Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
77.28 km 67.64 km teren
03:08 h 24.66 km/h:
Maks. pr.:57.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max:188 ( 97%)
HR avg:167 ( 86%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1839 kcal

To nie był kurna mój dzień, czyli Mazovia w Rawie

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 14.06.2011 | Komentarze 65

Ja to jednak jestem leszcz bagienny. Wystarczy, że się nie wyśpię i już mi nic nie idzie, ledwie trzymam się koła mojego dyrka sportowego, płuca wplątują mi się w szpryszki (z czerwonymi nyplami, a nawet nyplyma) i jeszcze przed rozjazdem fitowców mam chęć skosić najbliższe drzewo i wrócić na noszach na metę. A raczej w tym przypadku na start.

Pretensje mogę mieć wyłącznie do siebie, bo sama to ciasto wymyśliłam:D Sama też uparcie chichrałam się z ekipą trójmiejską, zamiast profesjonalnie zamknąć ócz, paszcz i spać.

Na dodatek rano, zamiast zeżreć również profesjonalne śniadanie, nawtranżalałam się tego ciasta i całą moją formę szczelił uj i to trzy razy. Z półobrotu z podwójnym tulupem.

Totalna amatorka.

Gdybym Wam napisała, jak zachowuje się rano człowiek, który staje na podium obok Radka Rękawka, to byście obsmarkali się ze śmiechu. Maciek Zielonka, gwiazda Naftokoru, wyczołguje się ze śpiwora metodą wylęgu gąsienicowego, przechadza się po mieszkaniu odziany w tenże śpiwór, przy czym wygląda jak Buka, postrach Muminków oraz w tymże śpiworze robi przewrót w tył, czyli tak zwany FIKOŁEK. Zabrakło mi jeszcze wymyku i odmyku na drążku, ale myślę, że wszystko w swoim czasie. Ja rano – mimo ścisku żołądka, czyli klasycznego przedstartowego meganerwa – obśmiałam się jak głupek przy stoisku z serami w Ołszą. Nagrałam filmik, ale uznałam, że skompromituję Maćka dopiero wtedy, jak mi się narazi.

Obawiam się, że nigdy tego filmiku nie zobaczycie;).

Tak rodzą się gwiazdy Naftokoru. Przez wyklucie;) © CheEvara



Człowiek Buka © CheEvara



Do Rawy pojechaliśmy furami dwiema, ja z moim teamem, czyli Michałem i Krzyśkiem, Trójcity tym składem, którym przybyło z północy Polszy na warszawskie Bródno.

Zaparkowaliśmy we w Rawie i zabraliśmy się za ogarnianie rowerów. Przy tejże okazji napatoczyli się parkujący Paweł mtbxc i złośliwy Marcin vel Obcy17, który coś tam pod nosem mamrotał o moim dziecięcym rowerku, zapewne chcąc być śmiesznym. Dziecięcy, czy nie, podium było (jak słusznie zauważył Michał), a Ty, Obcy możesz mi co najwyżej piwo otwierać:P

No i o. Dojechali na miejsce Trójsitjanie, z Faścikiem pojechaliśmy ulżyć pęcherzom, potem zjechaliśmy się ze szcyganem i Zetinho i pomknęliśmy rozgrzać się. Przy tej okazji spotkaliśmy rozkulbaczających się Goro i Niewe, ten pierwszy publicznie obnażył swoje aktywa, drugi fachowo i profesjonalnie oporządził swój rower – jak to przed startem. Wszak nasmarować łańcuch w cztery sekundy potrafi tylko zawodowiec:D

Chłopaki dołączyli do Che-Zetinhowej rozgrzewki, nawet udali się na grupen siken, po czym próbowali mnie zgubić. Nie ma takich mocnych, Dziubaski. Dogoniłam.

Zjechalim w końcu do sektorów, Niewe do piątego, mua, Zetinho i Goro do czwartego, w którym już przebywał szcygan i greq, dołączył do nas mój Dyro, który publicznie zagroził, że jak będę gadać na trasie, to mi koła poprzebija;)

Chyba nie wiedział, że Faścik wywalił dętki i w środku chlupocze se Łaciate czy inne Łowickie.

Zostałam przykukana;) © CheEvara



No i w końcu ruszylim.

Na starcie to ja zawsze taka podkurwiona jestem;) © CheEvara



Goro nie przepuścił okazji do zaakcentowania własnej supremacji i wyprzedzając mnie JESZCZE SIĘ KURNA ZE MNĄ POŻEGNAŁ!:D Nie dałam rady wieźć się od samego początku na kole Arka, mojego Dyra, bo kurna na płaskim to mi nawet ślimak winniczek zwieje. Już mówiłam, żem leszcz bagienny. Na szczęście kawałek podholował mnie greq, który nawet na mnie czekał i który oznajmił mi, że załatwił mi masaż w punkcie reha na mecie, bo jest obeznany w temacie mojego nakurwiającego barku.

W końcu wskoczyliśmy w teren, gdzie mogłam zacząć robić swoje i dogonić Arka. I dogoniłabym, gdyby nie piękny, wręcz encyklopedyczny wyjebing nad kierownicą, gdy jakiś koleś przede mną postanowił nagle zahamować. Ścisnęłam heble tak, że mrugnęłam okiem i już leżałam przed rowerem, lądując oczywiście na czym?? NA NAKURWIAJĄCYM BARKU. Pozbierałam się, ujrzawszy wszystkie nieznane dotąd konstelacje gwiazd, wysyczałam z bólu i od nowa zaczęłam doganiać Prezesa. Gdym mu wreszcie wsiadła na plecy, świstnęło, gruchnęło i oto Niewiarowsko Olgo zmiotła moje ego, a przynajmniej stłoczyła je jak w imadle. Może nie jesteśmy swoimi fankami, a już na pewno nie idolkami, ale nie mogę nie przyznać, że dziewczyna zapierdala jak pocisk, nawet na tych posranych błotnych muldach, po których człowiek najszybciej by się może przeczołgał. A ona? Przepłynęła po tym. Technika się liczy, TECHNIKA. Kimże ja kurna jestem.


A teraz o tym, dlaczego twierdzę, że nie był to mój dzień. O ile normalnie jestem w stanie długo jechać szybko, tak w Rawie ni chooia. Nie wiem, jakim cudem utrzymywałam tempo Arka. Nie wiem, tajemnicą dla mnie jest, dlaczego nie padłam jak długa, bo przynajmniej sześć razy miałam ochotę stworzyć sobie okazję do najgłupszej, nieuzasadnionej wyjebki. Nie udawało mi się kompletnie nic. Tętno miałam jakieś z dupy, skaczące od sasa do lasa, co chwilę chciało mi się jeść, picie mi nie smakowało, no kurka wodna czułam się tak, jakbym miała pierwszorzędnego kaca. To raz. Dwa: trasa z gatunku płaszczaków niszczyła mi psychikę, doprawdy nie wiem, kto kręcił moimi giczołami, bo ja dziś nie przypominam sobie mojej woli walki.

Gdzieś na 50-tym kilometrze uciekłam Dyrkowi Arkowi, znaczy się on twierdzi, że uciekłam i dałam do pieca, moja wersja zaś jest taka, że on celowo zwolnił, żebym poczuła, że mam parę w nogach i że mam siłę na dokonanie pierdolnięcia. To coś, co kręciło moimi nogami do momentu zgubienia Dyra, na szczęście nie zostało w tyle, a nawet pozwoliło zacząć doganiać. We wpisie u ppawła przeczytałam, że ponoć utworzyłam pociąg, któremu nadawałam tempo. Co mnie kapkę dziwi. Bo ja nie tyle, że jechałam po podium, ale zwyczajnie chciałam już dojechać na metę, wjechać z rowerem do punktu reha, żeby amputowali mi ten pieprzony bark. Ostatnie 7 kilometrów, w tym to radosne kilka kilo po ścieżce rowerowej z ukochanej kostki bauma (no na tym odcinku to przegięli, mogli ją choć powybrzuszać tu i tam, żeby to choć w jednej ósmej przypominało mtb;)) jechałam z przygryzioną z bólu warą, łzami w oczodołach i z towarzyszem na kole, który korzystał z mojego tunelu. Razem wjechaliśmy na metę, mam nawet wrażenie, że on trochę zwolnił, ale w wyniki mówią co innego. Że był szybszy o calutką minutę.

Finisz koło w koło z Voyagerem © CheEvara



Ahaaaaaaaaaaaaaaaaaa, wot technika!

A – jak mi zeznał – startował z piątego sektora.
Tym głupsza jestem i nie ogarniam tego. Najwidoczniej są na świecie takie rzeczy, które się zoofilom nie śniły.


Na mecie, na którą wjechało się o tak o:
Nie wiem, NIE WIEM, jakim cudem ja się tu uśmiecham:D © CheEvara


czekali na mnie teamowi Michał z Krzyśkiem, dojechał Marek:
Mój towarzysz z maratonów w Chorzelach i Sierpcu;) © CheEvara


przybył Faścik, który skończył wyścig przed czasem, bo ratował APS-owego Darka Laskowskiego, którego z trasy musiała ściągać karetka. Wyglądało na złamanie obojczyka i ogólną rozpierduchę, ale dostaliśmy info od jego córy, że ma „tylko” przestawiony bark. Fascik był zatem niepocieszony, czemu w ogóle się nie dziwię, zapierniczać pół Polski po to, żeby skończyć wyścig na dwudziestym którymś (??) kilometrze i z wyrwaną tylną przerzutą. Za sportowe zachowanie dostał jednakowoż nagrodę fair play.

Faścik wielkim jest;) © CheEvara


Poczekaliśmy na mecie z APSami na Dyra, podczas czego przyuważylim wjeżdżającą na metę... Niewiarowsko Olgo. Opuszczone szelki jej spodenek mówiły same za siebie. Wygrałam o sześć minut z naturą i fizjologią. Prorok jaki ze mnie czy co? Wszak pisałam ostatnio, że moja kupa, a jej kupa to ciągle jednak kupa...
No i kupa.

Obwrzeszczałam jeszcze wjazd na metę Goro i zlukałam w swoim taczfołnie wyniki onlajn.
- DRUGA! - podzieliłam się radosną nowiną z towarzystwem. Tadaaaaam:). Poszliśmy zatem tam, gdzie mogli polewać piwo. Tam spotkałam Niewe (TRADYCJA, i to taka extra;)), któremu udało się zgubić trasę i finalnie – choć dorwał gdzieś w trakcie Gora – przyjechał po nim.

Tu, na terenie miasteczka Mazoviowego w ogóle zaczęłam zjadać swój towarzyski ogon, bo chciałam obskoczyć wszystkich i tak lawirowałam. A to poszłam po piwko (jakież to jest niemożebne skurwysyństwo, że piwa z kija NIE MA już dla tych, co wracają z giga, a jest puszkowe i to CIEPŁE, no ludzie słodcy, tak się kurwa naprawdę nie robi. Niewe puścił nieogarniętym kolesiom zza polewaka moralitet, ale nie zmieniło to faktu, że musieliśmy zadowolić się ciepłym bronkiem), a to próbowałam dorwać gdzieś Candulę (drugie miejsce na Fit), a to szukałam Faścika, podczas czego udało mi się namierzyć Maćka i Andżeja, znalazłam też Kantele z jej Małżowinem oraz z Azaghalem, w którym to towarzystwie zostałam uratowana ZIMNYM, profesjonalnie zimnym piwem (Marta, Królowo Złota!! Dzięki!) i zaraz poszłam podzielić się nim z Niewe, który przecież ma zapalenie oskrzeli i potrzebuje takim lodowiskiem podleczyć układ oddechowy:D.

Dżenereli, żałuję, że nie mogłam się co najmniej rozsiedmić.
Jeśli kogoś zaniedbałam, PLASIAM.


Było podium:

Teraz to ja już nie mam wątpliwości, że ten bidon jest dla Olgi cenniejszy niż złoto;) © CheEvara




Naprawdę COŚ jest na rzeczy z tym bidonem:) © CheEvara



były też gratulacje w zakładach pracy, moja radocha, a teraz na forum Mazovii jest megakwas. Eh, ludzie, ludzie.



Mam nadzieję, że etap płaskich maratonów skończył się w Rawie. Bo naprawdę nie lubię to.

Po powrocie do domu chciałam jeszcze pojeździć, ale przyjęłam do organizmu dwa ketonale, które mnie otępiły, na autopilocie oporządziłam ODCHUDZONY przez Faścika rakieto-rower i umarłam na podłodze, przyjąwszy teorię, że może ten bark mi mówi, że powinnam wziąć rozwód z łóżkiem?

A w ogóle jak przez kilka maratonów garowałam w szóstym sektorze, tak teraz skaczę z maratonu na maraton o jeden wyżej. W szczytnie tniemy (szcygan i Zetinho także) z trójeczki.


Komentarze
siwy-zgr
| 20:15 sobota, 18 czerwca 2011 | linkuj PS.Jeszcze parę "drugich miejsc" i będziesz jak Adaś Miauczyński...Zawsze druga ;)
siwy-zgr
| 20:14 sobota, 18 czerwca 2011 | linkuj Gratulacje :)
obcy17
| 10:26 czwartek, 16 czerwca 2011 | linkuj Zastosuję raczej stare "Dymaj aby nie być dymanym" :)))
CheEvara
| 15:28 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Tak.
mtbxc
| 15:23 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Czy woli wcisnąć monetę, czy lunetę. Tudzież czy ma się zachęcająco trząść, czy też ma nie. No musi wybrać.
CheEvara
| 15:20 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Ktoś mi zrobi TRANSLEJT tego, co mtbxc napisał?:))
mtbxc
| 15:19 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Obcy. Musisz coś wybrać. Inaczej brać Gigowców w osoba wiadomo jakich, nie da spokoju.
CheEvara
| 15:04 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Raczej to, że NA FRASUNEK DOBRY TRUNEK:D. A luneta jest całkiem wdzięcznym obiektem do frasowania. Tak jak krzywy widelec lub też zeszyt 16-kartkowy. Wszystko dobrze frasuje, w każdym razie na tyle, by można było się napić;).
tatanka | 15:02 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj zafrasowało Cię, że ktoś ją stopuje..:(



CheEvara
| 14:42 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Wpisałam w Gugla i najmniej kuszące wydały mi się propozycje otworów: na narty, na monetę (trzeba wyparzyć przed włożeniem), a także otwór na przeciągnięcie kabla zasilania od akumulatora do kabiny. Dziwny jest też otwór na KOŁEK STOPUJĄCY LUNETY.

Ta luneta mnie zafrasowała :D
Niewe
| 14:37 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Przemyślałem to. Obcemu lala owszem by się przydała, ale nie z trzema tylko z dwoma zupełnie nie kuszącymi otworami i czymś do ćwiczenia nadgarstka :P
CheEvara
| 14:32 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Dla czepialskich - powtórzenie słowa "byle" jest zabiegiem CE-LO-WYM:)
CheEvara
| 14:29 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj A może po prostu mógłby być byle potwór, byle miał... No:D:D:D
Niewe
| 14:27 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Wymarzoną nagrodą obcego jest dmuchana lala z trzema kuszącymi otworami :P
CheEvara
| 14:26 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Wolałabym kulor zwany na farbach pokojowych (czyli tych, które nie mają anarchistycznych zapędów) WIŚNIOWYM SADEM :D
greq | 14:05 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj jakie tam onuce?! pończochy z takimi wielkimi nie regularnymi dziurami :DDD ale różowe
CheEvara
| 13:52 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj I dwie identyczne ONUCE;))
greq | 13:49 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Che w Szczytnie jak będziesz na pudle (w co nie wątpię) przed Olgą to koniecznie musisz mieć 2 (słownie dwa) identyczne bidony, ewentualnie musisz trzymać tak majestatycznie na dłoni swój plecaczek :D
CheEvara
| 12:44 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj obcy17, rozumiem, że Twoją wymarzoną nagrodą jest zgrzewka Lecha, który potem wylejesz do zlewu :P

mtbxc, poprawka: tańczenie na barze z Hiszpankami. Ale reszta się zgadza:D

maniek85, tego nie dowiem się, dopóki Radek nie skorzysta z nocowania w CheEvarowie:D
maniek85
| 12:40 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Graty wielkie. Jak tak się zachowuje po przebudzeniu gość, który staje na podium obok Rękawka to ciekawe jak zachowuje się sam Radek:D
mtbxc
| 12:26 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj No ma dziewczę kopnięcie w korbę. Ale to wiesz latami budowana podstawa kondychy. Piwo, monte, tequila i śpiewanie z hiszpanami.

I mały wsad do Obcego: coś byś chciał wygrać???? Bo nawet ja się zaintrygowałem...
obcy17
| 12:21 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Gdyby tak........dajmy na to......było do wygrania......????????????? (tajemnica) to tak bym zapierniczał nogami swymi po korbach, że miałbym czas dać mijanym pomadkę aby mnie mogli w dupę cmoknąć :))))))
CheEvara
| 12:13 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Rozumiem, że obcy17 właśnie dlatego WLECZESZ się do mety?:P:P
obcy17
| 12:11 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj A to wszystko o jakiś tam plastikowy pucharek........... i uścisk ręki.
CheEvara
| 11:58 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Obawiam się, że jeszcze trochę potrwa, zanim ja dostanę takiego pierdolnięcia w nogach:)
cons
| 11:56 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Czuje Twój oddech na plecach, to nabiera pokory ;)
CheEvara
| 11:48 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Ja jestem w szoku, że koleżanka rękę przyjęła i jeszcze zaserwowała mi uśmiech, bo w Legionowie i w Olsztynie lekko mną wzgardziła:D
mtbxc
| 11:46 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Aha, chciałem jeszcze dodać, że bardzo ładnie się Pani zachowała że rękę podała.
mtbxc
| 11:45 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Fakt, w tym sporcie cierpliwość i pokora oraz sportowa złość są w cenie:)
CheEvara
| 11:23 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Fascik, przytkało mnie;)

mtbxc, jestem pokorna i daję sobie czas:D Choćby dlatego, że to Olgi siódmy sezon na Mazovii, a mój pierwszy. Pożyjemy, dogonimy;)
mtbxc
| 11:17 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Congratulejszyn z wyniku. Co prawda, Pan zdejmujący Ci "rakietę" kiedy się witaliśmy nie wyglądał na Andrzeja Piątka, ale po wynikach mam wrażenie, że Andrzej to był, tylko chwilowo w innym wcieleniu. W pełni się zgadzam, co do płaskich - przepastnie- płaskich maratonów. No i parówkowym skrytożercom mówimy stanowcze Nie. I oby więcej tych płaskich nie było. Aha no i ten bidon. No coś w nim jest, że tak go pielęgnuje. W każdym razie pozazdrościć dziewczyny takich łyd i takiego kopa na Giga. Nieprzelewki widzę:) Czas potrenować, bo jeszcze poczuje na kole depnięcie Che i będzie po ptakach:)
CheEvara
| 11:02 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj obcy17, jesteś, dalibóg, ZRYTY:D:D:D

Fascik, jak czytam "Żono moja", to od razu słyszę pewien szlagier: http://www.youtube.com/watch?v=J8t9d4TIVHQ
:D:D:D
obcy17
| 10:35 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj "-Chcesz być mamą czy tatą?" - zapytał stary więzień
"-Tatą!! Tatą!!" - odpowiedział nowy
"- To teraz tata zrobi mamie loda!!" - powiedział stary
CheEvara
| 10:26 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj obcy17, wolę nie, bo jeszcze se wykraczę, a już perorowałam, że nie zamierzam się rozszczepiać:D
A nie daj Jah Jah i bym usłyszała w odpowiedzi od kolesia ,,CHYBA TY!". :D
obcy17
| 10:11 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Tfuj plan może być ..... zajebisty i skuteczny. Wystarczy jak przed wyścigiem podejdziesz do konkurenta i powiesz mu że będzie ojcem. Nie ważne że widzisz go pierwszy raz na oczy. qFa!!! Gwarantuje Ci że wyścig będzie miał zje-bańki!! Pierwsze pół godziny będzie się zastanawiał skąd się znacie, drugie pół co powie w domu a przez następny czas "-i co qFa teraz będzie!!" Oczywiście wariantów może być wiele :)))))
CheEvara
| 09:51 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Nie, ale taki deszcz perseid jak najbardziej;)
cons
| 09:46 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj A co to spotkanie ze mną to zderzenie się z asteroidą żeby opisywać na blogu? :D
CheEvara
| 09:36 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj cons, widzisz, bo gdybyś poszedł i zagaił ,,Cześć, opisz to ba blogu", albo zapytał "Przepraszam bardzo, jeździsz może na rowerze? Ahaaaaaa'', to bym, zakuty łeb, zajarzyła;)
cons
| 09:32 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj No widzisz, ale doopa! ;)
Wybaczone.
ppawel-removed
| 09:22 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj podoba mi się ten plan, widzę w nim szansę na to, żeby wygrać z Radkiem:)
CheEvara
| 09:16 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj cons, wybaczy Pan, ale jestem doopa i nie kojarzę MOMĘTU. Fok;)
CheEvara
| 09:15 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj DOKŁADNIE TAK!:D
cons
| 09:15 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Zapoznałaś :)
W Rawie podbiłem do Was akurat jak żłopałaś izobronka razem z Martą i Krzyśkiem i spółką ;)
ppawel-removed
| 09:14 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj w sensie Maciek łapie Radka i trzyma dopóki Ty ich nie wyprzedzisz?;)

CheEvara
| 09:00 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Fascik, nawet pomimo że jesteś moim własnym przyszłym mężem, NIE BĘDZIESZ mi mówił, co mam robić:D:D:D A jak ludziom monitory pękają, to niech se KUPIOM antykorozyjny SZPREJ;)

azaghal, no Ty też mi nie mów, co mam robić :D:D
A serio, byłam dziś rano i tylko się wkurwiłam, bo gość przedstawił mi sześć (SZEŚĆ!) możliwych wariantów i bawił się w zgadywanie połączone z chrząkaniem ,,co to mogłoby być". No qrwa, no!

kantele, no ten bidon sjerjoznie mnie zastanawia, bo to już druga dekoracja (vide: maraton w Olsztynie), gdzie wzniesion on jest w przestworza;)

ppawel, gdybym czuła się dobrze, to Radek mógłby mi - tak jak obcy17 - otwierać piwo:D:D:D
Ty myślisz, że po co ja zaprzyjaźniam się z Maćkiem Zielonką??? To jest element mojego planu dywersyjnego:D
A na Skandię nie jadę, bo jest Orange Warsaw Festival i ja tradycyjnie jestem przez to w robocie.

cons, wreszcie zapoznam ZATEM;))))


ppawel-removed
| 07:58 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj będziesz na skandii?
cons
| 07:00 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Gratki Che.
Ciśnijcie do 3, ciśnijcie, będzie więcej znajomych mordek do wspólnego startu i plot przedstartowych :)
ppawel-removed
| 22:06 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj czy jeśli miałabyś dobry dzień to wygrałabyś z Rękawkiem?
kantele
| 21:54 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj No nie mogę, Che, uchachałam się do łez czytając Twoją relację. Zwłaszcza rozwalił mnie bidon... :D:D
Nie będę Ci już gratulować, bo to się robi nudne ;)
CheEvara
| 20:14 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj No racja, ewentualnie Ale Szybko Pedałują;-)
greq
| 20:10 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj Akademia Sztuk Pięknych też ładnie:)
CheEvara
| 20:06 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj Taaaaaa, piszą, piszą, ale nazwę drużyny przekręcają tłumoki, ośle łby;-)
greq
| 20:01 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj gratulacje nic dodać nic ująć :D
CheEvara
| 19:52 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj Nie no, obcy17, opowiadaj, chętnie poznamy np. rekordy Twojego nadgarstka:-P

emonika, podobną atmosferę prawdopodobnie będziesz miała teraz na Skandii;-)
Za gratule dziękujuniu, Żono;-)

mors, Ty mi tu z brzuchem nie wyjeżdżaj, nie zamierzam się rozmnażać, żeby nie powiększać sumy zajebistości na świecie:-D

kosma100, no to Twoje zdrowie;-)
Niewe
| 19:39 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj Zajęło Ci to prawie 23 minuty?
Czytałaś na głos?
:)
kosma100
| 18:28 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj Doczytałam całość - :-)
kosma100
| 18:05 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj Sorki doczytałam tylko do zdjęcia "na starcie to taka podkurwiona jestem". Ale foty obejrzałam i końcówkę doczytałam.
GRATULEJSZYN!!!

:)
mors
| 17:55 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj Jechał za mną i "korzystał z mojego tunelu" . (C)he, (C)he, (C)he ;)
Te dziwne samopoczucie to może byc ciąża. Mnoga. ;)
emonika
| 17:45 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj Ewo - przyjmij ode mnie (jeszcze żony) serdeczne gratulacje :)
Zazdroszczę Wam tej atmosfery na mazovii...
A o "zakwasach" na forum nie bede nic pisać :)
obcy17
| 17:24 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj Oczywiście!! Oczywiście!!! Tfuj łotwieracz zaś mój spryt i siła :)) Przez pewien czas byłem sam więc mam szybki nadgarstek :)))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa denze
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]