Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

>50 km

Dystans całkowity:26501.69 km (w terenie 4247.79 km; 16.03%)
Czas w ruchu:1265:01
Średnia prędkość:20.95 km/h
Maksymalna prędkość:1297.00 km/h
Suma podjazdów:62118 m
Maks. tętno maksymalne:196 (166 %)
Maks. tętno średnie:171 (127 %)
Suma kalorii:612046 kcal
Liczba aktywności:382
Średnio na aktywność:69.38 km i 3h 18m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
76.57 km 5.50 km teren
03:21 h 22.86 km/h:
Maks. pr.:51.20 km/h
Temperatura:26.0
HR max:155 ( 79%)
HR avg:126 ( 64%)
Podjazdy:211 m
Kalorie: 2124 kcal

Nie podstawili mi lektyki, to jadę BAAAJSIKLEM!

Czwartek, 9 sierpnia 2012 · dodano: 29.08.2012 | Komentarze 2

A zamawiałam! Jak taksóweczkę.

W sumie opłaciło się, bo Pani Matka całkiem przypadkowo urodzinowo zapaczkowała mi lodówkę zgrzewą Monte, to pojechałam sprawdzić, przyznać atesty i znaki jakości KJU (jak KJUPON totka).

Zgrzewka pyszna jak miód, a nawet mniód. A przynajmniej jej dwóch pierwszych delegatów. Resztę zostawiłam na potem.

Na lektyce by mnie nieśli i po tym Monte by mi dupa urosła.

A na rowerze, to - posiadam nadzieję - że się Monte jakimś cudem anihilowało. W końcu ta, no... permanentna ANIHILANCJA!

Chyba ciepło było:).



Dane wyjazdu:
63.29 km 7.30 km teren
02:39 h 23.88 km/h:
Maks. pr.:53.30 km/h
Temperatura:23.0
HR max:156 ( 79%)
HR avg:129 ( 65%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: 1846 kcal

A dziś wariant taki, żeby jechać jedną opcją...

Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 29.08.2012 | Komentarze 0

... a wracać drugą.
A że opcjów jak mrówków, to tym razem tylko Lipków miałam wspólny stykiem dla trasy do i trasy z pracy.

Nie nudziwszy się zatem.

Trudno i HADKO, żebym pamiętała, co kręciłam trzy tygodnie temu. Więc odpierdaczam wpis i o.

Także ten.




Dane wyjazdu:
92.37 km 12.23 km teren
03:59 h 23.19 km/h:
Maks. pr.:46.80 km/h
Temperatura:24.0
HR max:157 ( 80%)
HR avg:129 ( 65%)
Podjazdy:312 m
Kalorie: 2643 kcal

Asepoechaam!

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 29.08.2012 | Komentarze 0

Nawet znośnie dużo sepoechaam.
A bo i do robo i do Wojcia do Airbike'a, a potem nocami, kolbami, załomocami, przez wiochy, psy, piachy i korzenie.
Prawie jak do domu, po imprezie, kiedy to lewa noga współgra z prawym barkiem.
Ciężko było;)


Dane wyjazdu:
79.24 km 9.81 km teren
03:41 h 21.51 km/h:
Maks. pr.:53.40 km/h
Temperatura:21.0
HR max:161 ( 82%)
HR avg:136 ( 69%)
Podjazdy:256 m
Kalorie: 2565 kcal

Łatwizna taka, że se na nią pójdę!

Poniedziałek, 6 sierpnia 2012 · dodano: 28.08.2012 | Komentarze 2

I trzasnę wpis jak nie ja. Co się będę trzepać słownie, jak nic nie pamiętam:D

Ale choć mam dla Was songa:





Dane wyjazdu:
68.54 km 48.00 km teren
04:05 h 16.79 km/h:
Maks. pr.:56.50 km/h
Temperatura:27.0
HR max:178 (%)
HR avg:140 ( 71%)
Podjazdy:919 m
Kalorie: 2209 kcal

Właściwie mam niewiele do powiedzenia w temacie maratonu

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 28.08.2012 | Komentarze 4

A nawet zasadniczo.

Nie było nogi, nie było płuc, nie było niczego. Pergolnęłam ten maraton na czternastym kilometrze tuż po tym, jak na zjeździe puścił mi zacisk przedniego koła, dżebłam o drzewo, skrzywiłam przedni hampl i jak odechciało mi się tych jebanych strusi. Mniej więcej wtedy.

Kawalutek za pierwszym bufetem i strefą zrzutu spotkałam wracającego się Bartka, który wracał z urwaną szpryszką i który niniejszym też pergolnął ten maraton.


Z naszego trio tylko Misiaczek coś pojechała (i nawet stała na pudle).

I gdy Misiaczek sobie jechała maraton, my z Bartkiem podjęliśmy próbę odkucia się i pojechaliśmy sobie na wycieczkIe z Ustronia do Wisły, gdzieniegdzie właśnie trasą maratonu, ale gorycz wkurwu czułam mimo przyjemności tejże ekskursji.

Tak więc tak. Poleciałam w ciula jak Zenon z Garsiją.



Dane wyjazdu:
79.14 km 9.60 km teren
03:36 h 21.98 km/h:
Maks. pr.:42.30 km/h
Temperatura:24.0
HR max:157 (%)
HR avg:129 ( 65%)
Podjazdy:363 m
Kalorie: 2992 kcal

Aaaaa bo zaraz jadę w góry

Czwartek, 2 sierpnia 2012 · dodano: 28.08.2012 | Komentarze 0

W sensie, że jechałam, bo kiedy wpis czyniony, a z kiedy on to dwie różne sprawy jak konik i konik na biegunach.

Bym napisała coś więcej, ale gówno/hovno (wersja dla Czechów) pamiętam i kojarzę. Z mapki wynika, że zawitałam też na Bródno Town. I tu przechytrzam (przechytrzywuję, a nawet robię te dwie rzeczy naraz) system, gdyż z mapy Garmęna nie wynika, że zawitałam do Pani Matki, która obżarła mi lodówkę z całego zapasu Monte, a ja wiem, że zajechałam do Pani Matki (która, obżreć, Monte, lodówka, zapas).

No i zażyłam trochę terenu.

Jakbym wiedziała, że w Ustroniu mię to nie wyjdzie:D


Dane wyjazdu:
90.49 km 31.80 km teren
03:56 h 23.01 km/h:
Maks. pr.:46.20 km/h
Temperatura:26.0
HR max:179 ( 91%)
HR avg:141 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2838 kcal

I dobry trening poleciał w przysłowiowy kosmos, w dupę go mać!

Środa, 1 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 12

Jeśli ktoś zamierza przychrzanić się do przysłowiowego kosmosu, spieszę poinformować, że jest całe mnóstwo przysłów o kosmosie.

Na przykład: Lepszy kosmos w garści niż zatkana rynna na dachu.

Albo: Dobrymi chęciami kosmos jest wybrukowany.

Lub też: Kosmos kosmosowi kosmosa nie wykosmosa.

Mogłabym te przykłady kosmosi... yyyy. MNOŻYĆ! Mogłabym je mnożyć, ale nie o tym rzecz.

Rzecz jest o tym, jak dać się wydymać przez urządzenie firmy Garmę.

Wstępnie chciałam Wam udzielić katechezy, jak NIE dać się wydymać, ale szybko owo NIE wy...bakspejsowałam, bo ja przecież temu Garmęnu dałam się wydymać.

Otóż bowiem.

Trening podjazdów dziś dziergałam. Fajny był. I straszniem z niego kontenta była. I z tego, że rozgrzewkę zrobiłam należną. I że podjazdów komplet zrobiłam. Oraz że rozjazd po wszystkim był, na co zazwyczaj osobowości mej już nie styka.

A i wytrzymałość całą wytrzymałam.

Zaś szkoda, że nie mogie ja radości tej nijak spożytkować, bo ten dżebany Garmę raczył zapisać mi z tego wszystkiego zaledwie kilometraż i czas.

Zaś nie mam ani wysokości, ani czasów poszczególnych zakresów, ani dupa blada jej królewskiej maci!

Verfluchte Scheiße!

Że sobie tak obcojęzycznie wulgarnę.


Zaś jednakowoż kilometrów wyszło mi po mojemu. Ale i tak myślę, czy aby się nie zirytować.


Dane wyjazdu:
69.01 km 24.12 km teren
03:04 h 22.50 km/h:
Maks. pr.:42.60 km/h
Temperatura:27.0
HR max:162 ( 82%)
HR avg:129 ( 65%)
Podjazdy:190 m
Kalorie: 1995 kcal

Coś tam popedaliłam chiba

Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 8

Dobrze, że Niewe zrobił wpis, to przynajmniej wiem. Do arbajtu uderzyłam najdłuższym dystansowo wariantem, ale najkrótszym czasowo, bo PO TRASIE mam ino cztery sygnalizaNcje.
Acz to z wpisu Niewe nie wynika (a raczej Niewe nika).

A po łobocie zjechalim się z Niewe na Woli, gdzie tenże pobrał płody ziemi, tej ziemi od Matki swej, tej Matki, po czym przez głębokie Bemowo, gdzie główną bohaterką dnia jest podejrzana Ilona B., którą sfocił i zamieścił u się Niewe, zajechalim na wioski. Ja obstawiam, że Ilona B. jest straszną suką, wystawiła walizki zalofcianemu za drzwi, nawet go jakoś odpowiednio nie zelżyłam aby poczuł się należycie winnym, nie przepisała na niego połowy mieszkania, jak obiecała (mówię Wam, że to suka), to tonący balkonu się chwycił.

Miłość – jak widać – to jednak straszna kurwa bywa.

Żeby tak zmuszać do wieszania się na balkonach.

A tego, czy to wtedy jechaliśmy przez dzikie ostępy Babic i czy to wtedy zahaczylim o pewną pachnącą pierogową cebulkę knajpę w Dżanowie, też bym nie pamiętała, gdyby nie wpis. Tamój.


Dane wyjazdu:
65.24 km 11.02 km teren
02:51 h 22.89 km/h:
Maks. pr.:54.30 km/h
Temperatura:
HR max:153 ( 78%)
HR avg:131 ( 66%)
Podjazdy:196 m
Kalorie: 2023 kcal

Chciałabym napisać coś mądrego, ale

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0

Ale piszę z głowy, czyli – jak mawia rooter – z niczego. Tam w środku mam podobno ośrodek pamięci, z którego ewidentnie nie korzystam, bo ni kuta nie pamiętam. Se pojechałam do pracy i se z niej wróciłam. To na pewno.

Czy był upał, nie pamiętam.

Czy mnię goniły psy na wiochach, nie pamiętam.

Czy wracałam po zmierzchu lub też zmroku, też nie wiem.

I co z nami będzie, gdy spotkamy się na zakręcie, też nie wiem.


Dane wyjazdu:
52.67 km 45.00 km teren
02:55 h 18.06 km/h:
Maks. pr.:51.90 km/h
Temperatura:35.0
HR max:182 ( 92%)
HR avg:159 ( 81%)
Podjazdy:707 m
Kalorie: 2053 kcal

Mazovia-niespodzianka, czyli jeden wielki Sjupraaaaajśl!

Niedziela, 29 lipca 2012 · dodano: 22.08.2012 | Komentarze 4

Niewe u siebie napisał, że do tegoż maratonu przygotował się inaczej.
Ja troszkę nazwałabym to PRZYGOTOWANIEM SIĘ W OGÓLE, ale niechaj mu będzie;).

Mua zaś do tego wyścigu przygotowałam się w ogóle.
Bo mianowicie wczorajszo-wieczorny rowerów ogarning pozwolił ustalić, że w hamulcu mym przednim nie mam... hamulca (bo ma oczy) po prostu. Ani klocków. A tłoczki gdzieś tam samopas samograj samo.... samosąd, kurna w sumie.

Niewe był mnię poratował swoimi XT, a ja w tym czasie doglądałam rosnącego (za przeproszeniem) w piekarniku (za przeproszeniem) ciasta kolarskiego. Role życiowe nam się powoli krystalizują;).


Pojechalim do tego Sjuprajśla. Wziąwszy Radka z nami na miejsce Obcego, który do dziś (a mamy drugą, a zatem zaawansowaną połowę sierpnia) nie potwierdził, że z nami jednak jedzie. I tak nie wiemy, za każdym nadchodzącym weekendem, czy jechać do tego Supraśla, no bo głupio, nie? Obiecalim, że go zabierzemy, to czekamy).

Enyłej.

KlimatyzNcja w samochodzie to ZUO. Przez duże Zy, duże U oraz duże O. Jedziemy se całą drogę w chłodku po to, żeby na miejscu, po WYSIĄŚCIU powiedzieć (chórem, wszyscy razem w jednym tempie):
O, kurwa.

Nie pomogły bukłaki napełnione w domu, a do Sjuprajśla transportowane w lodówce samochodowej. Ciasto kolarskie było pycha i w ogóle, ale w tym skwarze to równie dobrze można było się bilobilem natrzeć w okolicach pęcinek. Efekt podobny.

35 stopni może mnie cmoknąć w okolice pierwszej krzyżowej.

Jak z tamtego roku zapamiętałam, że trasa wiodła głównie po lasach, tak już przed rozjazdem z fitowców zresztą musiałam sobie to odpamiętać.

Jazda w gorącym kisielu nagrzewanym na bieżąco serdecznie mnie pierdoli.

Z przyzwoitości nie skręciłam na fit, bo... NO BO WIADOMO.

Nawet myślałam, żeby to moje przegrzanie organizmu osrać i giga mimo wszystko przejechać, ale gdy na ostatnim bufecie przed decydującym rozjazdem dystansów polałam swój łeb PODGOTOWANĄ wodą, a do picia został już tylko nadpsuty Powerade i to ten najchujowieńszy, niebieski, osrałam osranie przegrzania organizmu.

Na imprezach, gdzie by mi za podium hymn zagrali, to ja mogę się tak upadlać.

A u Zamany wolę skręcić na mega, wrócić do miasteczka zawodów i pójść na piwo (ZIMNE, KURRRRWA, ZIMNE!), po czym napisać do Niewe esemesa. Co z tym esemesem Niewe zrobił, napisał u siebie.


A ja wyprowadzam się do Skandynawii.

Mam nadzieję, że tam nie ma ciepłych, niebieskich pałerejdów.