Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

całe goowno, a nie dystans;)

Dystans całkowity:10374.13 km (w terenie 1494.58 km; 14.41%)
Czas w ruchu:496:27
Średnia prędkość:20.84 km/h
Maksymalna prędkość:62.70 km/h
Suma podjazdów:22998 m
Maks. tętno maksymalne:189 (166 %)
Maks. tętno średnie:162 (138 %)
Suma kalorii:236662 kcal
Liczba aktywności:250
Średnio na aktywność:41.50 km i 1h 59m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
33.12 km 0.00 km teren
01:47 h 18.57 km/h:
Maks. pr.:37.20 km/h
Temperatura:13.0
HR max:170 ( 86%)
HR avg:143 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 832 kcal

Rekreacyjnie, bo z Karolajną

Sobota, 4 maja 2013 · dodano: 06.06.2013 | Komentarze 0

Ale na nic innego siły nie posiadałam. Szczęśliwie dla Karolajny.

Wyciągnęłam ją do Ixa na Broniewskiego, gdzie mój ulubiony Czarny teraz pracuje. Chciałam pogadać z nimże oraz tamże zorientować się w temacie roweru dla jednej takiej komunistki, co to ją mam w rodzinie.

Jak prezencić, to z klasą i jedyną słuszną ideologią.

Czarnego nie zastałyśmy, bo leniwiec majówkował na Mazurach, a i roweru za zbytnio nie obejrzałam. Mało było na stanie modeli w rozmiarze, który podobno nie ma znaczenia.

Muszę jednakowoż przyznać, że obsługa tam jest mocno PRO i bardzo frontem do klienta.

Myślałam, że takich sklepów już nie ma.


A Karola ewidentnie nie buduje formy;).



Dane wyjazdu:
41.32 km 4.00 km teren
01:49 h 22.74 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:173 ( 88%)
HR avg:146 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1187 kcal

A to nie wiem, KAJ

Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 06.06.2013 | Komentarze 0

Notatek nie uczyniłam, ale z mapy wynika, że do Centrum.

Przez Ursynów.

A jak do Centrum, to pewnie do Karolajny.

Chyba w deszczu jechałam, zatem dotarłam upieprzona jak stopy azerbejdżańskiego pasterza.

Ale czemu przez Ursynów, to trudno mi powiedzieć.

Jest to ewidentnie sprawa dla reportera.


Dane wyjazdu:
36.68 km 3.00 km teren
01:27 h 25.30 km/h:
Maks. pr.:40.30 km/h
Temperatura:18.0
HR max:160 ( 81%)
HR avg:130 ( 66%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1069 kcal

Aleśmy…

Środa, 17 kwietnia 2013 · dodano: 23.05.2013 | Komentarze 1

ZAPSIERDALALI dziś!

Wieczornym pedalingiem chcieliśmy uratować dość samochodowo spędzony dzień. Odparzyliśmy sobie dupska o DROGIE skórzane fotele w DAS AUTO, korciło więc rzucić się na rower wieczorem.

Zrobiliśmy znów asfaltową (gdzieniegdzie szutrową) pętlę, a noga nam podawała zdrowiutko.


No żeby tak zawsze można było!



Dane wyjazdu:
21.74 km 0.00 km teren
00:56 h 23.29 km/h:
Maks. pr.:40.10 km/h
Temperatura:14.0
HR max:172 ( 87%)
HR avg:144 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 633 kcal

Nie ma co spawać się

Środa, 10 kwietnia 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 2

Bo wpis mocno zaległy. Tak zaległy jak mops na wersalce.

Swoją drogą wersalka bardzo fajnym słowem jest.

To że nie piszę i nie komentuję, nie oznacza, że nie jeżdżę. Jeżdżę, coś tam jeżdżę, czego świadkiem wieczoru dzisiejszego (a mowa o wieczorze dwudziestodrugo-majowym) jest tomski.

Tak więc nie jest to taka kaszana, acz jak wziąć pod uwagę niemal połówkę roku i mój dotychczasowy przebieg, kaszana robi się z tego bardzo i to przeterminowana.

A wtedym, o czym wpis chcę udziergać, pojechaliśmy z Niewe na szybki asfaltowy pedaling po wioskach.

Mamy nawet swoje lokalne Malibu, takie, które przywiodło mi na myśl mieszkanie Dextera Morgana. Zresztą pracowicie to ze sobą zestawiłam, abyście zaprawdę godnie i sprawiedliwie znaleźli choć trzy różnice:

Rozwali mi ta fota bloga, czy nie, oto jest pyta NIE;) © CheEvara



Pod niemalże Domem Złym nastąpiło rozstanie, bo ja zamierzałam uczynić dalszą część tak zwanego PUSTAKA („cegła” jest wtedy, gdy rowerem jedzie się pobiegać, a mój pustak polega na tym, że najpierw jedno, a potem drugie), a Niewe miał chrapkę na liźnięcie odrobiny terenu.

I wziął i tam ugrzązł.

Takie są bowiem odwieczne prawa natury.



Dane wyjazdu:
30.64 km 28.00 km teren
01:58 h 15.58 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max:170 ( 86%)
HR avg:137 ( 69%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1034 kcal

Assięwysilę!

Czwartek, 21 marca 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 2

Czyli napiszę, że był to pierwszy dzień wiosny.

Pojechaliśmy jej poszukać, bo dookoła domu żadne z nas jej nie widziało. Stalkujące nas koty też nie.

Naprawdę!

Naprawdę mamy pod oknami kocich stalkerów.

I naprawdę był to pierwszy dzień wiosny oraz naprawdę jej nie widzieliśmy.

Myśleliśmy se, że może Dom Zły pozostaje pod wpływem złego frontu atmosferycznego.
I że ten dobry front jest na przykład w Kampinosie.

To tam wybyliśmy.

Ja zabrałam dla zaprzyjaźnionego wczoraj bałwana kanapki, termos i dmuchaną bałwanalę. Daliśmy życie temu bałwanu, przeto poczuliśmy się za niego odpowiedzialni. I za jego potrzeby też.

Bałwan był, stał w wyznaczonym miejscu, co mogliśmy odnotować w raporcie dla Macierewicza.

Były też wielokrotne obawy o upadek, bo i podłoże było glebogenne. Jednego kujawiaka wyczyniłam takiego, że do dziś mi w dupę zimno.

Niewe dotąd się nie zorientował, że ja wywalam się po to, żeby mieć pretekst do obrzucenia go pigułą śnieżną.

Dużo było tych piguł;).

Zdjęcia licznika zrobionego szpadlem NIE MAM.

Mam za to link do wpisu, gdzie są foty zrobione czymś lepszym. Większym:D

Oto i ten ŚNUREK.



Dane wyjazdu:
21.60 km 20.00 km teren
01:37 h 13.36 km/h:
Maks. pr.:29.10 km/h
Temperatura:1.0
HR max:171 ( 87%)
HR avg:130 ( 66%)
Podjazdy:125 m
Kalorie: 724 kcal

No heeeeeeeeeeeej:D

Środa, 20 marca 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 6

Jeździłam. Dawno temu.
Znaczy się niedawno temu też, ale wpis jest z dawna (Polski tyś królową i tak dalej).

Jeździłam z Niewuńciem.

Co tenże znacznie bardziej skrupulatnie opisał ŁO TU ŁO

Wygląda na to, że wpisy z kwietnia uczynię w okolicach końca maja.
Bo mam wpisy z kwietnia tak jak nastąpi na pewno koniec maja.

Ale, jak przystało na niepoddającą się blogerkę, napiszę zachęcająco:
STAY TUNED

Aha. Że jeździłam, to mam dowód. Zamiast zdjęć licznika oraz wpisu, którego autor/ka nie potrafi posługiwać się językiem polskim mam fotę mnie z bałwanem w komandosie.
Tfu! W Kampinosie!:D

Ja z Bałwanem. Bałwan jeszcze p[rzed tjuningiem © CheEvara




Dane wyjazdu:
31.64 km 28.00 km teren
02:02 h 15.56 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:14.0
HR max:174 ( 88%)
HR avg:142 ( 72%)
Podjazdy:237 m
Kalorie: 1247 kcal

Zaznać różnistości

Środa, 6 marca 2013 · dodano: 07.03.2013 | Komentarze 5

Tak mi się ostatnio nakładają dni, że rano biegam, a zaraz potem idę popedalić. Takie kombo-bombo ósme smake. Co prawda dysponuję wtedy mniejszą parą w zmęczonych giczołach, ale że nic nie muszę, to się nie przejmuję;).

Dzisiaj też najpierw potuptałam, by ponapawać się nasłonecznionym lasem, a potem wyszliśmy z Niewe na wreszcie terenowe rowerowanie. Ile można tłuc te asfaltokilometry.

Teren ciągle jest zróżnicowany. Jechaliśmy całkiem fajnie ubitymi, suchymi, leśnymi ściechami, lodem też, kałużami i łatami śniegu takoż. Udało się nawet zmontować ostatnią w sezonie – czy suka zima mnie słyszy??? – śniegową gałę (fota dokumentująca znajdzie się u Niewe we wpisie).

Szkoda, że najfajniejsze interwałowe single są całkiem nielegalne. Można baaaaardzo przyzwoicie popompować w strefie piatej;). A że pani leśniczówka zakazała mi poza szklakami biegać, to jeżdżę. O tym nic nie wspominała;).


Wiosno, dopierdalaj, zaprawdę powiadam ci, ty małpo.


P.S. Chyba nawet mam jakąś kondycję!


Dane wyjazdu:
23.36 km 0.00 km teren
01:04 h 21.90 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max:169 ( 86%)
HR avg:141 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: 620 kcal
Rower:

Jak nie jeżdżem, to biegam, a z tego to wpisu Che dziergać nie będzie

Czwartek, 28 lutego 2013 · dodano: 04.03.2013 | Komentarze 0

Aż tak mi karczek nie ostygł i aż taka FIŚNIĘTA to ja nie estem.

Inna sprawa, że zwyczajnie by mi się nie chciało.

A tak to O.
Razu tego onegdaj, czyli natenczas azaliż, czwartkowym popołudniem wysmyknęliśmy na mały szoszing. Czyli na asfalty, bo w lesie guano i BŁOTUE (jak skandynawskie stoły, krzesła, a zatem MEBLUE), cożem zoczyła, biegając jak strudzony renifer.

Nie chciało mi się syfić i przegłosowałam, że robimy za szoszonów dziś.
A że Niewe ma sobie jakąś tam pętelkie asfaltową przez wioski, którą to zdecydował się udostępnić za niewielką opłatą (1,3 zł/km) i wziął mnię był i zabrał na rower.
Zmieściliśmy się w godzince.
Przed zachodem SONCA udało się zawitać w chacie.

Wiuwa z lekka i przyhamowuje pedalarza ( w tym przypadku dwóch, a nawet dwoje).
A to ponoć jeszcze NIC!!

Być może jednak to ja nadal JESTĘ LESZCZĘ.


Dane wyjazdu:
17.80 km 17.00 km teren
01:38 h 10.90 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:-2.0
HR max:174 ( 88%)
HR avg:146 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 542 kcal

Żeby być na bieżąco, co wcale nie jest teraz trudne:D

Wtorek, 12 lutego 2013 · dodano: 15.02.2013 | Komentarze 4

Drzemiący we mnie, niedawno zadomowiony tu, francuski piesek zmusił mnie do odmówienia posługi w zakresie jeżdżenia w czasie odwilży.
Biegane zamiast tego było [pragnę zaznaczyć, że WPISÓW Z TEGO NIE MA].

Po drodze też złapałam ósme – w ciągu czterech miesięcy – przeziębienie, więc w ogóle dupson blady.

I zdążył znów śnieg napadać, zdążył z groźnej inwazji gil lekko ustąpić, odsunął się na drugą linię, więc ja zatęskniłam za zewnętrznym pedałowaniem. Do wyboru miałam albo mokry asfalt (rzygggg & womit) albo teren i wybrałam sobie to drugie, bo tylko okolcowany full mi pozostał.

Pojechałam.
Zachwycona różnorodną ilością śniegu w lesie. Tu łyso, tam głębiej, aż kusząco na biegówki. Ja zaś starałam się przemieszczać głównie w samochodowych koleinach, bo to co pomiędzy nimi jest wydeptane i zamarzło – no mimo fulla pod zadem, częsło mnie jak przy NERWICY.

Uderzyłam ku Roztoce, rzeźbiąc i starając się trafić w koleiny.
Rowerzysty żadnego, za to sporo narciarzy.
Gleba jedna, po niej siniaki dwa. I nie, nie na dupie;)
Taki to bilansik.

Przy okazji zdobyłam się na rękawiczkowy eksperyment. Na swoje pseudozimowe Shimanki (ale stylowe, biało-czarne!) założyłam też stylowe (czarne!) rękawiczki BBB, własność samego Niewe. Nigdy mi tak w ręce ciepło nie było. Następnym razem założę te rękawiczki na buty, bo paluchi tam też mi marzną, a najwidoczniej patent z BBB działa.

Mam kolejne okolicznościowe, tym razem starochińskie przysłowie.
Jak nie masz nogi, to masz jedną nogę. I też nie jedziesz.

;)


Dane wyjazdu:
20.00 km 17.00 km teren
01:14 h 16.22 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kilometraż muszę wpisać z gugla

Czwartek, 3 stycznia 2013 · dodano: 11.01.2013 | Komentarze 0

Bo kurna Garmin nie zarejestrował mię tej aktywności.

A była to osobliwa aktywność, bo na Centurionie najpierw. Zwiozłam go wreszcie z Bródna, ale niewiele to zmieniło, bo wciąż jest w stanie opłakanym. A nie, nawet płakać się już nie chce.

Przez zapadnięty amortyzator wygląda na rozmiar 12,5 cala. Jest w pipę ciężki (odzwyczaiłam się) i… I ma zrypany napęd. A to, czego nie ma to hamulce.

W terenie okazało się, że widelec jest już zupełnie szosowy i teraz już tylko pracuje na boki. Powinnam czuć szczęście, że zostało mi darowane życie, bo mógł tenże amortyzator pode mną zwyczajnie się ROZPĘC (po polsku pęknąć lub też SZCZELIĆ), a ja mogłam już nie mieć zębów i innych części ciała.

Reasumując, ruszyłam Centka, żeby ocenić stopień zniszczeń po prostu i oszacować wydatki.

Jak już obtłukłam sobie nadgarstki, przesiadłam się na zakolcowanego fulla, bo w lesie jeszcze lodu jest. Miejscami tego lodu jest jak… lodu i sobie tam wywoływałam uśmiech na fizysie.

Dystans… cirkaebałtuję;) na DWAJŚCIA KILO i jest to absolutny max.