Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

zwykły trip do lub z pracy

Dystans całkowity:19495.35 km (w terenie 1188.78 km; 6.10%)
Czas w ruchu:906:46
Średnia prędkość:21.37 km/h
Maksymalna prędkość:103.70 km/h
Suma podjazdów:34423 m
Maks. tętno maksymalne:193 (166 %)
Maks. tętno średnie:175 (138 %)
Suma kalorii:422939 kcal
Liczba aktywności:348
Średnio na aktywność:56.02 km i 2h 37m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
52.60 km 0.00 km teren
02:47 h 18.90 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max:168 ( 87%)
HR avg:137 ( 71%)
Podjazdy: 24 m
Kalorie: 1224 kcal

A bo to ja wiem? A bo to ja pamiętam?

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 13

Się mnię przypomniały trzy związane z Dżałorkami rzeczy.

Raz to mój najazd na owce – filmik raczył zgrać i zamieścić Niewe.

Dwa to coś, czym wydzierałam japę w Dżałorkach – zwłaszcza w dzień megagłupawki z Gorem:



A poza tym co. Trudno tydzień później pamiętać, co się robiło tydzień wcześniej. Na pewno zapierniczałam do i z pracy. Jest to pewne jak to, że ci kolesie (miałam okażyn ujrzeć na ócz własny we w Barcelonie na La Rambli)

&feature=related

zajebiści są:).

Są, są, są, hoł, hoł, hoł.

Dane wyjazdu:
61.50 km 0.00 km teren
02:56 h 20.97 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max:175 ( 91%)
HR avg:137 ( 71%)
Podjazdy: 31 m
Kalorie: 1360 kcal

Pamparara, robi tam tatara!

Środa, 27 lipca 2011 · dodano: 02.08.2011 | Komentarze 5

Im krótszy wpis, tym ponoć więcej komentarzy. No to zamierzam to tą notką sprawdzić. Lub też zweryfikować. Ewentualnie rzecz tę uwierzytelnić.

I aby był to wpis na blog ROWEROWY dodam, iż jeździłam. Jechałam do i z pracy, a potem jeszcze wieczorem, a raczej już nocą z bractwem pod wezwaniem Specializeda. Żadnego grzechu nie pamiętam:).

A noga po Dżałorkach podaje ładnie. Łyda jest!

Nuta jest też

&feature=related

I to dobra, a nawet zacna. Przynajmniej ja tak to widzę.

Dane wyjazdu:
54.65 km 0.00 km teren
02:48 h 19.52 km/h:
Maks. pr.:46.50 km/h
Temperatura:19.0
HR max:180 ( 93%)
HR avg:141 ( 73%)
Podjazdy: 25 m
Kalorie: 1355 kcal

Jak ja was wszystkich nienawidzę &%^&$%##%*!

Wtorek, 26 lipca 2011 · dodano: 02.08.2011 | Komentarze 19

Wystarczy cztery dni w głuszy pojeździć i potem wrócić do zatłoczonej Warszawy, żeby złapać wkurwensona na całą populację ludzką. Zroweryzowaną, zmotoryzowaną, pieszą również. 5 dni, PIĘĆ DNI niespotykania nikogo na szlaku, związana z tym błogość i we wtorek co? Superkompensacja debilizmu ulicznego, już na „cywilizowanych” trasach.

Aż mię się nie chce rozwijać myśli, bo obiecałam sobie rano, że przeklinać będę tylko w mowie.

Zaś w piśmie będę wyłącznie bluzgać.
Tak to sobie wymarzyłam.


Ale póki co...
Aby się zresetować...

&feature=player_embedded#at=47

Spłakałam się ze śmiechu:D

Dane wyjazdu:
25.61 km 0.00 km teren
01:08 h 22.60 km/h:
Maks. pr.:38.50 km/h
Temperatura:26.0
HR max:175 ( 91%)
HR avg:133 ( 69%)
Podjazdy: 20 m
Kalorie: 454 kcal

W góry do Gora!:)

Środa, 20 lipca 2011 · dodano: 20.07.2011 | Komentarze 15

Hahaaaaaaaaaaaaaa. Jadziem po pracy! Dziś tudej! Jadzie mua i TAKI JEDEN, co ślini się do jakiejś tam sklepowej w Zaborowie. Jeszcze bym to zrozumiała, gdyby ta sklepowa obwieściła na odwrocie kartki z napisem

O z takim o napisem:) © CheEvara


że daje od tyłu. Ale nic mi o tym nie wiadomo.

No ale nie o tym;).

Ponieważ jestem wredna, a Niewe złośliwy, jedziemy zniszczyć urlop Gorowi, zakłócić jego spokój, pozbawić go radości życia, wnieść w jego dobę nieco chaosu.

Ja zabieram fullika, a Niewe swoją CZYŚCIUTKĄ – nie powiem za czyją sprawą i dzięki komu – Konę.

Choć dzisiejszej, całonocnej burzy niemal udało się zmienić moje plany dotyczące wyboru roweru, którym chcę te Gorowe góry zjeździć. Bo logiczne jest, że najbardziej ku temu nadaje się fullik, tak? Ale zasadę mam taką, że jak nie muszę, to fulla nie brudzę. A brudzę tylko wtedy, gdy deszcz mnie niespodziewnie złapie w drodze.
A dziś rano co? Ta głośna dziwka, wespół z irytująco mokrym deszczem, dzięki którym spałam może trzy godziny w sumie, jakoś niechętnie robili odwrót w kierunku zwanym matematycznie 3,14zdu. I ja już doprawdy chciałam wziąć Centuriona. W te góry.

Ale nieeeeeeeeeeeeeee.

Calutki dopracowy dystans przemierzyłam bezczelnie chodnikami i DeDeeRami. No dobra, starałam się. Nie oznacza to, że FSR jest czysty i w takim stanie, do jakiego go doprowadziłam wczoraj wieczorem. Ale tragedii nie ma.
Szału też nie, niestety.

Zastanawiam się jednakowoż, czy patent o taki o, który mijaliśmy z Niewe w drodze z Szydłowca:

A my głąby rowery wozimy na samochodzie;) © CheEvara


a raczej może nie patent, a wieziony sprzęt, byłby bardziej odpowiedni w te góry. Bo skoro mamy porę deszczową, to co stoi na przeszkodzie mieć też porę śniegową? W końcu logiczne – mówię „polskie lato”, myślę „gówniana pogoda”.

NIE ZDZIWIŁABYM SIĘ.

Niech mnie ktoś teleportuje – może być i nawet z Gorem i Niewe, TRUDNO!;) - razem z tymi polskimi górami w jakiś klimatycznie bardziej sprzyjający PLEJS, co?

Dane wyjazdu:
63.51 km 0.00 km teren
02:36 h 24.43 km/h:
Maks. pr.:40.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max:169 ( 88%)
HR avg:138 ( 71%)
Podjazdy: 29 m
Kalorie: 1059 kcal

Zwariuję, kurde, zwariuję!

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 20.07.2011 | Komentarze 5

Przynajmniej dla mnie taka różnica nie istnieje. Prawem serii, Murphy'ego, zamówień publicznych, jazdy lub też Archimedesa uwalone mam trzy suporty. W obu Specach i w Cenku. Przy czym w tym ostatnim najbardziej. Musiałam wywalić zatem z empetruchy całe REGIE, bo niestety szczelanie z okolic mufy było na tyle upierdliwe, że słyszałam je aż nadto. Zamiast REGIE wgrałam na nowo Rejdżów, Soundgarden i najbardziej rzeźnickie kawałki Alice In Chains, żeby tylko nie dosłyszeć.

Poleciałam na konsultację do chłopaków na Dereniową i na wtorek mają mi zamówić trzy komplety pancernych suportów. Żadne SZITMANO, bo okazuje się, że wystarczy przejechać dwa tysiące (jak w każdym ze Speców), żeby łożyska w Hollowtechu poszły sobie na ciemną stronę mocy.


Może właśnie dlatego, ktoś, kto wiedział, że cierpię i szlag mnie trafia, zapdejtował wyznanie Obcego. Myślę, że to nawet mógłby być sam Obcy:)

Ja już nie wiem, jak to interpretować;) © CheEvara


:D


Po pracy zjechałam się z kumplem, który:
a) opił mnie z całej wody z dwóch bidonów
b) wykorzystał mnie i moją pompkę z manometrem
c) zeżarł w moim towarzystwie Grycanowy sorbet z mango

Przy czym, tylko przy tym ostatnim nie poczułam się bezczelnie wykorzystana. Mango-sorbet ZADŻEBONGO!;)

Dane wyjazdu:
103.65 km 0.00 km teren
04:08 h 25.08 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max:172 ( 89%)
HR avg:145 ( 75%)
Podjazdy: 51 m
Kalorie: 1949 kcal

Druga stówcyna pod tak zwany rząd, a co!

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 20.07.2011 | Komentarze 3

Nie ma lipy ani opierdalania się, jak mawia Hardokorowy Koksu. A jak nie ma, to się robi tak, żeby do pracy mieć jakieś 50 kilometrów, a z pracy kilometrów 50 jakieś. No tak wyszło, nic na to nie poradzę.

A po pracy, to nawet towarzysko się zrealizowałam, bo wyciągnęłam na rower zaniedbaną w niedzielę Karolinę. „Ale mnie zmasakrowałaś” - wydyszała, jak już odstawiłam ją do domu. Taaaaaa, 30 lekkich kilometrów.

Ahhhhhh. Tym znawcom, którzy upierają się, że NIE DA SIĘ odróżnić, które łożysko nawala, spieszę donieść o czytaniu ze zrozumieniem i z użyciem ośrodka dedukcji. Aby Wam ułatwić jego działanie, donoszę serdecznie, że jeszcze się nie zdarzyło, żeby w serwisie okazało się, że rozwaliłam łożysko inne niż lewe. ZATEM paniajcie to, przyjmijcie do wiadomości, zanim we mnie uruchomi się klasyczny, polski hejt.

Identycznie wkurwia mnie, jak włazi mi tu ktoś i komentuje, że tego za dużo, przekleństw za dużo, a to wersalików za dużo, a to spolszczeń za dużo. Szkarwa mać! Abonamentu nikt Wam nie każe tu kupować, obecność nie jest obowiązkowa. Czy ja Wam włażę na bloga i jęczę, że to mi nie pasi, a tamto nie pasi tym bardziej??

No.

Myślałam, że przynajmniej tu nie trza nikogo wychowywać.

Czekam, aż wlezie tu ktoś, kto zechce sprzedać działkę na Księżycu i kupić 10 sztuk opon z kevlarem, ale z kewlarem tylko po bokach.



No.

Dane wyjazdu:
46.34 km 0.00 km teren
01:50 h 25.28 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:167 ( 86%)
HR avg:139 ( 72%)
Podjazdy: 30 m
Kalorie: 749 kcal

Następnym razem niech mnie ktoś kopnie w dupę

Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 11

Dokładnie wtedy, kiedy ulegnę presji i dam się namówić na wyjście na imprezę. O ile jeszcze delikatne piwko w LaPlaya było spoko, dwa piwka w Cudzie nad Wisłą też znośnie, tak dotarcie na Mazowiecką, warszawskie skupisko lansiarzy i zobaczenie, jak laski prężą się i wiją, a faceci napinają te swoje pęknięte kanistry TYLKO PO TO, ŻEBY PORUCHAĆ, sprawiło, że powiedziałam towarzyszącym mi dziewczynom, że stanowczo spierdalam do siebie i że mam dosyć widoku tych wszystkich zjaranych na heban ryjów i czół nieskażonych myśleniem. Na jakieś trzy lata.

Obawiam się, że nie istnieją takie ilości alkoholu, po której miałabym na tych trolli wyjebane.

Przeto wkurwiona jestem, bo nie pojeździłam za wiele.

Dane wyjazdu:
64.51 km 0.00 km teren
02:32 h 25.46 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:177 ( 92%)
HR avg:149 ( 77%)
Podjazdy: 47 m
Kalorie: 1132 kcal

5 dyszków tysiaczków stuknęło temu Centurionu!

Czwartek, 14 lipca 2011 · dodano: 15.07.2011 | Komentarze 22

O czym zawiadomił mnie mój fan mors, który uczy się moich wpisów na pamięć i na pamięć zna też parametry moich powieszonych na BS rowerów oraz jednego oficjalnie tu nie ukazanego.

Przebieg ów został oczywiście uczczon i oczywiście w towarzystwie ojca Centurionowego sukcesu. No bo bez Czarnego temu roweru dawno by się skończyły lewele do przejścia.

O i doprawdy nie wiem, JAKIM cudem nie zmoczyło mi dupy. Burza nadejszła stanowczo niepostrzeżenie.
LIPIEC, kuźwa.

Naprawdę rozumiem teraz to, że w życiu każdego jeża przychodzi taki moment, że musi komuś przypier*dolić.

Jaram się tymi filmikami:

&feature=related

a zwłaszcza odcinkiem szkoleniowym dotyczącym JIZDY NA ZADNIM KOLE:D

Dane wyjazdu:
28.44 km 0.00 km teren
01:13 h 23.38 km/h:
Maks. pr.:48.50 km/h
Temperatura:28.0
HR max:168 ( 87%)
HR avg:142 ( 73%)
Podjazdy: 33 m
Kalorie: 536 kcal

Rockhopper do panów dochtorów odstawion

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 7

Po niedzielnej kąpieli w szydłowieckim guanie, wyścigówka musiała zostać obmacana przez chłopaków. Tradycyjnie Czarny zapowiedział, że nawet nie dotknie tego roweru, bo nie rozumie niszczenia sprzętu w wyścigu o pieluchę przyszytą nawet i złotą linką do gaci kolarskich.

Zresztą Czarny szkolił się tego dnia w Shimano, być może w zakresie wylewania wody z suportu i rower na serwis przyjęli sprzedawcy. Szacowany koszt serwisy jak widać:

Nie wypłacę się chiba nigdy:D © CheEvara


Zagrałam w totka:)

Do domu od chłopaków musiałam wrócić KOMUNIKACJĄ MIEJSKĄ. Armagiedon jakiś. Dwa razy miałam chęć wyrzygać się.

Nie dziwne zatem, że w domu założyłam świeże obciski i polazłam posłuchać jęków Centurionowego suportu. Zaraza jakaś z tym suportem.

Dane wyjazdu:
73.15 km 3.47 km teren
02:58 h 24.66 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:160 ( 83%)
HR avg:135 ( 70%)
Podjazdy: 18 m
Kalorie: 1125 kcal

Obcy, weź Ty cofnij tę sukę Wisłę, co?

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 10

Bo zabrała dziwka Twoją praską ście. I jakem wybrała się po robocie tamtędy do domu, tom musiała ZAWRACAĆ DO TYŁU, bo jeszcze ciągle żywa jest moja szydłowiecka błotna trauma i nie mam ochoty ufajdaczyć się znów.

No jak Ty chcesz, żebym na Twoich firmowych imprezkach piła wyniesione przez Ciebie drinki, to weź się postaraj, może, ke?

Wszystko kurna muszę tłumaczyć.

Przebojem tygodnia są dwie moje WIZYTANCJE u specyjalistów od uwalonych nadgarstków. Specyjalista z poniedziałku twierdzi, że moja łapa, nadwyrężona podczas kolizji z innym rowerzystą, posiada w sobie pękniętą kość i z perwersyjnym uśmieszkiem zaproponował mi gipsowanie. Prawiem mu rzekła, żeby se puścił bąka, bo jak się bąki wstrzymuje, to wtedy posrane pomysły przychodzą do głowy. I że orteza to maks, co se mogę założyć.

Drugi wykpił pierwszego – jak fachmeni od remontów, a zwłaszcza ci drudzy w kolejności, którzy mają przyjść poprawić po pierwszym. Co się taki nagadaaaaaa! A co się nawylicza bubli!
I ten lekarzyna też. Uznał, że rysy na kości, widoczne na zdjęciu to nie pęknięcia, a rysy w maszynie RTG, a ja mam zwyczajne stłuczenie. Szkoda tylko, że od tygodnia opuchlizna nie schodzi.

Hahahaha, jacy oni wszyscy są uczeni.
Krwa.