Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CheEvara z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 42260.55 kilometrów w tym 7064.97 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
licznik odwiedzin blog

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CheEvara.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

zwykły trip do lub z pracy

Dystans całkowity:19495.35 km (w terenie 1188.78 km; 6.10%)
Czas w ruchu:906:46
Średnia prędkość:21.37 km/h
Maksymalna prędkość:103.70 km/h
Suma podjazdów:34423 m
Maks. tętno maksymalne:193 (166 %)
Maks. tętno średnie:175 (138 %)
Suma kalorii:422939 kcal
Liczba aktywności:348
Średnio na aktywność:56.02 km i 2h 37m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
47.00 km 0.00 km teren
02:12 h 21.36 km/h:
Maks. pr.:42.60 km/h
Temperatura:20.0
HR max:175 ( 91%)
HR avg:149 ( 77%)
Podjazdy: 19 m
Kalorie: 878 kcal

Niech mnie ktoś odstrzeliiiiii

Środa, 28 września 2011 · dodano: 04.10.2011 | Komentarze 5

Jak ciężko tak bez alkoholu! Odwyk kuźwa musi być straszny. Taki realny odwyk. Strasznie ciężki był dla mnie ten poranek. Po tych całych ciężkich Dębkach.

No i rześko się zrobiło. Rano wybrałam się do roboty w krótkich jeszcze gaciach i nieco mnie stelepało. Acz patrzono na mnie z podziwem. I wzdrygiwano się z lekka.
Mnie chyba jeszcze grzały resztki tych procentów, jakie na pewno wiozłam w sobie. Po tych całych ciężkich Dębkach.

No i przyznam, że roztrenowanie może mieć całkiem jakiś sens. Noga mi zapierdala po tych dwóch dniach lajtowego jeżdżenia i jednym dniu przerwy.
Ale ja już więcej tak nie chcę;).

Dane wyjazdu:
48.60 km 0.00 km teren
02:11 h 22.26 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:20.0
HR max:172 ( 89%)
HR avg:147 ( 76%)
Podjazdy: 21 m
Kalorie: 877 kcal

Dzień bez Samochodu, co? :D

Czwartek, 22 września 2011 · dodano: 23.09.2011 | Komentarze 25

Eh, ludzie, ludzie.

Jak ja lubię patrzeć, jak „stoją te chuje w korkach”. W ten dzień, kiedy każdy tępak pomyślał „A, reszta przesiądzie się do ZetTeeMu, to ja se pojadę furą, bo będzie luźno”.

Rzeczywiście, było luźno. W ich mózgach.

Z jaką ja radością przemieszczałam się do pracy, szczerząc zęby do zapuszkowanych w te swoje blachy superważnych gości, SPIESZĄCYCH SIĘ do pracy, którzy utknęli kolejno na: Odrowąża, potem na Wisłostradzie, potem na Czerniakowskiej, na Sikorskiego w końcu na całej Domaniewskiej.

Nie mniejszą radość miałam pomykając z pracy Puławską. I przemykając z hapą ze zdziwienia rozdziawioną, jakie te ludzie gupie som. Stójcie i klnijcie, barany.

No i zajeżdżajcie mi drogę, bo was wkurw szarpie, że ktoś nie jest takim kołkiem jak wy.

Ja rozumiem ludzi, którzy potrzebują przetransportować swój drobiazg ze szkół, przedszkoli, galerii handlowych.

Ale nawet gdybym miała pińcet rąk, to i tak palców by mi nie wystarczyło na zliczenie tych, którzy wożą wyłącznie własne dupy, wyłącznie dla własnej wygody.

- Karola, dawaj na rower, pokażę ci, jak Dzień bez fury wygląda! - zadzwoniłam do Karolajny. I potem już razem z Karolajną jechałyśmy i szczerzyłyśmy zęby do tych, którzy stali kolejno na Marszałkowskiej, potem na Tamce, znów na Wisłostradzie i na Starzyńskiego.


Stali i co drugi strzelał miny z grupy „Panie Dżezu uratuj mnie od tego korka, a będę chodził codziennie do kościoła”.

Módl się i stój. I hui.


Dane wyjazdu:
57.85 km 0.00 km teren
02:35 h 22.39 km/h:
Maks. pr.:41.40 km/h
Temperatura:19.0
HR max:178 ( 92%)
HR avg:145 ( 75%)
Podjazdy: 28 m
Kalorie: 1052 kcal

Ludzie, coście tacy smutni? Jedziecie do pracy:)

Środa, 21 września 2011 · dodano: 22.09.2011 | Komentarze 23

:D
Chciałoby się powiedzieć, zapytać, wyrzec i zagaić do tych wszystkich smutasów. Chciałabym, żebym mogła to napisać tylko pod adresem tych, którzy stoją jak te chuje na weselu, tyle że tu stoją na przystankach i czekają na szacowną komunikację miejską.

Ale smutni i superpoważni są ci wszyscy emtebowcy. Oboże (czytaj z angielska: ABASZE), jaką oni mają misję na tych swoich rowerach. Jakby transportowali nitroglicerynę przez całe miasto.

A weź rusz na światłach szybciej niż oni. Zbliżą się tętnem do zawału, ale wyprzedzą cię.
I zdechną na następnych światłach. Ale wyprzedzą. Bo być wolniejszym od jakiejś tam dupy to naczural tradżedi.

Ale najbardziej rozczulają mnie (aczkolwiek pozytywnie) ci, którzy dopiero wstępują do sekty mtb. Czyli już jakiś tam obcisk założony jest, ale buty ciągle typu adidas, pedały ciągle platformowe. Tyle, że oni naprawdę NAKURWIAJĄ. Jak ich widzę, myślę sobie, że jestem jak Dżołana Krupa i widzę, że dej haw a sacz potenszal.

I że zamierzam dać mu kurczaka:
&feature=player_detailpage#t=8s



I w związku z tematem napotykania różnych cyklistów mam pytanie, z kim wymieniłam wczoraj radosne szczerzenie siekaczy nad Wisłą, przy knajpie Cudem zwaną?:) Pan we w koszulce Mazovia DWAJŚCIA SZTERY HA, zielonej, dodam?:)


Tym uśmiechem zostałam wprowadzona w taki szok, że nawet po heblach (a konkretnie po jednym, bo tylko ten ostał się w Centurionie) nie dałam;). Pan wybaczy :)




O. A w ogóle to se myślę, że Faścik się do mnie wprowadza, bo do ręcznika i szczoteczki do zębów, które ostatnio u mnie zdeponował, dołączył tym razem bidon:). Mam nadzieję, że obśliniony i z dużą zawartością DNA. Sklonuję Cię, zobaczysz:).


Dane wyjazdu:
56.40 km 0.00 km teren
02:19 h 24.35 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 33 m
Kalorie: kcal

Chyba wprowadzę na Che_bikestats cotygodniowy raport kapusia:)

Wtorek, 20 września 2011 · dodano: 21.09.2011 | Komentarze 38

Dlaczego?
Bo tak.


Uhahaha, dziś wiatr w ryj. Co może w przypadku lekkiego Rockhoppera nie jest takie uciążliwe, ale ja dziś na Centim. A na nim… Uhuhu. Słomki w kiosku Ruchu.
Tak ciężko.

A dlaczego na Centim? Bo na Specu dziś siedziało o:

Pesendżer Stanislaw Paluch... tfu! Pająk;) © CheEvara


Zlękłam się, darowałam mu życie, niech se siedzi. Co się będzie w takiej pajęczynie kisił.

A w ogóle graty ze Speca już mam, teraz już „tylko” czeka mnię przekładka.

Słyszycie to, jak Centi z radości strzyże rogami?

Ja słyszę. Słyszę też, że dzięcioły zalęgły się pod okapem.


--

Z moimi obydwoma poobdzieranymi kolanami wyglądam jak upadła na KOLANA Madonna. Van Klompfa. Tego, który maluje klomby.


Dane wyjazdu:
76.30 km 0.00 km teren
03:06 h 24.61 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wczesne poranki są nie tylko naczural, ale też ekolodżi

Poniedziałek, 19 września 2011 · dodano: 21.09.2011 | Komentarze 20

Chiba mnie z leksza pobździło, żeby – zamiast spać, a raczej odsypiać weekend – zapierniczać od rana na rowerze. Od świtu nawet bym rzekła („Szła baba o świcie: ‘Jeszcze się grzmocicie?”’).

Dzień się roooodzi, noc trucjleeeeje:D © CheEvara


Pochowaly się te rowerzysty, nie ma z kim się ścigać ani rano, ani po robocie.
Gdzieś na Puławskiej mignął mi, zdaje się mors. Mam nawet na to dowód:

Mors był we Wawie i nie powiedział:D © CheEvara


Jest to też kolejny dowód na to, że mors jest tym... no... ciotem. Jeździ jakimiś blachosmrodami;)

Wieczorem ino spotkałam Janka (tego od obdartego fizysu;)), ale podążaliśmy w kierunkach różnych.

Padły mi BACZERY w pulsaku, wskazań Ha-eRu i kcali nie budjet!



Skakaliście kiedyś na bandżi?
Czy może na Wandzi?:D


Dane wyjazdu:
62.84 km 0.00 km teren
03:12 h 19.64 km/h:
Maks. pr.:42.80 km/h
Temperatura:22.0
HR max:168 ( 87%)
HR avg:125 ( 65%)
Podjazdy: 32 m
Kalorie: 1044 kcal

To będzie piękny bjutiful łikęt!

Piątek, 16 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 14

I wiedziałam już to na pewno, na czas, na zawsze, na sto procent, na amen, gdym dostała na taczfona sesesmana od Faścika mojego najulubieńszego, najzacniejszego! A ten mię napisał, że jedzie ku mnię!

Aż żem się cała spociła.

Aż żem potrzebowała siedmiu głębokich wdechów przy profesjonalnym użyciu przepony, aby się uspokoić.

Faścik. Mój najzacniejszy. JEDZIE DO MNIEEEEEEEEEEE!:)

No to po pracy popędziłam kupić to, co należało profesjonalnie schłodzić. TAKIEGO gościa podjąć należy siłom i godnościom osobistom.

Tym bardziej, że zjechać ma do Łorsoł supermegaekspresowym pociągiem z Gdyni JUŻ po ośmiu godzinach szaleńczej jazdy?

Poświęcenie jest.
Cosik mię mówi, że Faścik naprawdę musi mię OCIUPINEŃKĘ lubić...

Dane wyjazdu:
76.50 km 0.00 km teren
03:23 h 22.61 km/h:
Maks. pr.:43.60 km/h
Temperatura:20.0
HR max:171 ( 89%)
HR avg:142 ( 73%)
Podjazdy: 34 m
Kalorie: 1402 kcal

I złupili mnie, banda polskich decydentów

Czwartek, 15 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 26

I do tego w mundurach. Jak ziemniaki. Jak nieosolone ziemniaki, dodan bo tak nieprzyjemne potrafią być wlaśnie nieosolone ziemniaki.

Dostałam mandacik.

Za przejazd po przejściu dla pieszych.

Tadaaaaaaaaaaaaaaaaaaammmm:)

A ja się sromałam, że wyszłam za wcześnie z pracy i posiedzę u dentystki w poczekalni i się naczekam, a nie lubię. No to mi panowie te 15 minut, podczas których rozpłaszczałabym sobie zadek w poczekalni, ZAGOSPODAROWALI.

Jak pięknie.

Oczywiście ja, w naiwności swojej i wielkiej otwartości dla świata, do końca nie wierzyłam, że zatrzymują mnie z TAKIEGO POWODU. Se pomyślałam, że może znowu jakiemuś Indonezyjczykowi zaiwanili rower i teraz wszyscy jesteśmy podejrzani, przynajmniej o posiadanie.

A tu jestem nie tyle podejrzana, a już oskarżona. Stówa. O tyle będę bardziej zdrowa i trzeźwa:D

Nie lubię się płaszczyć i prosić. Toteż wyrzekłam: Pisz pan ten mandat. Oby rychło.

I było rychło. Zdążyłam nawet wyjść na późnonocny rower.

Dane wyjazdu:
58.64 km 0.00 km teren
02:53 h 20.34 km/h:
Maks. pr.:41.40 km/h
Temperatura:19.0
HR max:168 ( 87%)
HR avg:131 ( 68%)
Podjazdy: 31 m
Kalorie: 1057 kcal

Mało. Mauo

Środa, 14 września 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 11

Takie dni właśnie lubię. Choć mało związany był z rowerem, to jednak zawodowo cymes – stał pod znakiem Glacy i jego nowego projektu MyRiot. Płyta zajebista, klipy jeszcze lepsze, a sam Glaca… ja pierdolę. Wypas. I tylko szkoda, że grafik mieliśmy tak napięty, że nie byłam w stanie nigdzie dojechać rowerem.
Szkoda, bo bym spaliła to, co opierdoliliśmy na ciepło w Samirze.


Centurion jeździ, jeździ, przemieszcza się, ale… mogłoby być lepiej.

W ogóle dajcie mi kogoś, kogo będę mogła rozjebać poprzez rozerwanie na drobne paski.

Dane wyjazdu:
64.55 km 0.00 km teren
02:57 h 21.88 km/h:
Maks. pr.:35.80 km/h
Temperatura:22.0
HR max:166 ( 86%)
HR avg:132 ( 68%)
Podjazdy: 32 m
Kalorie: 1066 kcal

Badko świedta, nie wytrzybab!

Wtorek, 13 września 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 9

Ponoć prawdziwy twardziel DIGDY DIE BIEWA KATARU.

To ja jestem miękką fujarą.

Mam katar.

&feature=player_embedded

Ja! J-A. Jestem. Przeziębiona. I nie. Wcale nie dla odmiany od stanu zwanego ciągłym głodem. Jestem przeziębiona wespół z głodna.

Nie wytrzybab.

Dane wyjazdu:
44.27 km 0.00 km teren
02:12 h 20.12 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max:159 ( 82%)
HR avg:131 ( 68%)
Podjazdy: 21 m
Kalorie: 886 kcal

Proponuję kolumbijski krawat z jajec

Poniedziałek, 12 września 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 2

Smutne jest to składanie się letnich ogródków. Tyle Wam powiem.

Ale o.
Oczywiście standardowo po wyścigu w NDM zamiast opiertyndolić jakąś paszę, to opierniczyłam mnóstwo piwa, skutkiem tego teraz przez cały następny tydzień będę głooooodna.

Zawsze tak jest. Zawsze se obiecuję pełną fachową regenerację po maratonie. A potem jest jak zwykle. Czyli zawsze jest niepełna amatorska nieregeneracja po maratonie.

Być może jest też tak, że jak jeżdżę na fullu, to jestem ciągle głodna. Ale już rano, na Rockhopperze też byłam głodna. Muszę znaleźć inny klucz do tej zagadki. Mam nadzieję, że będzie na przykład z chałki. To go opierdolę!!

Niekoniecznie na ciepło.