Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
42.70 km 36.20 km teren
02:58 h 14.39 km/h:
Maks. pr.:43.20 km/h
Temperatura:17.0
HR max:171 ( 89%)
HR avg:126 ( 65%)
Podjazdy:1355 m
Kalorie: 1012 kcal

Dżałorky dzień czeci, czyli grupen bajking:)

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 29.07.2011 | Komentarze 21

Tym razem na rowery wystartowali wszyscy:

Kolejno odlicz: G.O.F.A. Beti, Goro, Rooter, Kacper vel. Ogór i Che;) © </div>

Za
Gorem znajduje się mały Antek, za Rooterem BarteQ – synowce. Nie wiem, czy to wina fotografera, że – jak mawia Rooter – Burzy Synów nie widać, czy raczej to wina pozujących. Gżenereli widać Che i MOŻE to być jakaś oznaka profesjonalizmu Niewe.

Taką ekipą pojechaliśmy z Dżałorek przez Szczawnicę do granicy ze Słowacją. Tam musiał nastąpić postój na browar (Topvar) – czego dopuścili się dorośli, oraz musiały zaistnieć zabawy na placu zabaw – co popełniły dziecka. Od razu można było zauważyć, czyim synowcem jest Barteq – latał za jakąś małoletnią blondyneczką. No cóż. Genów nie oszukasz:).

Niewe i mua zostawilim rodzinki i pojechaliśmy zdobyć ponownie Leśnicę i tym razem przemknąć się czerwonym szlakiem po paśmie szczytów górskich. A taka se fanaberia.

To jedziem w górę asfaltem:

<img src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,202693,20110728,dzien-mial-byc-lajtowy-podjazd-sie-temu-zbuntowal.jpg" title="Dzień miał być lajtowy, podjazd się temu zbuntował" width="600" height="450" /><div><q>Dzień miał być lajtowy, podjazd się temu zbuntował</q> ©


a widoki zostawialim za sobą o take o:
Jak te głupki wjeżdżamy, zamiast sobie ułatwić © </div>

Niektórzy byli cwani i założyli błotniki, bo woda bryzgała i drzyzgała spod kół:

<img src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,202695,20110728,znowu-laki-znowu-sekcja-kaluz-znowa-sekcja-trawiasta-i-znowu-zajebiscie.jpg" title="Znowu łąki, znowu sekcja kałuż, znowa sekcja trawiasta i znowu zajebiście;)" width="600" height="450" /><div><q>Znowu łąki, znowu sekcja kałuż, znowa sekcja trawiasta i znowu zajebiście;)</q> ©



I się wspinamy i se zjeżdżamy. I znowu wspinamy na:

No i tym czerwonym szlakiem gdzieś tam se wjechaliśmy;) © </div>

by oczom naszym ukazał się wiu piękny, że pękają oczy!

<img src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,202697,20110728,no-to-juz-sie-mozna-pobawicd.jpg" title="No to już się można pobawić...:D" width="600" height="450" /><div><q>No to już się można pobawić...:D</q> ©


A potem se zjeżdżamy z tego pasemka i w pewnym momencie znowu lądujemy w wąwozie, w którym Goro dnia poprzedniego uświadamiał nas historycznie. Pokonujemy w nim co łatwiejsze odcinki po to, by wyjeżdżając z niego dostać w dupsko. OBOJE. Przednie koło Niewowej Kony zapadło się w niespodziewanym, głębokim błocie i tenże Niewe wykonał piękny, klasyczny wręcz lot nad kierownicą. Gdyby to była Planica i były to loty narciarskie, dostałby najwyższe noty za styl. I za lądowanie odwrotnością telemarka takoż;). Bo wystawił przed się nagdarstki, które zanurzył, padając, we w tym grzęzawisku. ZJAWISKOWO!

Zjeżdżając dosłownie kilka sekund za nim, widziałam ten artystyczny flow i wpadłam kolejny raz w taki brecht, że... rzuciło i mnie. Coś jest w tym wąwozie takiego, że dostaje się tam głupawki. Owocem mojej było wyjebanie się w śmiechu i ze śmiechu:

Jedno OTB i jeden szlif. Sprawiedliwości stało się zadość:) © </div>

Niesprawiedliwe jednakowoż jest to, że nie istnieje, bo nie powstała, bo nie miała jak powstać fota Niewowego przelotu nad Koną, a dowód na moją dupowatość (albo i dobry humor) jest. Abyście wiedzieli, że umiem stawić temu czoła, fotę ową prezentuję:).

Zjechaliśmy tedy do Czerwonego Klasztoru, ja z rozwalonym kolanem lewym (jak zawsze),
Niewe z krwawiącym kolanem prawym, ubłoconym łokciem, uwalonymi rękawiczkami, gdzie namówieni byliśmy na wspólny z pozostawioną o poranku ekipą familijną powrót.
Tu marny fotografer, czyli ja starał się uchwycić oblepiające Niewego błotne macki. Krwawiące kolano zdołał obmyć w Dunajcu i ja myślę, że właśnie przez to fota straciła na dramatyzmie (i wyrazistości:))

<img src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,202699,20110728,w-czerwonym-klasztorze-kazdy-orze-jak-moze.jpg" title="W Czerwonym Klasztorze każdy orze jak może;)" width="600" height="450" /><div><q>W Czerwonym Klasztorze każdy orze jak może;)</q> ©


Ponieważ nie spotkalimy się z resztą ekspedycji, podjęliśmy decyzję rozkurwiania tempa dla Szatana i zaczęliśmy gonić towarzystwo, które pewnie już śmigało na Dżałorky. I dogonilim! Zjechawszy się TUGEDA, zrobiliśmy wielki, komisyjny, kolektywny popas w Szczawnicy w tak zwanej Karczmie u Madeja, gdzie Niewe nie przypadł chyba do gustu obsłudze, bo dostał surowy schabik. Cała reszta zaś była względnie ukontentowana. Choć mogło być kurna lepiej.

A już w Dżałorkach nastąpił mały kosmetyczny rewanż (za Szydłowiec) i proszę, mój Szpecyk czeka w kolejce do myjki. A ja co? Trzy butle, sukienunia kupiona w KOTONFILDZIE i pies Megi czyli Magi, który wchodzi w zakręty ryjąc po ziemi swoim słodkim pychem. Albo Ruda Suka, jak mówi o niej Rooter:

Che pije i zabawia Megi czyli Magi, czyli psicę Rootera i Gohy;) © </div>


<img src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,202704,20110728,nie-gryz-mnie-ruda-suko.jpg" title="Nie gryź mnie ruda suko;)" width="600" height="450" /><div><q>Nie gryź mnie ruda suko;)</q> ©


Choć widok na akt podmywania Szpeca był epicki i nawet przyznam, że satysfakcjonujący:

<img src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,202701,20110728,nie-ma-to-jak-ubrac-sie-do-roboty-pod-kolor.jpg" title="Nie ma to jak ubrać się do roboty pod kolor;)" width="600" height="450" /><div><q>Nie ma to jak ubrać się do roboty pod kolor;)</q> © </div>

to jednak nastroje siadały. Goro z familią i Rooter z familią (każdy z nich ze swoją) szykowali się w tym czasie do powrotu do stolnicy, pakowali swoje graty. Dla mnie i Niewe nie oznaczało to końca imprezki, ale jakoś tak – że się tak SENTYMENALNIE wyrażę – smutem zaleciało.

Aby sobie humor poprawić, zniszczyliśmy humor innym. Jak w „Świecie według Bundych” – kiedy jeden z nas czuje się gorzej, inni czują się lepiej. Na mocy tego prawidła, Niewe rozhajcował ognisko. Rooter, który krzątał się w tle, ładując do samochodu graty, tylko syczał pod naszym adresem nienawistnie.Chamówę ten Niewe uczynił straszną. Poszłam mu w tak zwany sukurs, dzielnie sącząc piwo numero pięć. Czym zapracowałam sobie na nienawiść Rootera chyba zupełnie słusznie:).


Komentarze
Niewe
| 16:43 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj obcy: Ten miejscowy gangsta potrafi i bez piwka wysprzęglić jak trzeba w ryło :)
CheEvara
| 14:28 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Tydzień po Supraślu. Znaczy się niepełny tydzień. Bo szóstego sierpnia. Solidne przewyższenia na giga się szykują:)
mtbxc
| 14:27 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Cze- kaj a kiedy świeradów jest?
CheEvara
| 13:52 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Ano!:)
Mam nadzieję na solidny trening przed Świeradowem:D
mtbxc
| 13:44 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Ja obleciałem po kilku dniach niejechania na niczem, Mazury. Sie osfalciłem porządnie i teraz wracam na właściwe tory natury. Jadę tam pierwszy raz. Górek mi brakuje, więc ja bardzo chętnie.
CheEvara
| 13:33 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj A ja w sumie już nie. Chyba dlatego, że w Dżałorkach błota TEŻ było od zayebania. Mam jednak nadzieję, że będzie co podjechać i z czego zjechać:)
mtbxc
| 13:31 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Nie tylko on. Ja to mam jakąś traume błotnistą z serwisem w tle.
CheEvara
| 13:27 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Czytam na forum, że na trasie błota jest może 5% i da się je ominąć. Reszta to twarde, solidne szutry. Cezary chyba będzie się rehabilitował w Supraślu po Szydlowieckiej masakrze :)
mtbxc
| 13:24 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj ok, to widze, że ktos cos wie:) Górki super, szutry jak zawsze czy taki pedalski błotnisty syf jak w Szydłach?
barklu
| 13:18 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Fajne górskie szlaki :)
mtbxc
| 13:16 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Ta czasówka to mnie nie kręci. Byłaś tam rok temu?
CheEvara
| 13:09 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Raniuśko. Olewam sobotnią czasówkę, niech koksy mają łatwiej:D:D
mtbxc
| 13:07 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Si. Będę. Jedziesz wcześniej, czy z rańca?
CheEvara
| 12:43 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Dżenereli nie wiem, o kogo chodzi, bo BS buntuje się i nie wyświetla mi wszystkich zdjęć:P
W związku z tym mam też pytanie, komu doyebać?:D
obcy17
| 12:32 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj A co to za siwy jegomość w klapkach stadionowych ZICO myje SPECA?? Znam ja tego gościa czy to miejscowy gangsta za piwko "stanie na głowie uskutecznia"?????
CheEvara
| 12:13 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj A jeszcze "milej" się to tworzy w tychże biurowcach:D
mtbxc, będziesz w Supraślu?;)
mtbxc
| 12:09 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Fajna relacja od Waszej trójcy:) Bardzo miło sie to czyta jak za oknem taka lipa (tzn. biurowce, ulice i płasko)
CheEvara
| 12:00 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Że tak powiem: samo odpadło :D
mors
| 11:58 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Mogłaś kolana nie przemywać...
CheEvara
| 11:57 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj Logo Kasztelańskiego też pod kolor Speca:P
mors
| 11:53 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj I paznokć pod kolor Speca. ;) Jeździj w klapkach. ;D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa rwone
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]