z miasta, ale z wiejskimi korzeniami.
CheEvara
| 08:51 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj hipek99, a ''WZUJ/ZEZUJ MESZTY?'' :D:D:D
Hipek
| 08:48 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Tego słowa akurat nie słyszałem :)
CheEvara
| 08:47 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Pięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęękne:))))))))
Niewe
| 08:46 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Tak mi się z tymi dzwonami skojarzyło:
http://www.chip.pl/galerie/reportaz/pamieci-ram/marek-raczkowski?i:int=80267
:D
CheEvara
| 08:41 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj obcy17, nie lubię z metalowego wiadra, bo piwo dostaje strasznego posmaku :P

hipek99, wydaje mi się, że jednak MESZTY byłoby najlepszym słowem :D
Hipek
| 06:36 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Czyli jednak 56 kilometrów robi różnicę. :)
obcy17
| 05:53 piątek, 29 kwietnia 2011 | linkuj Stary!! Dla babo-chlora tylko waciak, chodaki i metalowe wiaderko......
CheEvara
| 22:02 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj Tego nie znamB-)
Ja ze wsi czlowieku jestem:-D Pantofle dla mnie to raczej element auturazu kosciolowego:-D
Hipek
| 22:00 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj A jak się jest już w domu, to pewnie trzeba założyć pantofle :D
CheEvara
| 21:42 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj Kurna, hipek, wreszcie poczulam sie jak w domu!!!;-);-);-);-)
CheEvara
| 21:34 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj A przeciez tradycja to jest cos ekstra;-)
Ja nie lubie dzwonow, glownie dlatego, ze uaktywniaja sie o tej godzinie, kiedy ja wlasnie usiluje zasnac;-)
Hipek
| 21:33 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj Z Rudnika też ludzi znam :) Podkarpacie to Podkarpacie, dobrze wiedzieć, że jesteś od nas :)
Wychodzisz na pole a na święta jesz placki? :D
surf-removed
| 21:28 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj Ja tam lubię, jak proboszcz zadzwoni, przynajmniej oczu nie trzeba otwierać, żeby wiedzieć która godzina. Nie tak dawno, w Józefosławiu rozgorzała dyskusja na forum czy kosciół ma walić dzwonami czy nie, i tak jedni mówią, że to zakłócanie ciszy, inni, że tradycja :)
CheEvara
| 21:22 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj Raczej z wiochy zwanej Rudnikiem nad Sanem, ale to wlasnie do Rzeszowa jezdze ozrec sie jak swinia i opic sie jak bak;-)
Hipek
| 21:19 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj "Swoje Podkarpacie"?! Już mi meldować, skąd szanowna pani pochodzi! Rzeszów?
CheEvara
| 20:01 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj Viatrak, no cos w tym jest. Na fullu zwlaszcza:-D

Niewe, to ja wypilam TYLKO siedem piw u Ciebie?? Forma mi poleciala w dol przez te maratony, kurna:-D
Niewe
| 19:06 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj Wychodzi, że trzasnęłaś jakieś 1 kilo za każdy naliczony rano kapsel :D
Szacun. Ja cały dzień kręciłem się jak robotnik opłacany za godzinę. Czyli markowałem robotę ;)
viatrak
| 18:47 czwartek, 28 kwietnia 2011 | linkuj noooooooooooo, jak jedziesz z rozdziawioną paszczą to stawiasz większy opór i średnia spada.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa oscsi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]