Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

zwykły trip do lub z pracy

Dystans całkowity:19495.35 km (w terenie 1188.78 km; 6.10%)
Czas w ruchu:906:46
Średnia prędkość:21.37 km/h
Maksymalna prędkość:103.70 km/h
Suma podjazdów:34423 m
Maks. tętno maksymalne:193 (166 %)
Maks. tętno średnie:175 (138 %)
Suma kalorii:422939 kcal
Liczba aktywności:348
Średnio na aktywność:56.02 km i 2h 37m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
46.66 km 0.00 km teren
02:09 h 21.70 km/h:
Maks. pr.:36.54 km/h
Temperatura:4.0
HR max:171 ( 86%)
HR avg:138 ( 69%)
Podjazdy: 37 m
Kalorie: 818 kcal

To tak aby rowerzysta wziął i docenił

Środa, 16 marca 2011 · dodano: 17.03.2011 | Komentarze 17

Bo innej opcji nie widzę. Ten wiatr na sto procent ma wyłącznie wartość edukacyjną, nie ma w nim ani ćwierci złośliwości, haka w smak bajkerom, patyka w szpryszki, piachu w ślizgu TEŻ NIE! Na pewno to chodzi o to, żebyśmy sobie nie wyobrażali, że nam się należy, dla nas będzie miło i że kurde manetka, będzie ŁATWO. On, ten pan wiatr jest po to, żebyśmy potem, gdy ten ucichnie i nastanie pogoda piękna (jak nie przymierzając, lelyja), docenili ją i przywitali z honorami pełnymi.
I otóż nachetałam się jak kulawy koń wystawiony na Wielką Pardubicką, zarówno w drodze do jak i z pracy. Chwilami tak mnie rzucało na boki, że mogłabym o tym napisać dytyramb. Albo w najmniej oczekiwanym momencie zejść z roweru, położyć się obok niego i wykonać rozpaczliwe rozdzieranie trykotów na własnym tułowiu.

Ale OK. Niech sobie wieje dziś. I jutro też niech napiernicza. W sobotę? W sobotę też względnie mogę na to przystać. Ale w Mrozach w niedzielę to ma być z tym już spokój. Do ścigania się pod wiatr podchodzę bowiem z takim samym entuzjazmem jak przeciętny osobnik do wyrywania zęba bez znieczulenia. Senkju wery macz, DOPRAWDY.

P.S. Jak tu się filmiki Youtubowe wstawia, bo bym nie tylko piosenkę pana Koracza (który tak się akurat składa, że jest z nami na sali) zapodała, ale też zindoktrynowała Was muzycznie?;)

Dane wyjazdu:
46.87 km 0.00 km teren
02:04 h 22.68 km/h:
Maks. pr.:49.85 km/h
Temperatura:4.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:128 ( 64%)
Podjazdy:115 m
Kalorie: 746 kcal

Zmarzłam, znowu kurde zmarzłam!

Wtorek, 15 marca 2011 · dodano: 16.03.2011 | Komentarze 8

O ile jeszcze rano przyfikałam z odkrytymi łokciami do pracy, to już z powrotem nie było tak krotochwilnie. Wmordęwind sprawił, że jesienne rękawiczki nie wydoliły i musiałam po pracy odpuścić sobie nadkładkę w kilometrach. Nie dałam rady i zawinęłam do jamy chama, ogrzać gnaty.

Ale jakże mile mnie Centurion zaskoczył – prędkość (w porównaniu do poniedziałkowego turlanka na Specu) podskoczyła mi o 15 km/h. Jasne, trochę pomógł wiatr w zad, ale też nóżka śmielej podawała niż na fullu.

Ciągle kurde nie wiem, czy Spec-Ścigacz dojedzie do mnie przed mrozowskim maratonem.

Dane wyjazdu:
57.87 km 0.00 km teren
02:53 h 20.07 km/h:
Maks. pr.:44.25 km/h
Temperatura:6.0
HR max:157 ( 79%)
HR avg:133 ( 67%)
Podjazdy: 36 m
Kalorie: 989 kcal

Poniedziałkowy full. Bayer full:D

Poniedziałek, 14 marca 2011 · dodano: 16.03.2011 | Komentarze 7

Po niedzielnym taplaniu w szlamie, czarnoziemie, brei i błocie, postanowiłam dać Centurionowi odpocząć i poturlałam się Speckiem do pracy. Rzymianin jakoś lepiej znosi ostatnio moje przesiadanie się na fulla, nie grymasi, może dlatego, że usłyszał, jak kilkakrotnie zapewniałam towarzystwo swoje, że Centurion zawsze będzie dla mnie tym pierwszym, najważniejszym, najukochańszym rowerem. I żyjemy sobie w harmonii. Ja go sumiennie myję, smaruję, on odwdzięcza mi się szatańskim odejściem na starcie.
Ciągle się docieramy:D

A fullik... Też rower bajka, choć po moich wskazaniach z pulsaka widać, że to zupełnie inny tryb jazdy. Choć można pocisnąć na tych oponkach. Jak się chce, af kors. Mnie jednak najbardziej bawi, gdy naród idący przede mną słyszy mnie już z odległości dwudziestu metrów i rozstępuje się niczym Morze Czerwone przed wiadomo kim. Bo buczę jak przyzwoity tranzystor!

Dane wyjazdu:
20.50 km 0.00 km teren
00:53 h 23.21 km/h:
Maks. pr.:42.56 km/h
Temperatura:4.0
HR max:164 ( 82%)
HR avg:143 ( 72%)
Podjazdy: 36 m
Kalorie: 483 kcal

A piątek to jednak podzielę na dwa wpisy

Piątek, 11 marca 2011 · dodano: 14.03.2011 | Komentarze 8

A to dlatego, że drugi był długi i nie był zwykło-praco-dotarciowy! ;)

Dane wyjazdu:
47.67 km 0.00 km teren
02:02 h 23.44 km/h:
Maks. pr.:39.89 km/h
Temperatura:4.0
HR max:166 ( 83%)
HR avg:144 ( 72%)
Podjazdy: 34 m
Kalorie: 877 kcal

Centurion to jednak zazdrosna picza jest

Czwartek, 10 marca 2011 · dodano: 14.03.2011 | Komentarze 5

Eh, no taka prawda. Myślałam, że jest tylko złośliwy, ale jemu jednak gul skacze, jak wytaczam Speca, zamiast niego i Speckiem jadę do roboty. I tak było i w czwartek, po Specowej środzie. Bo piękną gumę złapałam rano, w drodze do roboty. Piątą w tym tygodniu. To już mi nawet ręce nie miały siły opaść. A że mokro było, to się utytłałam przy zmianie, że no kuuuuurna! Przemówiłam do niego przy tej okazji mniej lub bardziej ludzkimi słowami, jedenaście razy przejechałam łapami po oponie, namierzyłam mikroszkiełko, wydobyłam je PĘSETĄ i spluwając po trzykroć przerzuciłam je na południowy zachód przez ramię lewe. Giń, przepadnij maro nieczysta.

Zatem droga do-robocza okraszona wkierwem. A z roboty goniłam na łeb, na szyję, na krechę, na łokieć i na staw biodrowy, bo miting na mieście miałam z krakowskim bajkerem (acz przybył bez dwóch pedałów. Dziwny jakiś:D).

Dane wyjazdu:
49.50 km 8.00 km teren
02:17 h 21.68 km/h:
Maks. pr.:34.56 km/h
Temperatura:5.0
HR max:168 ( 84%)
HR avg:144 ( 72%)
Podjazdy: 44 m
Kalorie: 939 kcal

Dzień Fulla

Środa, 9 marca 2011 · dodano: 10.03.2011 | Komentarze 10

Przez ten wpis spadnie mi średnia, ale kuuuuuuurde! Na Efeserku jechałam dokładnie jak mój Serwismen (z czego zawsze się nabijałam): nie więcej niż 20 km/h, dostojnie, bez pół ułamka pośpiechu, OMIJAJĄC kałuże, ale zaliczając wszystkie możliwe hopki i krawężniki. I z takim debilnym uśmiechem na ryju, że matko&córko!, spokojnie można było mi wczoraj zrobić zdjęcie i wywiesić w galerii kretynów tygodnia.
Od dłuższego czasu czaiłam się, żeby podjechać do dżoba Specem, ale a to miałam spinning, gdzie zawsze negocjuję z cieciami (pardon: recepcjonistami), jak, gdzie i do czego przypinam rower), a to miałam (i ciągle mam) opory przed robieniem ze Speca ,,do-praco-dorożki''. Jakoś tak W SUMIE nie wiem, dlaczego.

Ale w bujnięciu się jednak nim pomógł mi Centurion, w którym rano - mimo pier*dolenia się z dętką (która spotkała się z rozpiżdżoną butelką) poprzedniego wieczora (i złamania dwóch łyżek) - zarejestrowałam brak powietrza. Rzekłam pod nosem wściekłe ,,kur*wa", o czym zaklęłam szpetnie i przepiąwszy licznik, pulsometr i oświetlenie, pojechałam do robo Efeserem. BUCZĄC OPONAMI;)
Rano miałam jednak pod wiatr, co w zestawieniu z oponami 26x2,20 dało mi nieźle w dupę. A pulsometr błagał o recovery:D

Zawsze mi się wydawało, że taka szeroka kiera robi z roweru krowę. A wręcz przeciwnie, Spec jest tak zwrotny, że hołli fak!

Dane wyjazdu:
59.55 km 0.00 km teren
02:38 h 22.61 km/h:
Maks. pr.:43.50 km/h
Temperatura:3.0
HR max:169 ( 85%)
HR avg:135 ( 68%)
Podjazdy: 55 m
Kalorie: 1036 kcal

Z rozpędu

Poniedziałek, 7 marca 2011 · dodano: 09.03.2011 | Komentarze 0

W pomazoviowy poniedziałek kręciło mi się przepięknie łatwo, nóżka kontynuowała podawanie, więc jazda do i z roboty była bajką. Amortyzator odżył i coś tam tłumi, ale nadgarstki po niedzieli ciągle mnie bolą. Aaaaaaale! Twardym CZA być!

Dane wyjazdu:
44.59 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:39.88 km/h
Temperatura:-11.0
HR max:192 ( 96%)
HR avg:140 ( 70%)
Podjazdy: 52 m
Kalorie: 891 kcal

Cmok Centuriona w mostek i w drogę

Piątek, 25 lutego 2011 · dodano: 28.02.2011 | Komentarze 11

Po piątkowej robocie myknąć musiałam szybko do domu, spakować się, na nieszczęście bez roweru i zrobić pociągowe ziuuuu do Zakopca. Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz.

Dane wyjazdu:
49.59 km 0.00 km teren
02:34 h 19.32 km/h:
Maks. pr.:39.87 km/h
Temperatura:-15.0
HR max:179 ( 90%)
HR avg:141 ( 71%)
Podjazdy: 35 m
Kalorie: 922 kcal

Radujmy się, alohaaaaaa!;)

Czwartek, 24 lutego 2011 · dodano: 25.02.2011 | Komentarze 11

Bo coś drgnęło w tym naszym zaściankogrodzie:
Nowe Prawo o Ruchu Drogowym


Pozostaje mieć nadzieję, że nie tylko rowerzyści zapoznają się z nowym PORD, ale ci wszyscy superważni goście w blaszakach też.


Będę miała teraz pierwszy KOMPLETNIE nierowerowy weekend (podążam roboczo do Zakopca) i ja nie wiem, jak to zniesę. Co prawda moje kolana radują się wielce (choć trochę przestraszone są, bo nie pamiętają, kiedy ostatni raz PRZESZŁY więcej niż kilometr), ale ja sama muszę przyznać, że niezbyt podoba mi się taka koncepcja i że też dotarło do mnie, iż nie mam innych zimowych butów niż Sidi (rowerowe:D).

Coś przekazać od Was wszystkim góralskim specjalistom od pogody?:D

Dane wyjazdu:
43.21 km 0.00 km teren
02:02 h 21.25 km/h:
Maks. pr.:39.86 km/h
Temperatura:-15.0
HR max:170 ( 85%)
HR avg:139 ( 70%)
Podjazdy: 33 m
Kalorie: 802 kcal

Ja już naprawdę nie wiem, od czego to zależy;)

Środa, 23 lutego 2011 · dodano: 24.02.2011 | Komentarze 19

No bo przy tej samej temperaturze i W TYCH SAMYCH RĘKAWICZKACH ręce jednego dnia mi marzną na kość, a innego w ogóle.
A już jak wracałam wieczorem do domu i zjechałam sobie z góreczki Agrykolowej, to kuuuuuuuuuuuuuuuuuurna, chciałam dostać się do samego piekła, do tego najbardziej bulgoczącego kotła u stóp samego Lucyfera, kotła, pod którym palnik hajcuje się na pełny zycher, a w którym warzą się papryczki jalapeno w sosie tabasco.
MOŻE by mnie to rozgrzało.

W sumie te mrozy by mnie tak nie wkierwiały, gdyby nie to, że czuję się jak stara, brudna szmata, o którą wszyscy wycierają uwalone nawozem buciory. Znaczy się, na rowerze tak się czuję - w wydolności mam minus sto do przeciętności.