Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
109.86 km 75.00 km teren
05:11 h 21.19 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:3.0
HR max:177 ( 90%)
HR avg:139 ( 70%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2417 kcal

„Gdyby” to najczęstsze słowo polskie

Niedziela, 18 grudnia 2011 · dodano: 19.12.2011 | Komentarze 19

Jak śpiewa Kazik eNŻet.
Coś w tym jest.

Bo wczoraj był wielce fajny dzień, ale byłby fajniejszy, gdyby…

Albo nie. Zacznę od tego, co było zajebiaszcze.

Perspektywa jazdy ILE SIĘ DA. Była zajebiaszcza.

Perspektywa spędzenia rowerowego dnia z Goro i Niewe.

Stęskniłam się za takimi spędami. I taka perspektywa była zajebiaszcza.

Kolejny grudniowy dzień bez deszczu, białego szitu, a nawet ze słońcem. Zajebiaszczy kolejny grudniowy dzień.

Kolejny dzień na rowerze ustawionym przez Wojtka – ZAJEBONGO.

Plan był prosty. Niewe, Goro & Che (zawsze chciałam podlinkować samą się:D) jadziem klasyk, czy jak to niektórzy bikestatsowicze określają standard (lub też standart, a nawet zwiększony standard z psem). Jadziem klasyk Niewowsko-Gorowski, bo ja uczestniczyłam w tymże po raz pierwszy. Klasyk mówił o pętli od Wiktorowa na Nowy Dwór Mazowiecki, skąd zawijamy przez Dębe, Nieporęt na Bemowo. No to ziu.

Zbiórka nastąpiła we Wiktorowie, jakem rzekła. Mieliśmy z Niewe plan zdemotywowania Goro, który nacierał w naszą stronę (znowu trzeba było na niego czekać:D) od siebie z chaty. Chcieliśmy go upić już na starcie, ale pozwolił wtłoczyć w siebie (ale za to bez większego namawiania go) TYLKO jednego Kasztelana. Który to w ogóle nie osłabił jego możliwości. Strasznie to dziwne. Goro i jedno piweczko.


Ruszyliśmy w mańkie z wmordewiatrem atakującym nasze pięknotkowe twarze. Mnie i tak było wszystko już kurna jedno, bo ledwiem wystartowała, a już wiedziałam, że będę umierać łamane na zdychać. Takie to ja miałam zakwasy posiłowniano-pobiegowe. O ile jeszcze – jak mnie zwykle łyda szarpie – mogę mocniej depnąć, słabiej pociągnąć, ale w efekcie mogę JAKOŚ w ogóle jechać, tak tym razem bolało mnie każde ścięgienko. Co zresztą było widać w naszym TRINITY-peletonie. Chłopaki tasują się między sobą z przodu, ja niemal z rykiem snuję się z tyłu.

Ewentualna ciulowa średnia Goro & Niewe jest ewidentnie moją winą.

Do eNDeeMu mieliśmy bezlitosny huragan we w twarz. Na wale spychało nas na boki. Se myślałam, że kurna zginę taaaaammm. ZGINĘĘĘ.

Aleeee nieeeee. Jakoś dojechalim.

In Da City zrobiliśmy krótki pitstop na banana-szama i wiedząc, że czeka nas teraz wiatr w zad ochoczo ruszyliśmy KONTYNUUJĄC DALEJ (jak to się mawia) naszą uroczą wycieczkę, drogie dzieci.

Jak będziecie chcieli dowiedzieć się, JAK GORO ŻYCZY 'MIŁEGO DNIA', zapytajcie, opowiem;).

Śmigamy, śmigamy i śmigamy, gdy nad kanałkiem, za Nieporętem już, ja zaczynam czuć, że dupa jestem, a nie kolarz i żreć mi się chceeeee. Przyssało mnie (mnię), przyssało Niewe (Niewę), Goro (Gorę) napierniczał z przodu, ale pewnie dlatego, że i on był przyssany. Jedyne, co WYJSZŁO naprzeciw naszym gastronomicznym potrzebom był MacDonalds. Na twardziela wciągnęłam lodzika (te akurat w Maku mają pierwszorzędne), chłopaki –uśmiechburgery, czyli czizburgery i tak – powiedzmy, że zdrowo – posileni skierowaliśmy się na Bemowo, gdzie nasza szalona wyprawa miała się zakończyć. Gora wzywały obowiązki rodzinne, Niewe i ja mieliśmy spocząć jeszcze kontrolnie w Bemolu, no bo nieprzyzwoicie byłoby tak bez pożegnania rozjechać się w swoje strony.

Przepiliśmy w Bemolu wszystko, cośmy ze sobą zabrali. Ja do domu zwiozłam złotówkę, Niewe również. To też byśmy przepili, gdyby pani w Bemolu dawała na krechę. Twarda jednak była.

Zajebisty rowerowy dzień, pięć godzin W SIEDLE.

Wiecie Wy co? Bolało mnie wszystko, bolało cholernie, ale zamiast zjechać do domu, to pojechałam jeszcze na to Bemowo. Raz że chciałam dokręcić do stówki, dwa – stęskniłam się i za Niewe (Niewuńcio-Tralaluncio), i za Gorem (Goruńcio Tralaluńciem). I chciałam im jeszcze potowarzyszyć.

W domu po rozciąganiu spokojnie sobie umarłam przy książeczce i pod Monte;).

A z tym GDYBY… Zakwasy zabrały mi dziś całą rowerową radość, napyrtalający w fejs WICHR (no bo były wichry namiętności, a nie wichery namiętności) też. Ale i tak było zajebiście. Sztuka wyciągania pozytywów (z kapelusza na przykład).



Komentarze
CheEvara
| 22:57 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj Życzy ŻYCZLIWIE I NIESPODZIEWANIE:D
CheEvara
| 22:36 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj Życzy ŻYCZLIWIE I NIESPODZIEWANIE:D
mors
| 17:04 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj hipek69 pojechał po banderoli. ;D
Hipek
| 10:32 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj To ja się chcę dowiedzieć, jak Goro życzy "miłego dnia". Inaczej niż "miłego dnia"? Jakoś "Jako woda drąży tę skałę, tak i wy bywajcie!"?
Zetinho
| 17:59 wtorek, 20 grudnia 2011 | linkuj Ok...podniosłem tę rękawicę ;)
CheEvara
| 17:29 wtorek, 20 grudnia 2011 | linkuj Pfffffffffffffffffffff. W najbliższym sezonie nawet nie zdążysz zobaczyć kurzu spod moich kół:P:P
Zetinho | 14:33 wtorek, 20 grudnia 2011 | linkuj Foch na maksa..!! :P
Na trasie już nie będę dawał Ci fory...:D
CheEvara
| 08:00 wtorek, 20 grudnia 2011 | linkuj Bo Zeti to fochmen. NAAAAAAT!! :D
Niewe
| 21:36 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj Jaaaaakkki foch :D :D :D
CheEvara
| 21:36 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj Szansę to możesz dostać Ty, choć jestem przekonana, że na Ciebie to już za późno:P
Rolka-srolka:P
Zetinho
| 21:34 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj No wiem, że pouczałaś ale chciałem Ci dać jeszcze jedną szansę :)
Ok...nie to nie ;)
CheEvara
| 20:33 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj No racja. To było UNFAJNEBLE.
Tralaleble.
Niewe
| 20:27 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj Chyba zrobię w Bemolu i Pod Rurą jakieś wpłaty z góry na trak zwane zaś. Coś jak Pre-Paid.
Żeby już nigdy nie znaleźć się w tej smutnej sytuacji gdy domu jest dwadzieścia kilo lasami, a nas nie stać na czwarte piwo.
Brrr....
CheEvara
| 20:24 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj wiolka, zamarzaliśmy w sumie, ale to nie było takie drażniące jak ten głód i jak to, że w Bemolu nie mieliśmy kasy na kolejne rozgrzewacze :D

mors, ja tam nie wiem, ja żarłam kurczaken-cziken:D:D

Niewe, w związku z tym Zetinho jest UNLOWCIALABLE.
Niewe
| 20:17 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj I NIESMACZNABLE.
mors
| 20:17 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj Wkradło się chyba małe niedopaCZenie, powinno być "czisburgera Z SEREM". ;D:D
Nawet niezły dystans, jak na grudzień-dzień. ;)
wiol18a
| 20:12 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj chyba bym zamarzła przy 5h jazdy w tych temperaturach
CheEvara
| 19:12 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj Cię już chyba pouczałam w tym temacie :P
Wpisujesz km-y z rolki. U mnie oznacza to bezwzględną dyskwalifikację:P. Wpisywanie takich kilometrów jest tak samo niesmaczne jak mariaż Chrisa Cornella z TimboBimboTimbalandem.
Jest to UNDOPUSZCZABLE:D
Zetinho
| 19:04 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj No kochasz Ty mnie..? hehhe...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ylisz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]