Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
85.00 km 65.00 km teren
03:53 h 21.89 km/h:
Maks. pr.:63.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max:178 ( 92%)
HR avg:159 ( 82%)
Podjazdy:1380 m
Kalorie: 2101 kcal

Mazovia w Skarżysku, czyli kurzył Jerzy na urwisku lub też użył Jerzy na kur… niku!:)

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 53

Ależ to był dla mnie maraton, uhuhuhuhuhu!
Ależ mi noga kręciła, ależ mi łyda ciągnęła. Ja pierdaczam!

Zajebiście zadowolonam. Wielce.

Skąd ta forma, to sama nie wiem. Nie zmienia to faktu, że jestem mocniutko zadowolona.

Ale ale. Wiem, że wszyscy lubicie tu wleźć, doznać rozkoszy intelektualnych, czytając zajebisty wpis, więc napiszę, jak to było od początku.

Dziewiątego sierpnia roku pańskiego 1982 na świat przysz… eeeeee… na świat wyjechała na rowerze Wasza ukochana Che. 29 lat później przyszło jej do głowy przejechać se maraton w Skarżysku. Co się będzie w domu kisić – pomyślała se. I pojechała. Dzieki wsparciu pana Gora, który tego dnia robił za drajwera, w towarzystwie pijaniusieńkiego (naprawdę, chłopak od piątku dawałł z siebie wszystko;)) Niewe i Radka, który zawstydził wszystkich swoim czyściusienieńkim Garym Fisherkiem.
Czystszy był tylko mój Szpecyk.

No i tak. Tenże wesoły skład czterech przekrzykujących się zrytych umysłów zaowocował kopalnią tekstów, których kuźwa nie pamiętam. Ale było epicko i sprośnie. Tak jak lubię;).

W Skarżysku byliśmy niemal na styk, tym razem odpuszczając rozgrzewkę. Z dwóch powodów – z braku czasu. I z braku czasu. No i może jeszcze dlatego, że zabrakło nam czasu. Jak łatwo policzyć, z dwóch powodów zrobiły się 2,5.

Właściwie to czasu wystarczyło nam tylko na wejście do sektorów. Ja i Radziu wtuptaliśmy do trzeciego, a Goro i Niewe gdzieś dalej. Wymieniliśmy się z Radkiem strategiami – moja była taka, że mówię mojemu trzeciosektorowemu pociągowi: masz ten start, masz te fundusze, masz te rozgrzewki, ja cię serdecznie pierdolę. I nie gonię za tymi harpaganami, bo w Supraślu goniłam, w Ełku goniłam i to całe gonienie skończyło się zawałem, trachykardią, dolomitem i bondziornem. Jak łatwo można się domyślić – nie skończyło się to najlepiej.

Radek plan na start miał dokładnie ten sam, choć jak ruszyliśmy, próbował mnie urwać. Taki kolega! Taki michałek! Nie chowałam jednak urazy. Jechałam sobie zatem spokojniuśko, jechałam sobie swoje, ale tak jakoś miałam wrażenie, że nawet dwóch trzecich mojej dostępnej na wtryskarce mocy nie wykorzystuję. To depnęłam. I dogoniłam Radzia, który wyrzekł JEDYNIE na mój widok:
- Ooooooooooo
Na takie dictum mogłam tylko rzucić się do przodu.
I tak na lajcie sobie wyprzedzałam wszystkich.

Z małym wyjątkiem zwanym Olgą Niewiarowską, która już zgodnie z tradycją, acz tym razem wcześniej niż zwykle wzięła i mnie pognębiła swoim turbodoładowaniem z nóg.

Jestem już z tym pogodzona, nawet szczerze mówiąc, wyczekuję tego momentu. Nawet lubię to;).

Nie wiem, czyje koło złapałam, ale SIĘ NIE PUSZCZAM:) © CheEvara



Wyrwała dziewczyna do przodu, ja próbowałam złapać jej koło, które po chwili urwałam, ratując mojego Naftokorowego ulubieńca, Pana Gąsienicę, czyli Maćka Zielonkę, którego los doświadczył kapciochem.

Obcy, dętka, którą dostałam od Ciebie jest teraz w Sopocie, w kole gwiazdy Naftokoru. Czyli też w dobrym miejscu.

To był mój pierwszy pitstop. Drugi zaliczyłam przed genialnym, długim szuterkowym podjazdem, bo luzowała mi się śruba zacisku sztycy, zjeżdżało mi siodełko i coraz bardziej obcierałam sobie kolanami brodę. I po drodze suty (informacja dla Gora, który jak ta woda, drążąca poprzez wieki skały, ostatnio dociekał, czy obtarłam sobie kiedyś suty, czy też – jak mawia jeden z moich ulubionych mechaników – NYPLE). Nie tylko nie chciałam zajechać sobie tych sutów, co żal mi było kolan, zatrzymałam się. Szybkozamykacz jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem na takie okazje. Bo zanim trafiłam imbusem we śrubę, objechali mnie ci, których tak pieczołowicie wyprzedziłam. Oraz dojechali ci, którzy pieczołowicie gonili, na przykład taki theli. No i Elka Molenda z Plannji, która w Ełku była wiadomo która.

Ooooooooooooooo, nie, nie dzisiaj, kochana – wyszemrałam wściekle i pierdolnęłam w pedały. I na tymże długim, zajebistym szuterkowym podjeździe wyprzedziłam Elkę, theli’ego, a nawet Bogdana z Gerappy.

Hahahaha, uciekłam theli'emu, emu, emu, emu:) © CheEvara




Wyobraźcie sobie zatem, jaką miałam nogę.

Już? Macie to?

To teraz wyobraźcie sobie, jak mnie to podjarało i jakiej nogi dostałam jeszcze dzięki temu.

Teraz sobie myślę, że gdybym kilka razy wyprzedzała bezwzględnie niektórych leniwców, którzy wlekli się przede mną, a nie grzecznie czekała na miejsce, to bym dojechała Agę Zych, która na metę wjechała trzy minuty przede mną. Bo zapierniczałam jak dzikus nawet w tych błotnych sekcjach.

Myślę se też, że i Olga była do dojechania.

To był mój dzień. Tyle, że ja podeszłam do tematu nieco bezjajowo. Bo z difolta założyłam, że Aga to mi jak zwykle zwiała na pińcet minut. I uznałam, że zapierniczam swoje, bo jej to na pewno nie dogonię. Trochę złam za to na siebie.

Ale teraz najlepsze. Niejakiemu Goro włożyłam ponad trzydzieści minut.

Lubię to.

Wiem, że zmagał się z dętką, ale nawet jeśli. Odliczając to, to i tak jest bite pół godziny:).

Radkowi, który tym razem pojechał dystans dla twardzieli włożyłam nieco mniej, ale jak na mnie i na Radosława, który w którymś z pośladów na pewno ma silnik, to i tak sporo.

A NieweNiewe pijany pojechał mega. I tak szacun, bo niektórzy pojechali fita;).

Lubię te kilka powyższych akapitów.

No i o. Giemba cieszy mi się do teraz. Naprawdę. Bo i trasa była świetna, może nie na szóstkę pod względem trudności, technicznych odcinków było mało, ale była interwałowa i dała możliwość wbicia na liczniku prędkości 60 km/h na jednym z asfaltowych zjazdów. Wszystkie podjazdy zaliczyłam z siodełka – wszystkie oprócz tego, który przypominał szlaki rowerowe w okolicach Dżałorek. Te szlaki, którymi było wleczone drzewo po wycince. Wyprzedzałam na podjazdach. Spieprzałam na zjazdach.

Gdzie ja mam się udać, aby taką formę utrzymać do końca sezonu?

Na mecie czekał na mnie z aparatem Niewe:

Tu przyczajony Niewe, ukryty smok robi mi fotę na mecię:) © CheEvara


Tu zaś dokumentuje mnie ekipa muchozola:) © CheEvara


dojechał Michał z Kristoferem i w tym składzie poczekaliśmy najpierw na Radka, potem na Pana Dyrektora i w końcu na Gora. Na tego ostatniego szczególnie długo.

Tak się jeździ, robaczki.

Potem ceremonia wyglądała już standardowo – piwko:

Goro w stroju Ti-Mołbajla, który obciera suty © CheEvara


drugie piwko:

Niewe jest wreszcie wśród żywych, a Goro ciągle z obtartymi sutami;) © CheEvara



śmiechy, plotki z… Olgą, którą zaczepiłam pod tablicą z wynikami, zapoznałam przesympatyczną panią małżonkę szcygana, podtrzymałam swoje radosne stosunki towarzystkie z bikerami zapoznanymi w Mławie, no… po prostu rozkosznie byłam sobą.

Dalej to już wiadomo, dekoracja:

A ja jak zwykle się chacham:) © CheEvara


ah, wrzucę se jeszcze jedno:):

Llllubię to:) © CheEvara



miliard szpilek wbitych chłopakom, których objechałam bez litości i rozejście się. I znowu miliard szpilek wbitych chłopakom. Na parkingu cwaniacko wykpiłam się od roboty i pod pretekstem zagadania z muchozolem, któremu stuknęło OCZKO wymigałam się od pakowania mojego Szpecyka z obdartymi nędznicko chwytami. Się wygrywa, się ma ludzi do pakowania;).

A jak składam życzenia, a nie wyglądam:

Chyba bardziej czegoś żądam niż życzę:D © CheEvara



Czy muszę mówić, jak wyglądała podróż? Już w Pruszkowie, gdzie odstawialiśmy Radzia, ja byłam wstępnie najebana. Sportowiec, co? O paszy w postaci hot doga nie pisnę słowem. Musieliśmy rewelacyjnie wyglądać na tym przystatojlowymparkingu – czwórka rowerzystów, troje w trykotach, troje z piwem i fastfudami. Rewelka.

Tak naprawdę zajebiście to lubię.



Komentarze
CheEvara
| 23:15 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj Poczekamy i na Gora:)
Niech się wypowie:D. Niech zezna o własnych sutach. Suto i sowicie.
Niewe
| 23:10 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj Co ma powiedzieć Goro, który OTARŁ się o śmierć jak widać :)
CheEvara
| 23:01 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj Boję się napisać, CO mnie teraz zabolało :D
klosiu
| 22:58 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj http://bieganie.pl/img/FREDZIO/gear/spodenki_krew_2.jpg

W sumie nie wiadomo co gorsze :D
CheEvara
| 22:39 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj O nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee:D Aż mnie moje własne suty rozbolały:D
klosiu
| 20:10 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj Haha, wstrząsająca fotka :)
josiv
| 20:00 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj Odgrzewam starego kotleta bo po prostu muszę, nie chcem ale muszem i tak o to wypłyneło:
http://www.wykop.pl/link/984577/skutki-maratonu-bez-plastrow/
http://i.imgur.com/5aUv9.jpg
brrrrr pytanie nabiera nowych krwistych barw.
UNPRZYJEMNABLE!
Muchozol
| 08:59 sobota, 3 września 2011 | linkuj Cheevara :D bo ty masz od tego ludzi :D aby pakowali Speca heheh
klosiu
| 19:17 czwartek, 1 września 2011 | linkuj Dobra fota z finiszu, ino kurz tudzież pył idzie spod koła! :)
No rzeczywiście, jak tak komuś czegoś życzysz, to nie chciałbym widzieć jak liścia wypłacasz ;P
tatanka
| 22:06 środa, 31 sierpnia 2011 | linkuj bardzo fajnie to wygląda; na pierwszy rzut oka - jak gdyby miała modernistyczny puchar w kolorze ufo...
CheEvara
| 14:35 środa, 31 sierpnia 2011 | linkuj Jurek, ja siebie widzę raczej na leżaczku, z zimnym piwkiem. Nażarta Monte;)

Niewe, nie rozumiem, co piszesz? Pisz wyraźniej, bo to jakiś bełkot jest;)

tatanka, bidon w grze, dokładnie tak;)
tatanka | 14:17 środa, 31 sierpnia 2011 | linkuj Olga ma swój magiczny bidon na zdjęciach..?

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa hateg
hat
no, zawsze łądniej niż jakby to miały być cztery pierwsze. wolę hata niż hejta...
Niewe
| 20:10 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Odniósłbym się jakoś, ale boję się, że wyjdzie z tego bełkot :)
Jurek57
| 17:07 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Najlepszym miejscem na potrzymanie formy jest start w niedziele 04.09 w BM w Poznaniu na Malcie.
Zapraszam !
CheEvara
| 15:40 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Puchaczu mój najdroższy!, plan na odcinku ,,udać się na północ, spożyć sporo browarów w towarzystwie ekskluzywnym'' wykonam sumiennie, solennie i z największym sportowym poświęceniem!:)

No i wierz mi, że ja już nie chcę być tą trzecią!:D:D
puchaty
| 15:37 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Po pierwsze: gratuluję!, ale też kibiucuję abyś se stawała na samy górze podjum - to po pierwsze. Po drugie: na zdjęciu nr jeden definyfitnie widać, że masz plan, jak se tak jedziesz! Po trzecie: aby utrzymywać tą formę należy: udać się na północ, spożyć sporo browarów w towarzystwie eksluzywnym a na koniec wykonać trening MOCY pełen wyczerpujących inter wałów pod moim bystrym okiem w samem sercu tpka zdala od cywilizacji.
kosma100
| 15:28 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj obcy17
"3. Zdjęcie Niewe przypomina mi troszkę wszystkomającego survivalowca. Szpejami jest obładowany nawet pijąc piwo. Ciekaw jestem czy to przy sexie zdejmuje czy też nie? "
Przy sexie???
NO CO TY????
A jak guma Mu pęknie? To ma przy sobie zestaw do łatania ;-)
mtbxc
| 14:47 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Biskup w sumie to niezła fucha...
Goro
| 14:47 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj No to kuźwa mam nową ksywę ;)
mtbxc
| 14:38 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Obcy dostałeś zaproszenie od Niewie? Aha i dostałeś linka?
CheEvara
| 14:17 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj obcy17, wzięłam ja i się spłakałam ze śmiechu:D:D:D
A tak w ogóle to ELOŁ CIĘ MY TEŻ TAMBIEN!
obcy17
| 14:14 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Elloł ja WAS!!!
1. Jeśli z super-zajebistej gumy korzysta gwiazda Nafty - fajno!! Kupię mu/jemu drugom do pary........ W zamian chcę aby na podium wrzeszczał Obcyyyyyyyyyyyyy!!!! W ten zaje sposób też będę miał coś wspólnego z podiumem :P
2. Ostatnie zdjęcie myśl mi przyniesło "ja torbę noszę gdzie indziej"
3. Zdjęcie Niewe przypomina mi troszkę wszystkomającego survivalowca. Szpejami jest obładowany nawet pijąc piwo. Ciekaw jestem czy to przy sexie zdejmuje czy też nie?
4. GORO w tym stroju wygląda jak biskup.
mtbxc
| 14:10 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Chyba wcześniej w ND się spotkamy.
CheEvara
| 14:10 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj theli, najebany sektor najebanym sektorem, pomyśl, jakie stężenie alko mieliśmy my, współpasażerowie Niewe:D
No i podjeździe nie napisałam, bo wiedziałam, że tu przyjdziesz i to napiszesz :D

mtbxc, wspominał i mówił mi nawet, że wysłał Ci zaproszenie listem poleconym z potwierdzeniem ODBIORU. Eh, te nowoczesne techniki komunikacyjne... :)
mtbxc
| 14:06 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Nie taki Wiel, ale szkoda. Mogłabyś zrobić karierę, jak porucznik Bąblewicz i sierżant Stokrotka. A co do wspólnego drinka, to Niewe wspominał coś o urodzinach.
theli
| 14:06 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Che: ale nie napisałaś, że pierwszy podjazd razem zrobiliśmy a dopiero na drugim miałem okazję podziwiać Twoje plecy :)
theli
| 14:05 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Co do stanu trzeźwości Niewe chodziły słuchy, że jak w tym piątym sektorze czekając na start wziął głęboki wdech i takiż nastąpił wydech to końcówka czwartego sektora pojechała najebana.
CheEvara
| 14:04 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Tak zwany WIEL BŁĄD? :)
mtbxc
| 14:03 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Ewa, to że nie byłaś w ORMO to błąd. Duuuuży błąd.
CheEvara
| 13:58 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Nieweeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!, PAWEŁ SIĘ WRESZCIE PRZYZNAŁ!!!:)

mtbxc, w imieniu swym i Niewem wyrażam wreszcie satysfakcję, rozgrzeszę Cię jednak dopiero po dokonaniu aktu pokutno-rehabilitacyjnego. Czyli KRZYNKA złocistego wypita RAZEM i styka:)
Pamiętaj, że w ZOMO i ORMO nie byłam tylko dlatego, że jestem na to za młoda. Ale techniki gnębienia znam:D

theli, przeczytaj wpis jeszcze raz:D Oddałam w nim theli'emu, co theli'owskie! I napisałam, że mnię dojszłeś. A że Ci potem widowiskowo uciekłam... To też napisałam! Wszyscy zadowoleni!:)
mtbxc
| 13:52 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Chyba muszę jakiś skandaliczny wykon zrobić, bo widzę że po Olecku to mi nie odpuścisz, że do Niewe nie zadzwoniłem. Więc oficjalnie, Niewe - szkoda, że nie zadzwoniłem, chciałem, ale mnie porwali, trzymali i przetrzymywali.
theli
| 13:51 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Che: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia (na rowerze). To nie Ty mi uciekłaś tylko ja Ciebie dogoniłem! :)) I tej wersji musimy się trzymać! No :D
CheEvara
| 13:38 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Paweł, też mi się PRZED OLECKIEM tak wydawało. Ale PO OLECKU kieruję się logiką Twoją:P
Jak Ci się taka logika nie podoba, to - powtórzę się - może najpierw odbierz, a potem my zadzwonimy?:D:D
mtbxc
| 13:36 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Jak na logikę to zupełnie się to nie składa.
CheEvara
| 13:32 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Odpowiedź za dwieście pkt - po to, po co BUTY :)
old brother | 13:30 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Pytanie za 100pkt. Po co rowerzyście rękawiczki w lecie ?
CheEvara
| 13:22 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj I dobrze, że nie masz. Bo jest to jakaś gwarancja, że zadzwonisz :P
Skoro masz numer do Niewe i nie zadzwoniłeś do niego, wnioskuję, że do mnie zadzwonisz, bo nie masz numeru.
Tak na logikę, nie?
:P
mtbxc
| 13:20 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj hehehe. No tak, ale ja nie mam do Ciebie numeru.
CheEvara
| 12:37 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Wujek, chcesz w lampę, Alladynie? :P

mtbxc, żreć se możesz wszystko, bo to nie ma znaczenia. Twoje samopoczucie to była kara wiesz za CO.. A jak nie wiesz, to Ci powiem za co. Za Ełk. Za drugi etap Gwiazdy Mazurskiej. Za używanie telefonu niezgodnie z jego przeznaczeniem. A raczej za nieużywanie telefonu zgodnie z jego przeznaczeniem;).
mtbxc
| 12:30 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj No właśnie nie wiem, ale generalnie nie polecam daktyli przed maratonem zmieszanych z makaronem i jogurtem. Co było nieświeże, to nie wiem i nie chce wiedzieć, ale takich zestawów śniadaniowych już nie serwujemy. Jak ktoś chce sobie skręcić kiszki to sposób idealny. Chociaż może to brak bezbutnej Che i nawalonego Niewe, o którym szemrano w sektorach...
WuJekG
| 12:25 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Jaaa, ale Ci brzuch urósł :P
CheEvara
| 11:56 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj greq, Twój szlak dedukcyjny zaiste też niezgorszy, ale mylisz się w każdej sylabie:P
Choć, rzeczywiście, minę mam, jakbym się rzucała:D
greq | 11:44 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj a więc :) mogło być to tak:
chłopaki zagrozili że jak im wpakujesz choć 1 sekundę to wracasz z buta :D:D a na fotce jest ujęta ta chwila w której dowiadujesz się że to nie był blef, a najprawdziwsza prawda, i wypowiadasz coś w ten deseń: jak to qrwa z buta...!!!!!! do końca ście se te suty potargali!!!

...ale podoba mi się Twój tok rozumowania :D))))
CheEvara
| 10:54 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj mtbxc, standardy to się dopiero kształtują i jedynym słusznym i należytym będzie osoba Che na miejscu pierwszym:).
Czego nażarłeś się przed startem??

greq, milcz, bo obatożyć każę!:))))))
greq | 10:51 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj ciśnie się komentarz do ostatniej foty, po tym w jakim tempie wskakiwałaś do auta :D

był szantażyk :)
mtbxc
| 10:40 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Hej. No piknie pojechałaś. No, ale to już chyba standard zwycięstw w Mazovii. A jeśli chodzi o dystans dla dzieci, dziewic, niemowląt, kobiet z wózkami i dziadków o kulach, to jest mi wstyd. Ale gdyby nie ten skręt, to chyba bym dostał skrętu dupy z kiszkami, więc w sumie i tak dobrze, żem dojechał. Po prostu brak rozgrzewki z Goro i Che ma takie nieszczęsne suty, yyy skutki.
kosma100
| 10:24 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Goro P.S. Czasami nie noszę ;p
kosma100
| 10:24 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Goro To może zaczniesz nosić? :D
kosma100
| 10:18 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Czekam a w tak zwanym międzyczasie, miedzysuciu śle następnego ;-)
Goro
| 10:15 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Kosma - bo wy kobiałki to macie takie sutonosze - a ja nie ;( To dlatego.
Goro
| 10:15 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Kosma - bo wy kobiałki to macie takie sutonosze - a ja nie ;( To dlatego.
CheEvara
| 10:14 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Ja chyba też nie, ale - z tego, co mówił Goro - to nie warto jechać na maraton do Istebnej, bo on tam zaliczył pierwsze obtarcie i mu tak zostało.
BTW, zaraz Ci zrobię odpisa na prajwet mesydża!:)
kosma100
| 09:57 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Pieknie kur... pięknie!!!
Gratulejszyn.
Na zdjęciach widać jak ciśniesz ;-)


Tak się zastanawiam i myślę, i szukam w mej pamięci, i nie mogę odnaleźć... chyba jeszcze nigdy nie miałam obtartych sutów...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa edyni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]